Rosa na szóstkę
GAC Rosa Challenge Tour 2025 przeszedł do historii. To był fantastyczny turniej, który ponownie zebrał doskonałe oceny. W nerwowych okolicznościach zwyciężył Szwed Hugo Townsend.
Hugo Townsend wreszcie mógł świętować zwycięstwo. Zdjęcia: Marek Darnikowski
Tak jak rok temu, tak i teraz Rosa Golf Club był areną pierwszego zwycięstwa HoletPlanner Tour w karierze triumfatora. Dwanaście miesięcy wcześniej wygrał 19-letni Hiszpan Angel Ayora, którego kariera od tego momentu wystrzeliła. Teraz również po raz pierwszy zwyciężył 26-letni Szwed i wiele wskazuje na to, że wygrana w Polsce również może katapultować jego karierę.
Hugo zwycięzca
W towarzystwie armii zafascynowanych tym widowiskiem kibiców przeszłam za nim niemal całą finałową rundę. Był bardzo wyciszony, nie okazywał emocji, tłumił je w sobie i w tych trudnych momentach po prostu próbował skupić się na każdym kolejnym uderzeniu. Widać było, że starał się brać to wszystko, co działo się w niedzielę, na zimno. A to nie jest łatwe. Zwłaszcza kiedy nadchodzą momenty, kiedy gra nie do końca się klei, a za plecami dyszy nakręcona grupa pościgowa. Wychodząc na decydującą niedzielną rozgrywkę, prowadził aż pięcioma uderzeniami przed trzema rywalami: Szkotem Calumem Fyfe'em, Włochem Stefano Mazzolim i Niemcem Antonem Albersem. To właśnie ze Szkotem i Włochem grał w finałowej grupie. Tuż przed nimi szli: Niemiec Anton Albers, Włoch Renato Paratore i Nowozelandczyk Sam Jones. Tymczasem zza pleców szarżę przypuścił jego rodak i przyjaciel – Tobias Jonsson, który po birdie na trzynastce, swoim szóstym tego dnia, zrównał się z Hugo, będącym wtedy dopiero na dziesiątce. Zrobiło się naprawdę nerwowo, a Hugo przeżywał ciężkie chwile. Zaczął dzień od dwóch birdie na pierwszych pięciu dołkach – po drugim z nich powiększając prowadzenie w turnieju do sześciu uderzeń. Jednak na szóstce zagrał double’a, którego poprawił bogeyem na kolejnym dołku. Od tego czasu zanotował sześć kolejnych parów, trafił fantastyczny długi putt na birdie na czternastce i tak naprawdę pieczętujący zwycięstwo kolejny imponujący putt na siedemnastce na czwarte birdie dnia i jak zaraz się okazało - dwupunktowe zwycięstwo przed Albersem i trzypunktowe przez Jonssonem. Na siedemnastce po raz pierwszy okazał emocje – wtedy dotarło do niego, że zwycięstwo prawie ma w kieszeni. Dwa uderzenia przewagi przed ostatnim dołkiem nie jest łatwo roztrwonić. Na osiemnastce uniósł ramiona w geście triumfu i w końcu uśmiechał się niemal całym sobą.
W ślady ojca
- Jestem w szoku – powiedział po wszystkim. - Oczywiście w siódmym niebie, ale to był stresujący, bardzo stresujący dzień. Grałem świetnie przez pierwsze pięć dołków i myślałem, że to będzie spacerek, a potem miałem dwa słabe uderzenia z tee i musiałem zaczynać od nowa. Widziałem, jak mój dobry przyjaciel Tobias szarżuje, a on jest tak dobry, że się martwiłem. Mam po prostu szczęście, że dzisiaj go pokonałem. Dzisiaj nie puttowałem tak dobrze ze średniego dystansu, ale potem na ostatnich dziewięciu dołkach znowu trafiłem dwa świetne putty. Jest coś w tych ostatnich dziewięciu dołkach.
Wcześniej urodzony w Dublinie Szwed wygrywał tylko raz jako profesjonalista, rok temu w Nordic Golf League, pokonując w dogrywce rodaka Joakima Wikströma. Jego tata, Anglik Peter Townsend, triumfował aż osiemnaście razy na całym świecie, w latach 1969 i 1971 reprezentując Wielką Brytanię i Irlandię w Ryder Cup. Kilkanaście razy grał w The Open, w 1972 roku wdrapując się na trzynastą pozycję w klasyfikacji. Hugo ma na koncie występ w Arnold Palmer Cup w 2021 roku. Rok później reprezentował Szwecję w Drużynowych Mistrzostwach Europy Amatorów, zajmując drugie miejsce w słynnym angielskim Royal St George's Golf Club, gdzie jego tata 41 lat wcześniej był dziewiętnasty w The Open. - Kiedy byłem dzieckiem, mój tata nauczył mnie mnóstwa rzeczy – opisywał wpływ ojca na swoją karierę. - Jest ze starszego pokolenia, więc może nie techniki, ale dużo o myśleniu na polu, o tym, jak czytać greeny, jak myśleć i grać w golfa. Był wielkim zwolennikiem po prostu wychodzenia na pole i grania wielu dołków. Uwielbiał to i prawdopodobnie jest teraz całkiem szczęśliwy. To będzie dla niego wiele znaczyć. Zadzwoniłem do rodziny w drodze do biura turniejowego i po prostu krzyczeliśmy. Nie mogę się doczekać, żeby ich zobaczyć.
