Sport

Francuz prowadzi na Rosie, Polacy spakowali walizki

Romain Wattel wystrzelił na prowadzenie w GAC Rosa Challenge Tour. Polacy wylądowali poza burtą, a najbliżej szczęścia był Antoni Hawkins.

Antek Hawkins miał powody do radości na ostatnim greenie. Fot. Marek Darnikowski

Historia niestety lubi się powtarzać. Rok temu na Rosie żaden zawodnik z orzełkiem na piersi nie dotrwał do weekendu. Odpadła cała dwunastka, a najbliższym szczęścia był Mateusz Gradecki, któremu zabrakło dwóch uderzeń. W tym roku w GAC Rosa Challenge Tour wojowało dziewięciu naszych – efekt był ten sam. Tym razem linia cuta była nieco bardziej wyśrubowana. Rok temu wynikiem dającym awans był PAR, a teraz było to -2. Obie wartości okazały się nieosiągalne dla Polaków. Teraz najbliższy szczęścia był amator – Antoni Hawkins i to właśnie on zafundował największą porcję pozytywnych emocji polskim kibicom. Warto zaznaczyć fakt, że przesunięcie cuta było wynikiem świetnych recenzji jakie turniej uzyskał rok temu, co spowodowało tegoroczny prawdziwy najazd najlepszych graczy HotelPlanner Tour. Konkurencja o miejsce w rundach weekendowych stała się zatem jeszcze trudniejsza.

Antek na czerwono

Hawkins, który jest wychowankiem Rosa Golf Club, po pierwszej rundzie 75 w drugiej szedł jak burza. Wiedział, że w zasadzie nie ma nic do stracenia. Po prostu miał zagrać jak najlepiej potrafi i później zobaczyć, gdzie go to zawiedzie. To, że potrafi grać wiedzą wszyscy – na czele z nim samym. Rozpoczynając rundę po południu z dziesiątego dołka, szybko zaliczył dwa birdie z rzędu, na czternastce i piętnastce, dorzucając kolejne na trójce. Na ósemce niemal trafił spoza greenu wprost do dołka na birdie – jednak wszystko zakończyło się bogeyem. Na dziewiątym greenie – jego ostatnim w tym turnieju, popisał się niesamowitym puttem z jakichś dziesięciu metrów na birdie! Co prawda nie zmieniło to jego sytuacji – i tak żegnał się z turniejem, jednak zgromadzona wokół greenu publiczność miała tego dnia swój moment wielkiej radości. Antek wycisnął świetną drugą rundę 67 – jedyną na czerwono w całej polskiej ekipie w tym turnieju i zakończył rywalizację z wynikiem +2, najlepszym spośród wszystkich Polaków.

Jasne strony

Szukając uparcie pozytywów, może trochę rozpaczliwie, niemal wszyscy Polacy zagrali w piątek lepiej niż w czwartek. Gorzej wypadł Jan Rybczyński, który startując późno był pod koniec dnia ostatnią nadzieją polskich kibiców. Gorszy dzień mieli również Alejandro Pedryc i Mateusz Gradecki, którzy przez wielu typowani byli na tych z największymi szansami na przejście cuta. Alejandro prowadził nierówną walkę z kolorami i samym sobą – notując pięć czarnych bogeyów, niebieskiego double’a i cztery czerwone birdie, kończąc jedno uderzenie za Hawkinsem. „Gradi” zaczął bojowo od dwóch birdie z rzędu na swoich dwóch pierwszych dołkach, rozgrywanej od dziesiątki rundy. No i się zaczęło... Potrójny bogey na kolejnym dołku był tylko początkiem zaprzepaszczenia szansy na wielki powrót. Później doszły jeszcze w sumie cztery bogeye i nawet samotny birdie, gdzieś w połowie drugiej dziewiątki, niewiele zmienił. Mateusz zakończył rundę w 74 uderzeniach, o jedno więcej niż w czwartek.

Wychodząc w pole o godzinie 14.05, amator Jan Rybczyński był polską szansą na awans. W czwartek zagrał 71 uderzeń i istniała możliwość, że druga dobra runda usadowi go nad linią cuta. Niewiele  poszło po jego myśli, jednak na osiemnastce popisał się fenomenalnym zagraniem pod samą flagę, gwarantując sobie birdie na zakończenie turnieju. I podobnie jak w przypadku Antka, który niecałą godzinę wcześniej dał tonę radości polskim kibicom na dziewiątym greenie, „Ryba” wzbudził ponownie fantastyczne wrażenie na osiemnastce.

