Gigant z awansem
Nikolas Tymiński nie na darmo nosi ksywkę Gigant. Ten niezwykle zdolny osiemnastolatek został właśnie pierwszym Polakiem, który wywalczył przepustkę do Alps Tour.
Niedawno na łamach „Sportu” można było poczytać o trudach przejścia szkoły kwalifikacyjnej DP World Tour, na końcu długiej i wyboistej drogi oferującej garstce szczęśliwców prawo do gry w najlepszej europejskiej lidze golfa. Sześciorundowy finałowy etap tamtej Q-School, który tydzień temu zakończył się w hiszpańskiej Tarragonie, to prawdziwa wojna nerwów i test wytrzymałości fizycznej oraz mentalnej. Kwalifikacje do Alps Tour nie są może aż tak wyczerpujące, jednak i tutaj, i tam zawodnicy walczą o być albo nie być w kolejnym sezonie. Nikcolas Tymiński, którego Gigantem zaczął nazywać oczywiście trener Adam „Mituś” Mitukiewicz, wciąż jest amatorem i na razie planuje nim pozostać. Właśnie od Alps Tour postanowił rozpocząć swoją pogoń za marzeniami, optymalnie zakończoną awansem na Challenge Tour, a potem kto wie, może nawet jeszcze wyżej, na DP World Tour. Tak to właśnie jest w świecie turniejowego golfa, każdy szuka własnej drogi, nie wiedząc gdzie i kiedy ona go zaprowadzi.
Trampolina do sukcesu
Alps Tour to profesjonalna liga dla mężczyzn, autoryzowana przez krajowe stowarzyszenia golfowe Francji, Włoch, Austrii i Szwajcarii. Założona w 2001 r., jest trzecią europejską ligą. Nie jest jedyną - są też inne trzecioligowe rozgrywki - EuroPro Tour w Wielkiej Brytanii, Pro Golf Tour w Niemczech i Nordic League w krajach nordyckich. Od lipca 2015 r. w każdej z nich można zdobywać punkty w rankingu światowym. Dziesięciu najlepszych zawodników z każdej z tych lig zwolnionych jest z udziału w pierwszym etapie Q-School DP World Tour, a pięciu zdobywa kartę Challenge Tour. Zaglądając do historii rozgrywek, łatwo wypatrzeć znane nazwiska, które właśnie w Alps Tour rozpoczynały kariery golfowe. Wśród przyszłych zwycięzców na European Tour błyszczą chociażby Marco Crespi, Guido Migliozzi, Chris Paisley, Julien Quesne, Julien Guerrier – w październiku świętujący trofeum w Andaluzji - czy najbardziej utytułowany w tym gronie Matt Wallace, pięciokrotny triumfator na DP World Tour, a raz również na PGA Tour. Wśród zwycięzców rankingu Alps Tour widnieją: Wallace, Gregorio De Leo – piąty w Rosa Challenge Tour, Adri Arnaus czy Darius van Driel. Największą liczbą sześciu wygranych Alps Tour pochwalić może się dwóch zawodników, Marco Crespi i Wallace. Od lutego, kiedy rozpocznie się nowy sezon Alps Tour, pośród oceanu młodych gniewnych, pojawi się też Nikolas.
Początek z przytupem
Trzydniowe zawody rozgrywane były w północnej części Rzymu na dwóch polach, dwie pierwsze rundy zarówno w Golf Club Terre dei Consoli, jak i oddalonym o dziesięć minut słynnym Golf Nazionale, będącym oficjalnym klubem Włoskiej Federacji Golfa. Finał toczył się już tylko na Golf Nazionale. Polak rozpoczął rywalizację z wielkim impetem. Bezbłędna runda 66 na polu Terre dei Consoli, zawierająca wystrzałowe 6 birdie uplasowała go na pierwszym miejscu, dzielonym z Francuzem Victorem Veyretem. Tak relacjonował to Nikolas: „To bardzo dobry początek trzydniowego maratonu golfowego w tym tygodniu. Grałem solidnie z tee na green i na szczęście trafiłem kilka puttów w połowie rundy, aby zdobyć kilka birdie. Jestem dzisiaj najbardziej zadowolony z tego, jak dobrze przygotowywałem się do wszystkich uderzeń. Prawie wszystkie strzały, które dzisiaj oddałem, były pełne zaangażowania, co jest dla mnie bardzo ważne”. Odnosząc się do startu jako amator, powiedział: „Na razie nie mam planów przejścia na zawodowstwo, ale kto wie, co przyniesie przyszłość! Skupiam się głównie na zdobyciu statusu na przyszłoroczny sezon Alps Tour i cieszeniu się tym tygodniem we Włoszech, jedząc moje ulubione dania”. Jak to często w golfie bywa, po świetnym pierwszym dniu nadszedł nie tak idealny drugi. Gigant zanotował tym razem 72 uderzenia, i utrzymując wynik -6 spadł na dzielone z trzema rywalami 5. miejsce, tracąc dwa punkty do prowadzącego Hiszpana - Jose Luisa Adarraga Gomeza. Finałowa runda 75 i końcowy wynik -3, zepchnęły go na dzieloną z trzema rywalami 8. pozycję, 7 uderzeń za hiszpańskim zwycięzcą - Jose Luisem Adarraga Gomezem.