300
Tuż za podium znalazł się Południowoafrykańczyk Justin Walters - autor wystrzałowej rundy dnia 63, z wynikiem -11, tracąc cztery uderzenia do zwycięzcy. Jego rodacy, Bryce Easton i siostrzeniec wielkiego Ernie Elsa - Jovan Rebula, zajęli piąte miejsce z wynikiem -10. Dziewięć pierwszych miejsc w rankingu Road to Mallorca pozostaje bez zmian, a Szkot David Law utrzymuje pozycję lidera. Jonsson awansował o siedem miejsc na dwunaste, a Sam Jones z Nowej Zelandii jest obecnie na ostatnim dwudziestym miejscu rankingowym, dającym awans na DP World Tour. Hugo wykonał potężny skok, awansował o 32 pozycje na miejsce dziesiąte w klasyfikacji Road to Mallrorca oraz jeszcze bardziej imponujący awans w rankingu światowym, przeskakując z miejsca 638 na 300! HotelPlanner Tour przenosi się teraz do Portugalii na Open de Portugal w Royal Óbidos. To właśnie w tym turnieju, po swoje pierwsze trofeum w lidze sięgał Adrian Meronk, teraz już czterokrotny triumfator na DP World Tour i zwycięzca w LIV Golf.
Po raz drugi
W swojej drugiej edycji GAC Rosa Challenge okazał się ponownie sukcesem. Turniej był świetnie zorganizowany, ponownie wzbudzając zachwyty ekipy HotelPlanner Tour. Według Official World Golf Ranking był w zeszłym tygodniu drugim najważniejszym męskim turniejem golfowym na świecie, a wyprzedził go tylko Amgen Irish Open w legendarnym The K-Club, gdzie w jeżącym włos na głowie stylu zwyciężył Rory McIlroy. W organizację turnieju zaangażowana była cała rzesza wolontariuszy, których było niemal 130. Jak podkreślała odpowiedzialna za wolontariat Joanna Świderek, twórczyni 5 Stars Junior Cup by Adrian Meronk, organizatorzy z ramienia HotelPlanner Tour bardzo chwalili wolontariuszy. Oczywiście nie obyło się bez kilku drobnych wpadek, wynikających przede wszystkim z tego, że większość z nich wcześniej nie miała kontaktu z golfem. Łukasz Tomkiewicz, wiceprezes PGA Polska i CEO V5 Group, współorganizatora turnieju, też nie krył zadowolenia: - Niezmiernie się cieszymy, że GAC Rosa Challenge Tour po raz kolejny staje się świętem golfa na najwyższym poziomie. Dziękujemy partnerom, mediom, całemu zespołowi organizacyjnemu oraz wszystkim wolontariuszom za ich ogromne wsparcie. To dzięki Wam mogliśmy wspólnie przeżywać te wyjątkowe chwile na Rosa Golf Club. Wszystko to nie byłoby możliwe bez wielkiej pasji do golfa Arkadiusza Musia – właściciela Rosa Golf Club i prezesa zarządu Press Glass, który sprawił, że wydarzenie odbyło się po raz drugi na obchodzonym w tym roku dwudziestoleciu polu i ponownie było przeprowadzone na szóstkę. Z plusem. Wszystko wskazuje na to, że za rok w Konopiskach pod Częstochową odbędzie się trzecia edycja tego największego turnieju golfowego w Polsce. Oczywiście byłoby wspaniale, gdyby któryś zawodnik z dziewięcioosobowej reprezentacji Polski pojawił się w rundach finałowych. Tak się nie stało. Jednak na pocieszenie świetne wrażenie zostawił w piątek najlepszy z Polaków Antoni Hawkins i jego elektryzujący birdie na ostatnim dołku. Pozostaje wiara, że szczęście uśmiechnie się do graczy i polskich kibiców w kolejnej edycji.
Kasia Nieciak
Polska publiczność zachowywała się wręcz wzorcowo – światowa klasa!
Gustowne trofeum przypomina kroplę rosy.
Nie mogło zabraknąć autografów.
W tym momencie Hugo już niemal poczuł smak wygranej.
