Sport

Życiowy bieg Anny Wielgosz

Tylko jedna z trzech Polek w półfinale 800 m. Dziewiąte miejsce oszczepnika Dawida Wegnera. Finał nie dla Macieja Wyderki.

Anna Wielgosz do półfinału 800 m wbiegła z rekordem życiowym. Fot. PAP / Adam Warżawa

MISTRZOSTWA ŚWIATA

Finał rzutu oszczepem mężczyzn w Tokio był świetną reklamą tej konkurencji. Miał wszystko – doborową obsadę, na którą złożyli się m.in. trzej mistrzowie świata i trzej złoci medaliści olimpijscy, dramaturgię i dalekie rzuty.

W tym anturażu nieźle radził sobie jedyny Polak. Dawid Wegner zaimponował już w środowych kwalifikacjach, które zakończył z rekordem życiowym 85,67, czwartym wynikiem w historii polskiej lekkiej atletyki. W czwartek podopieczny Leszka Walczaka w drugiej serii osiągnął 82,84, a w czwartej poprawił się na 83,03 (trzeci wynik w karierze).

Klątwa do zmiany

Ostatecznie zajął, podobnie jak przed dwoma laty w Budapeszcie, 9. miejsce, ale wyprzedził utytułowanych zawodników, m.in. mistrza olimpijskiego Arshada Nadeema z Pakistanu czy mistrza Europy, Czecha Jakuba Vadlejcha.

– Klątwa dziewiątego miejsca jest, ale pozmieniamy to w kolejnych latach – podkreślił. – Rzuciłem dwa razy ponad 83 metry, więc jestem zadowolony. Chciałem być w ósemce, przyjechałem tutaj z takim celem. Zabrakło metra. Dla mnie to, co się tutaj działo, jest sukcesem – powiedział Wegner.

Mistrzem świata został Keshorn Walcott. Doświadczony miotacz z Trynidadu i Tobago, mistrz olimpijski z Rio de Janeiro (2016), rzucił w Tokio 88,16.

Ominęła wywrotkę

Świetnie w pierwszej rundzie biegu na 800 m spisała się Anna Wielgosz. Po znakomitej końcówce finiszowała trzecia i poprawiając czasem 1:58,63 rekord życiowy, wywalczyła bezpośrednią kwalifikację do półfinału.

– Początkowo biegłam z tyłu, postawiłam na spokój. Nie chciałam się przepychać. Dziewczyna przede mną się wywróciła i miałam dużo szczęścia, bo udało mi się ją ominąć. Cieszę się, że z biegu taktycznego biję rekord życiowy, a mam jeszcze zapas – powiedziała halowa mistrzyni Europy, która o finał powalczy już w piątek.

Rekordem życiowym 1:59,37 i ambitnym finiszem popisała się piąta w szóstej serii Margarita Koczanowa. Urodzona w Grodnie biegaczka nie wywalczyła awansu do półfinału, ale była zadowolona. – Z moją trenerką Anetą Lemiesz pracuję dopiero od kilku miesięcy. Ona uwierzyła we mnie, w to, że mogę szybko biegać. Rekord życiowy jest pięknym zwieńczeniem sezonu – powiedziała Koczanowa.

Kwalifikacji nie wywalczyła także Angelika Sarna, która dała się zamknąć rywalkom i finiszowała szósta z czasem 2:02,81. – Był chaos na 120 metrów przed metą i dałam się zamknąć. Włoszka chciała wejść, a tam nie było na to miejsca. Kosztowało mnie to dużo i wybiło z rytmu – skomentowała swój bieg Sarna.

Bieg się nie potoczył

W półfinale mężczyzn na 800 m startował Maciej Wyderka. Utalentowany średniodystansowiec z Piekar Śląskich pobiegł odważnie, walczył o jak najlepsze miejsce. Finiszował czwarty w pierwszej, najwolniejszej z trzech serii z czasem 1:45,55. Do sobotniego finału awansowało po dwóch najszybszych zawodników z trzech serii i dwóch z najlepszymi czasami.

– Na takich imprezach każdy jest równy. Bardzo dobrze się czułem, wierzyłem w ten finał. Ten bieg nie potoczył się zgodnie z moim planem. Spodziewałem się, że będzie szybciej – przyznał Wyderka.

Awans do finału skoku wzwyż zapewniła sobie Maria Żodzik. Urodzonej w Baranowiczach (kiedyś Polska, obecnie Białoruś) zawodniczce – podobnie jak 10 innym – do kwalifikacji wystarczyło pokonanie poprzeczki zawieszonej na 1,92. W finale wystartuje jednak aż 16 skoczkiń. – Dzisiaj było ciężko, ale jest mój pierwszy awans do finału – mówiła po starcie w kwalifikacjach zawodniczka Podlasia Białystok.

W piątek w Tokio nie będzie polskich finałów. Do kwalifikacji przystąpią oszczepniczki, rozpocznie się też siedmiobój z udziałem Adrianny Sułek-Schubert.

(t)