Życie niesie niespodzianki
Zdaniem Tobiasza Bigosa fińskie doświadczenia szkoleniowe można byłoby przenieść na nasz rodzimy grunt.
Ale życie przynosi niespodzianki. Z wyróżnieniem ukończył część teoretyczną Haaga-Helia University of Applied Sciences na kierunku Sports Coaching and Management i obecnie pracuje z drużynami młodzieżowymi U-15 i U-16 w fińskim Ilves Tampere. Ma przed sobą napisanie pracy, po czym zyska status absolwenta najbardziej prestiżowej hokejowej uczelni na świecie. Nadto przed nowym sezonem międzynarodowym został jednym z asystentów w reprezentacji seniorów, w której będzie współpracować z trenerem Robertem Kalaberem, którego był podopiecznym.
Ponadto nie tak dawno hokejowa centrala ogłosiła, że Bigos będzie pełnił funkcję koordynatora szkolenia młodzieżowego w Polsce. To na pewno właściwy człowiek na właściwym stanowisku, bo ma już bogate fińskie doświadczenie, które pewnie w jakiejś części może przenieść na nasz grunt.
Udane początki
Przygodę z kauczukowym krążkiem zaczynał w rodzinnym Jastrzębiu-Zdroju, jeszcze na otwartym lodowisku. Z macierzystym klubem zdobył w Gdańsku mistrzostwo Polski juniorów w 2007 r., a jednocześnie uznano go za najlepszego obrońcę turnieju. Nieco wcześniej trenował w GKS-ie Tychy oraz uczył się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Dobre występy podczas mistrzostw świata Dywizji 1A w młodzieżowej reprezentacji zaowocowały wyjazdem do słowackiej Dukli Senica (2005/06). Po mistrzostwie Polski juniorów z JKH przeniósł się do gdańskiego Stoczniowca, który pod kierunkiem Henryka Zabrockiego należał do ścisłej czołówki krajowej, przez kilka sezonów walcząc o podium. Tobiasz miał okazję grać m.in. z Romanem Skutchanem, Josefem Vitkiem, Przemysławem Odrobnym czy Maciejem Urbanowiczem, obecnym kapitanem JKH GKS-u. Grał i jednocześnie studiował na miejscowej AWFiS, a po dyplomie licencjackim (wiedzę teoretyczną uzupełnił pięć lat temu już na katowickiej AWF, broniąc pracy magisterskiej) przeniósł się do Sanoka. Wówczas był tam sprzyjający klimat dla hokeja i tworzyła się drużyna, która później zdobywała mistrzowskie tytuły, a nieco wcześniej Puchary Polski (z naszym bohaterem w składzie).
Tobiasz Bigos z dyplomem. Trudno nie być zadowolonym, skoro było się prymusem. Fot. prywatne archiwum
Igranie z kontuzją
W Sanoku na krótko przed rozpoczęciem drugiego sezonu dopadł Tobiasza pech - podczas meczu sparingowego zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Nie dopuszczał myśli, że będzie musiał pauzować, a może nawet poddać się operacji. Po latach wiemy, że igrał z urazem, co mogło się jeszcze gorzej zakończyć.
- Nie potrafiłem odpuścić, sprowadziłem ortezę ze Stanów i grałem przez dwa miesiące z bólem, w końcu jednak musiałem się poddać - wspomina Tobiasz Bigos. - Byłem pozostawiony sam sobie, a może gdyby ktoś mnie zmusił do pójścia do lekarza, byłoby inaczej. To były inne czasy, kluby organizacyjnie nie były na takim etapie jak teraz. Kolano było w tak okropnym stanie, że lekarz zapowiedział mi, że muszę szukać pracy w innym zawodzie. Miałem wtedy 25 lat, więc nie chciałem o tym słyszeć. Chciałem dalej grać, byłem głodny sukcesów. W końcu wylądowałem na stole operacyjnym w Krakowie, a koszty zabiegu pokryłem z własnej kieszeni. Po nim lekarz przestrzegał, że z kolanem będę miał problemy do końca życia. I tak właśnie jest. Po rehabilitacji wróciłem do Sanoka, ale wiedziałem, że trzeba zmienić klub. Wylądowałem na krótko w GKS-ie Tychy, ale kolejny sezon kończyłem w GKS-ie Katowice. Potem zakotwiczyłem w bytomskiej Polonii aż nadszedł kres mojej wędrówki w 2015 r. i powróciłem do macierzystego klubu. Spędziłem w nim jeszcze cztery sezony, ale nieustannie w głowie kołatała myśl, by już skończyć, bo byłem zmęczony fizycznie, a zwłaszcza psychicznie. Ponadto zaczęły się problemy z drugim kolanem. W końcu powiedziałem pas... Właśnie mija pięć lat od tej decyzji.
