Sport

Opowieści z Tarragony

Finałowa rozgrywka Q-School, dająca możliwość awansu na DP World Tour, klasycznie wygenerowała stany euforii u garstki szczęśliwców, przeplatane dramatami tych, którym powiodło się gorzej.

Edoardo Molinari zwycięża w Tarragonie. Fot. Getty Images/DP World Tour Communications

Zacznijmy od zwycięzcy 47. edycji tej imprezy, którym okazał się Włoch Edoardo „Dodo” Molinari, 43-letni weteran, który na DP World Tour zjadł zęby, wygrywając tam trzykrotnie, raz nawet dostępując zaszczytu reprezentowania Europy w Ryder Cup, w 2010 roku, w walijskim Celtic Manor. Jego o 21 miesięcy młodszy brat, Francesco „Chicco” Molinari, to mistrz The Open oraz pierwszy i jak na razie jedyny Europejczyk zdobywający komplet pięciu punktów w Pucharze Rydera!

Starszy brat

Już od czasów dzieciństwa Edoardo pod niemal każdym względem był absolutnym przeciwieństwem  młodszego brata. Inna osobowość, wygląd, rozmiar, sposób gry, wszystko. Bracia z pasją rywalizowali ze sobą na każdym możliwym polu, w piłce nożnej, pływaniu, narciarstwie, tenisie stołowym. Golf stanowił znaczącą część tej gonitwy, a oni uwielbiali swoje golfowe potyczki. Byli braćmi idealnymi, nigdy nie było między nimi śladu niezdrowej rywalizacji czy choćby cienia zazdrości. Nigdy się nie kłócili, a rywalizacja zrobiła z nich przyjaciół na zawsze. W 2006 roku Edoardo wygrał niezwykle prestiżowy US Amateur, jako pierwszy kontynentalny Europejczyk i w ten sposób dostał zaproszenie na Masters. Długo nie zastanawiał się, kto powinien być jego caddiem, zgodnie z dżentelmeńską umową, którą bracia zawarli będąc dzieciakami. Stanowiła ona, że ktokolwiek zagra w turnieju wielkoszlemowym jako pierwszy - ten drugi zarzuca na plecy jego torbę. Ponieważ w Auguście tradycyjnie mistrz US Amateur gra przez pierwsze dwa dni razem z obrońcą tytułu, to właśnie wtedy bracia mieli bliskie spotkanie z … Tigerem Woodsem. Panowie Molinari nie przeszli cuta, a Tygrys był trzeci. W 2009 roku, w chińskim Mission Hills Golf Club, zwyciężyli grając w duecie w World Cup of Golf, stając się pierwszą włoską parą i pierwszymi braćmi, którzy przytulili to prestiżowe trofeum! Rok później w Walii zostali pierwszym od 47 lat bratnim duetem, grającym w tym samym Ryder Cup, zdobywając rodzinnie skromny jeden punkt. Najpierw przegrali foursome z Hunterem Mahanem i Zachem Johnsonem, później zremisowali z parą Kuchar/Cink. W niedzielę Francesco dostał cięgi od Tygrysa, a Edoardo zremisował z Rickiem Fowlerem. Francesco oprócz zwycięstwa w The Open z 2018 roku wygrywał jeszcze pięć razy na DP World Tour i dwa razy na PGA Tour, w tym na razie po raz ostatni w prestiżowym Arnold Palmer Invitational 2019. Edoardo ostatnio triumfował w 2017 roku, w Trophée Hassan II. Na koncie ma trzy triumfy European Tour – teraz DP World Tour, pięć Challenge Tour i jeden na Japan Tour. Teraz dodał do kolekcji szczególne zwycięstwo, w sześciorundowym Final Stage DP World Tour Qualifying School.

Zachwycony

Edoardo zakończył tę morderczą rywalizację w widowiskowym stylu. Na 108. dołku trafił birdie, zapewniając sobie zwycięstwo, zostając jednym z 21 graczy, którzy w hiszpańskiej Tarragonie zdobyli karty DP World Tour. Rundy 65-61-72-68-66-67 złożyły się na fantastyczny wynik -29, oczko mniej od Szweda Niklasa Lemke i dwa od Amerykanina Davisa Bryanta. Guru statystyk golfowych i wicekapitan Ryder Cup wrócił w czwartek na pole, aby dokończyć swoją piątą rundę po tym, jak cały szósty dzień turnieju został spłukany ulewnym deszczem. Następnie, podczas rundy szóstej, do samego końca tasował się z Niklasem na szczycie tabeli wyników. Molinari, który w pewnym momencie tracił do Szweda dwa uderzenia, był zachwycony rozstrzygnięciami i powrotem do ligi, po zajęciu 140. miejsca w rankingu Race to Dubai: - Bardzo dobrze było zakończyć wyścig na szczycie. Odczuwam ulgę, że w końcu jestem na samej górze. Czuję, że w pewnym sensie na to zasługuję po tym, jak grałem przez cały tydzień. Myślę, że po tak długim tygodniu ważne jest, aby dobrze rozpocząć sezon, a po dwóch rundach był to oczywiście idealny start. Nie mogłem nawet marzyć o tym, że po dwóch dniach będę miał 17 uderzeń poniżej normy. Utrzymanie karty wiele dla mnie znaczy, zwłaszcza że mam 43 lata. Zbliżam się do końca mojej kariery, więc jeśli tylko dostanę szansę na grę, chcę z niej skorzystać. To nie był mój najlepszy rok, ale zakończyć w ten sposób, a teraz wrócić do domu, być z żoną i dziećmi, spędzić czas z rodziną, a następnie zaplanować przyszły rok, to jest coś, czego nie mogę się doczekać.