Koniec końców Polacy nie zakwalifikowali się do dalszej gry, a kolejność w polskim obozie wygląda następująco: Antoni Hawkins – zabrakło mu czterech uderzeń do przejścia cuta, Alejandro Pedryc – pięciu, Jan Rybczyński – sześciu. Poza polskim podium znaleźli się kolejno – Michał Bargrenda, Mateusz Gradecki, Jan Branicki, Nikolas Tymiński, Grzegorz Zieliński i Marcin Bogusz. Reasumując, to nie był udany występ polskiej ekipy. Nie czas i miejsce, żeby szukać tutaj dróg poprawy i punktować przyczyny takiego stanu rzeczy. Na pewno Polacy zrobili wszystko co w ich mocy, żeby wypaść lepiej. Na pewno nie zabrakło serca i determinacji. Pozostaje nadzieja, że wkrótce pokażą swój potencjał i wiara, że w przyszłym roku ktoś z naszych powalczy w tym turnieju przez wszystkie cztery dni.

Powrót do wielkiego grania

Romain Wattel wyszedł na prowadzenie na półmetku GAC Rosa Challenge Tour. Francuz zrobił wrażenie drugiego dnia w Konopiskach, notując sześć birdie bez nawet jednego bogeya. Jego rezultat -9 wyprzedza jednym uderzeniem czterech innych graczy, którzy dzielą drugie miejsce na szczycie bardzo ciasnej tablicy wyników. Wattel rozpoczął rundę bardzo mocno, trafiając dwa birdie na trzech pierwszych dołkach: „Bardzo ważne było dla mnie, żeby dobrze zacząć, żeby nie walczyć o awans ani nie dać się zbyt szybko sprowokować” – powiedział 34-latek. „To był dobry początek i grałem naprawdę dobrze przez cały dzień. Dołek osiemnasty jest naprawdę trudny, a birdie na nim zawsze jest bonusem. Jestem bardzo zadowolony. Grałem dziś dobrze w golfa i trafiłem kilka dobrych puttów”.

Wattel wygrał jako amator w HotelPlanner Tour wieki temu w 2010 roku, a pięć lat później został zwycięzcą w DP World Tour w KLM Open. Teraz oczywiście ma nadzieję na walkę o tytuł, ale spodziewa się trudnego sprawdzianu. „Na górze jest naprawdę tłoczno, więc wszystko może się zdarzyć” – dodał rozważając swoje szanse. „Teraz chłopaki codziennie notują niskie wyniki, więc będę musiał grać dobrego golfa. Każdego dnia to inne pole, z wiatrem i pozycjami dołków, więc zobaczymy jutro. Nie będę niczego zmieniał, po prostu będę starał się trafiać fairwaye i mam nadzieję, że znajdę jakieś okazje na greenach. Zawsze ważne jest, żeby dobrze finiszować, więc postaram się dać z siebie wszystko i zobaczymy w niedzielę”.

Burza przesunęła starty

Szwed Hugo Townsend, Południowoafrykańczyk Bryce Easton, Niemiec Anton Albers i Włoch Renato Paratore – który może zapewnić sobie automatyczny awans na DP World Tour jeśli na Rosie zdobyłby  trzecie trofeum w tym sezonie – dzielą drugie miejsce z wynikiem osiem poniżej par. Nowozelandczyk Sam Jones i Portugalczyk Pedro Figueiredo, który drugiego dnia wykręcił rundę tygodnia 62, są o jedno uderzenie dalej, na szóstym miejscu. Start trzeciej rundy został przesunięty z godziny 8.00 na 10.00 z powodu porannej burzy, która przeszła nad polem. Greenkeeperzy Rosa Golf Club zrobili wielkie wrażenie na ekipie HotelPlanner Tour przywracając w bardzo krótkim czasie mocno zalane pole do świetnego stanu. W ostatniej grupie, o 13.44 Wattel wystartował razem z Townsendem i Eastonem.

Kasia Nieciak

WYNIKI


"Ryba" też miał swoje świetne momenty na ostatnim dołku. Fot. Marek Darnikowski

Romain Wattel wygrywał na HolelPlanner Tour jako amator. Fot. Getty Imeges/HolelPlanner Tour

Alejandro Pedryc nie zagra w rundach finałowych. Fot. Marek Darnikowski 

Mateusz Gradecki trzy lata temu zwyciężał w lidze - teraz szuka gdzieś zagubionej formy. Fot. Marek Darnikowski

Kibice w Rosa Golf Club mogą delektować się najlepszym golfem. Fot. Maestro Darnikowski