Z JKH GKS-em zdobył wicemistrzostwo Polski po przegranej w finale z GKS-em Tychy (2015) oraz Puchar Polski (2018).
Zajęcie na chwilę?
Ta hokejowa przygoda mogłaby się potoczyć inaczej, ale nasz bohater popełnił błąd, zwlekając z operacją kontuzjowanego kolana. Gdy postanowił wycofać się z tafli, uzupełnił, jak już wspomnieliśmy, wykształcenie, a ponadto był na studiach podyplomowych w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej na kierunku Psychologia Sportu Dzieci i Młodzieży.
- Czułem taką potrzebę, bo sfera mentalna jest niesłychanie ważna, tkwią w niej duże rezerwy - podkreśla pan Tobiasz. - Ona często decyduje o końcowym rezultacie, stąd chęć poszerzenia mojej wiedzy. Patrząc z perspektywy czasu, jest niezwykle przydatna.
Gdy zakończył grę, zarząd zaproponował mu zajęcia z dzieciakami. - Był to już ostatni miesiąc treningów na lodzie, postanowiłem więc spróbować, a potem zadecydować, co dalej. Szybko pojawiła się również propozycja ze strony związku, bym został asystentem Jarosława Morawieckiego w kadrze do lat 16. Wówczas nie przypuszczałem, że to wszystko się tak rozwinie. Następnie działacze związkowi otrzymali z Vierumäki propozycję uczestnictwa w obozie szkoleniowym głównego ośrodka hokejowego w Finlandii dla dwóch młodych zawodników i trenera. Tam właśnie miałem okazję poznać nowe metody treningowe, a również sporo rozmawiać z wieloma doświadczonymi szkoleniowcami. Gdy wróciłem do kraju, pojawiła się myśl, by może kiedyś wrócić do Vierumäki, choć oczywiście nie było to proste. Byłem pochłonięty studiami magisterskimi na katowickiej AWF, potem studiami podyplomowymi, prowadzeniem kadry U-16 oraz zajęciami z młodzieżą w Jastrzębiu.
Hokejowa mekka
Kiedy już obroniłem pracę, w której porównywałem kadry do lat 16 Polski i Czech, chciałem iść na studia doktoranckie, ale zabrakło dla mnie miejsca; musiałbym czekać rok na ich rozpoczęcie. Stwierdziłem, że czas poszukać nowej drogi, o której przecież 2 lata wcześniej marzyłem. Już wtedy złożyłem swoje CV w Vierumäki, ale niestety covid pokrzyżował moje plany. W końcu jednak dotarłem do fińskiej szkoły. Bardzo się cieszę, że w tym czasie mogłem liczyć na wsparcie zarówno ze strony Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, jak i Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Przez dwa lata, oprócz zajęć teoretycznych, mieliśmy możliwość uczestnictwa w zajęciach praktycznych poprzez prowadzenie treningów i obozów. To była świetna okazja, aby pod okiem doświadczonych mentorów analizować nasze działania, wyciągać wnioski i co najważniejsze - znaleźć odpowiedź, dlaczego właśnie tak prowadzimy proces szkolenia, a nie inaczej.
