Sport

Zwycięstwo z Wisłą zapewni spokój

Jeśli w piątkowy wieczór piłkarze Zagłębia pokonają ekipę z Puław, będą pewni utrzymania w Betclic 2. Lidze. Problem w tym, że w pięciu ostatnich meczach nie wygrali ani razu.

Dzięki tej „główce” Ołeksija Bykowa ekipie z Sosnowca do utrzymania brakuje trzech punktów. Fot. Facebook / Zagłębie Sosnowiec

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC

W miniony piątek, dzięki „główce” Ołeksija Bykowa, sosnowiczanie w ostatniej chwili uratowali punkt w wyjazdowym meczu ze Skrą Częstochowa, ale nie zdołali przerwać serii meczów bez wygranej. W pięciu ostatnich spotkaniach Zagłębie zdobyło zaledwie dwa punkty i wypadło ze strefy barażowej, umożliwiającej grę o awans do 1. ligi. Co gorsza, przewaga nad strefą barażową, ale tą zagrożoną spadkiem, zmalała i aby zapewnić sobie spokojną końcówkę sezonu, musi wygrać piątkowy mecz z Wisłą Puławy, która właśnie znajduje się w strefie zagrożonej barażami o utrzymanie . Oczywiście, Zagłębie ma jeszcze matematyczne szanse na grę o 1. ligę, ale patrząc na jego ostatnie dokonania, a także rozkład jazdy w trzech ostatnich kolejkach – Wieczysta Kraków, Chojniczanka i Polonia Bytom – trudno o optymizm.

Sytuacji nie poprawia fakt, że od kilkunastu dni klubem rządzi... chaos. Najpierw z posadą pożegnał się trener Marek Saganowski, niedługo po nim dyrektor sportowy Grzegorz Kurdziel, a ściągnięty przez niego szkoleniowiec, z którym były już dyrektor wiązał nadzieje na kolejny sezon, czyli Dawid Pędziałek, pracował w Zagłębiu... niespełna 24 godziny.

Klub został więc bez dyrektora sportowego z tymczasowym trenerem Bartłomiejem Boblą, który zapewne popracuje do końca sezonu, ale czy będzie budował zespół na kolejne rozgrywki, nie jest wcale pewne. Wszystko zależy od tego, kto obejmie dyrektorskie stery. Obecnie najwyżej mają stać akcje Roberta Stanka, który pełnił już tę funkcję m.in. w czasach, gdy sosnowiczanie z powodzeniem walczyli o awans do ekstraklasy wiosną 2018 roku. Obecnie Stanek jest trenerem bramkarzy w kobiecej drużynie Czarnych Sosnowiec. Do Zagłębia miałby trafić po zakończeniu sezonu.

A trener Bobla? Na razie robi swoje. Przed meczem ze Skrą dokonał kilku roszad w składzie, wrócił także do gry trójką środkowych obrońców. Po meczu w Częstochowie nie chciał komentować sytuacji w klubie. – Nie będę udzielał żadnych odpowiedzi na pytania dotyczące tego, co się wydarzyło w ostatnim czasie w Zagłębiu. Nie jest to w moim interesie – zaczął stanowczo. – Mogę się wypowiedzieć na temat spotkania. Na pewno nie jestem zadowolony ani z wyniku, ani z niektórych fragmentów gry. Dobrze weszliśmy w mecz i mieliśmy sytuację Bartosza Snopczyńskiego. Potem straciliśmy gola po stałym fragmencie gry i strzale w „krótki” róg. Nie powinien on paść, ale – jak widać – zdarza się takie rzeczy. Potem mieliśmy strasznie nerwowe i niedokładne momenty, a tak doświadczony zespół musi sobie z tym radzić. Na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego punktu, ale z okoliczności, w jakich go zdobyliśmy, już tak. W samej grze jest dużo do poprawy i mam nadzieję, że w następnym meczu będzie to jeszcze widoczne. W końcówce sezonu będziemy grać różnymi ustawieniami, w zależności od tego, jakich zawodników będziemy mieli do dyspozycji, bo przeciwko Skrze brakowało Joela Valencii, Emmanuela Agbora i Denissa Rakelsa. Dokonam analizy gry Wisły Puławy i pod tym kątem ustawię zespół, ale mimo wszystko będę zwracał uwagę na to, jak chcemy grać. Brakuje nam intensywności i mobilności w ataku pozycyjnym, a także wykorzystywania wolnych przestrzeni i nad tym będziemy pracowali – zapewnił szkoleniowiec Zagłębia.

Krzysztof Polaczkiewicz