Praca popłaca
Hiszpan tak komentował swój sukces: „To był dla mnie bardzo dobry turniej, mimo że miałem trudny początek rundy, zaliczając kilka bogeyów z rzędu. Przez resztę dnia skupiłem się i grałem nieźle. Udało mi się zrobić bardzo dobre birdie na 18. dołku i tak zakończyć rundę. Oba pola, na których graliśmy w tym tygodniu, były w bardzo dobrym stanie. Greeny również były doskonałe przez cały turniej. Planuję rozegrać cały sezon 2025 w Alps Tour, aby na koniec roku spróbować znaleźć się w pierwszej piątce i uzyskać awans na Challenge Tour 2025”.
Nikolas tak komentował swój występ, pytany o wrażenia, czy było nerwowo, o caddiego, plany na przyszłość i to jak czuje się jako pierwszy Polak na Alps Tour: „Zacząłem turniej rewelacyjnie, otwierając z kartą 66 bez żadnych błędów. Potem grałem stabilnie do końca, żeby wywalczyć najlepszą kategorię. Nerwów nie było za dużo. Byłem tam sam, bez caddiego. Na razie będę czekał ze zmianą statusu z amatora na pro, z racji tego, że bardzo zależy mi na tym, żeby reprezentować Polskę w Irlandii na mistrzostwach Europy dywizji pierwszej. W Alps Tour będę walczył o zdobycie statusu na Challenge Tour. Tak, będę pierwszym Polakiem z kartą Alps Tour. Jestem z siebie dumny, bo wreszcie ta ciężka praca, którą wykonałem w młodych latach, zaczyna układać się w lepsze rezultaty. Pierwszy turniej ligi zagram w Egipcie w lutym, a teraz będę występował w turniejach hiszpańskiego Toro Tour, żeby szlifować formę”.
W turnieju wystartowało 156 głodnych sukcesu zawodników, a po dwóch rundach, po których nastąpił cut, zostało ich tylko 78, z wynikiem +3 lub lepszym. Pełną kartę Alps Tour 2025 wywalczyło 35 graczy z najniższymi wynikami, którzy uszeregowani na podstawie swojego rezultatu, otrzymają kategorię szóstą. Pozostali, którzy przeszli cut, otrzymają kategorię ósmą, a wszyscy, którzy go nie przeszli, kategorię dziewiątą.
Wspomnień czar
Pod koniec października, na polu Parador Malaga del Golf, Nikolas triumfował w turnieju ligi, organizowanej przez University Golf Program właśnie w Maladze. Trzydniową rywalizację zakończył wówczas z bardzo solidnym wynikiem -5, jedno uderzenie przed najbliższym rywalem: „To jest liga uniwersytecka w Hiszpanii. W turniejach mogą brać udział zawodnicy do lat 25, a ja zagrałem po raz pierwszy w ich turnieju. Radziłem sobie dobrze od początku do końca - zawsze prowadziłem. Na pierwszych trzech dołkach rozpocząłem trzema birdie i nikomu nie udało się mnie złapać aż do końca”.
Jak wspomina Nikola,s wszystko zaczęło się dawno temu: „Mam teraz 18 lat i handicap plus 4.5. Moje golfowe początki odbywały się w Golf Park Józefów i w Sobienach. W wieku siedmiu lat dołączyłem do szkółki juniorskiej w Sobienach, prowadzonej przez legendę Mitusia. Wszystko rozwijało się zgodnie z planem, krok po kroczku. Mój tata, wielokrotny mistrz Polski, zaczął grać w golfa w 2009 roku i wciągnąłem się razem z nim. Od najmłodszych lat podziwiałem grę Alejandro Pedryca, zwłaszcza jego „hiszpańskie ręce” dookoła greenu. To jest umiejętność, rzadko spotykana wśród Polaków. Atmosfera w tamtej ekipie była świetna, ale na koniec dnia wszyscy robili swoje, bo golf to dyscyplina indywidualna. Tegoroczne zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Polski, moje czwarte, było jednym z tych, które najbardziej doceniam w mojej karierze. Na papierze nie byliśmy w żadnym aspekcie najlepszą ekipą, a jednak wygraliśmy. To był pierwszy rok, w którym nie mieliśmy całej armady, z Alejandro, Michałem Bargendą czy Mikołajem Kniagininem”.
Od lutego trzymamy kciuki za nowy rozdział w karierze Giganta.
Kasia Nieciak
Nikolas Tymiński występ w Rzymie zdecydowanie może zaliczyć do udanych. Fot. Alps Tour/archiwum zawodnika