Takie historie

Oczywiście nie obyło się bez niezwykłych historii na trawnikach Infinitum Golf. O ile Molinari dostał się od razu do trzeciego etapu kwalifikacji, byli też tacy, którzy przeszli przez wszystkie trzy fazy. Wśród nich znalazł się zdobywca trzeciego miejsca - Amerykanin Davis Bryant, który popisał się najniższym wynikiem ostatniego dnia, niesamowitą rundą 62. Spośród tych, którym udało się awansować, tak wyboistą i wieloetapową drogę pokonali również: Hiszpan Albert Boneta, Australijczycy Danny List i Dan Erickson, oraz Ryggs Johnston i Corey Shaun z USA.

Jean Bekirian zakończył walkę na jedenastym miejscu, zostając pierwszym Ormianinem, który otrzymał przepustkę na DP World Tour. - Brak mi słów, żeby to opisać. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ moja mama i tata są tutaj w tym tygodniu. Zostałem zawodowcem w wieku 16 lat i wszystko robiłem sam, z rodziną i zespołem, więc dla mnie jest to wielkie osiągnięcie. To, czego dokonałem przez ostatnie dwie rundy i posiadanie karty DP World Tour to marzenie. Dzisiaj było bardzo stresująco, wczoraj nie spałem, ale dzisiaj zagrałem najlepszego golfa w tygodniu. Jestem dumny, że poradziłem sobie pod taką presją.

Wilco Nienaber z Republiki Południowej Afryki zaczekał ze swoją najlepszą rundą na sam koniec, z dwoma birdie na dwóch ostatnich dołkach, popisując się wynikiem 63, który wystrzelił go z niebytu w klasyfikacji o 14 pozycji, na miejsce czwarte. Z kolei znany polskim kibicom ze świetnej gry w Rosa Challenge Tour - Gregorio de Leo, trafił eagle’a na ostatnim dołku, który w ostatniej sekundzie zapewnił Włochowi miejsce na DP World Tour w przyszłym sezonie. Holender Wil Besseling ustrzelił birdie na trzech ostatnich dołkach, aby w dramatyczny sposób wyrwać swój jakże cenny bilet. Taki sam rezultat jak Holender, ostatni dający awans, uzyskało jeszcze trzech zawodników: Australijczyk Danny List, Słowak Tadeáš Tetak, oraz duński amator Jacob Skov Olesen, tegoroczny mistrz The Amateur Championship, którego caddym był Mikołaj Kniaginin!

Specjalista od zadań specjalnych

Wielokrotny klubowy mistrz Polski z drużyną Sobieni Królewskich tak wspominał wydarzenia z Tarragony: - Q-School to bardzo długi tydzień. Gra toczy się na dwóch polach, na które każdy zawodnik musi się przygotować. Oznacza to więcej rund próbnych i potem oczywiście sześć rund turniejowych. To niesamowite doświadczenie i bardzo fajnie było pomóc Jacobowi zdobyć kartę. Jest to duże wyzwanie fizyczne i psychiczne, ale niezwykle satysfakcjonujące. Do tego wszystkiego doszło jeszcze przesunięcie końca turnieju o jeden dzień. Nic z tym jednak nie mogliśmy zrobić, więc po prostu dostosowaliśmy się do sytuacji. „Miki” jest prawdziwym fachowcem od kwalifikacji. Poprzednio pomógł swojej dziewczynie – Dunce Smilli Tarning Sønderby, która w grudniu 2021 roku w hiszpańskim La Manga Club wywalczyła kartę na Ladies European Tour, by w czerwcu 2023 roku wygrać wspólnie w KPMG Women's Irish Open.

Niestety, na drugim biegunie tej historii znalazł się dwukrotny zwycięzca w lidze - Eddie Pepperell. 33-letniemu Anglikowi, grającemu kilka lat temu wraz z Adrianem Meronkiem w Sobieniach Królewskich w pokazowym turnieju Canona, do awansu zabrakło jednego, jedynego uderzenia!

Za rok osławiona Q-School znowu przeczołga śmiałków, którzy będą walczyć o marzenia.

Kasia Nieciak

WYNIKI

Mikołaj Kniaginin jest specjalistą od Q-School. Po raz pierwszy pomógł w awansie Dunce Smilli Tarning Sønderby. Fot. Archiwum Mikołaja