Na trzecim roku każdy ze studentów rozpoczyna praktykę i po niej przedstawia pracę dyplomową. Tobiasz Bigos należał do prymusów i solidnie zapracował na to, by znaleźć się w jednym z czołowych fińskich klubów, Ilves Tampere.
- Byłem na ostatnim obozie selekcyjnym fińskiej kadry 16-latków, na którym pojawiło się 134 zawodników (!). Utworzono z nich sześć drużyn, które między sobą rywalizowały - wyjaśnia Tobiasz Bigos. - Tylko 44 miało możliwość zakwalifikować do szkolenia centralnego, a więc konkurencja była ogromna. Drużyna, w której byłem jednym członków sztabu szkoleniowego, wygrała tę rywalizację. Miałem okazję współpracować ze świetnym trenerami, wykazać się swoją wiedzą oraz podejściem do wykonywanych obowiązków. To między innymi dzięki temu pojawiła się dla mnie oferta z Ilves, a wcale nie jest tak łatwo znaleźć miejsce pracy w tym środowisku, zwłaszcza obcokrajowcowi. W Ilves jestem trenerem koordynatorem 15-latków i zajmuję się prowadzeniem całego procesu treningowego. W trakcie meczów obserwuję chłopaków głównie z trybun. Drużynę U-16 prowadzę zarówno w ciągu tygodnia, jak i podczas meczów na ławce trenerskiej. W Finlandii nie mogą narzekać na brak młodych adeptów hokejowych (śmiech). Do 14. roku życia zajęcia prowadzą głównie rodzice, zazwyczaj byli zawodnicy. Nad całością czuwają trenerzy-koordynatorzy grup młodzieżowych. Potem pomału następuje selekcja i zawodnicy zaczynają rywalizować o miejsce w drużynach na różnym poziomie rozgrywkowym. Młodzież fińska trafia do sportu już dobrze ukształtowana motorycznie. Stąd też duża intensywność zajęć na lodzie, które zawsze uzupełnione są ćwiczeniami ogólnorozwojowymi. Nad całością czuwają całe sztaby ludzi, na bieżąco wszystko jest więc kontrolowane i ewentualnie korygowane.
Nasz bohater otrzymał spory kredyt zaufania, ale przez dwa lata w szkole na to solidnie zapracował. Jego praca nie jest pełnoetatowa, a realizowana jest w dużej mierze jako roczny staż. Sam musi się wykazać inicjatywą, ale nie ukrywa, że liczy na wsparcie ze strony PZHL i PKOl.
Nominacja na asystenta selekcjonera Roberta Kalabera to kolejny rozdział w jego trenerskiej jakże ciekawej przygodzie. A ponadto zdobyta wiedza w Finlandii może pozwolić na opracowanie planu szkoleniowego dla dzieci i młodzieży w Polsce. Tobiasz Bigos nie tak dawno otrzymał nominację na trenera koordynatora ds. młodzieży w PZHL, będzie miał więc spore pole do popisu.
- Byłem trochę zaskoczony tymi propozycjami, ale z obu nominacji się cieszę i nie mogę się doczekać, by przyjechać na zgrupowanie kadry, aby współpracować z zawodnikami i trenerem Kalaberem - dodaje Tomasz Bigos. - To też swoista nagroda za pracę, jaką włożyłem w swój rozwój. Czeka mnie ciekawa przygoda, a od trenera Kalabera mogę się wiele nauczyć. Na razie rozmawiamy online i czekam na zgrupowanie w listopadzie. Będziemy grali m.in. z reprezentacją Włoch, której trenerem został Fin Juha Jalonen. To również będzie dla mnie kolejne doświadczenie.
Młody wiekiem i trenerskim stażem człowiek staje przed ciekawymi wyzwaniami. Trzeba żywić nadzieję, że wszystko to odbywać się będzie z korzyścią dla polskiego hokeja.
Włodzimierz Sowiński
Trener ze swoimi podopiecznymi oraz pucharem po wygranym turnieju w Vierumäki. Fot. prywatne archiwum