Zwycięstwo z dedykacją
Wygraną w Łęcznej bohater meczu Kamil Antonik zadedykował kibicom dotkniętym powodzią.
MIEDŹ LEGNICA
Zwycięstwo z Górnikiem wprawiło w bardzo dobry nastrój trenera drużyny znad Kaczawy, Ireneusza Mamrota. - Przede wszystkim chcieliśmy „odciąć” od piłek Adama Deję, bo to jest bardzo wartościowy zawodnik - zaznaczył na wstępie niespełna 54-letni szkoleniowiec. - Tak go „odcinaliśmy”, że inni piłkarze Górnika w środku boiska mieli więcej miejsca i to był nasz problem. Rywale wprawdzie nie stworzyli stuprocentowej sytuacji do zdobycia gola, ale było groźnie pod naszą bramką. Po 20 minutach poprawiliśmy organizację gry i do końca I połowy graliśmy przyzwoicie, na dodatek strzeliliśmy dwie bramki.
- Przełomowy moment dla nas był na początku II połowy, bo mieliśmy sytuację sam na sam z bramkarzem. Gdybyśmy ją wykorzystali, mogliśmy „zamknąć” mecz. Tak się jednak nie stało, Górnik bardzo dobrze rozegrał stały fragment gry i strzelił kontaktową bramkę. Zeszliśmy wtedy niżej i gospodarze mieli okazje do wyrównania. Może nie były to czyste sytuacje, ale w takich okolicznościach różnie może być. W końcówce było mniej gry, a więcej ogromnego charakteru i zaangażowania, za co chciałem podziękować moim piłkarzom. W Łęcznej nie było pięciu kontuzjowanych zawodników, ale powoli wracają do zdrowia, więc rywalizacja o miejsce w składzie będzie jeszcze większa.
„Ojcem” zwycięstwa drużyny znad Kaczawy był niespełna 26-letni pomocnik Kamil Antonik, który dwukrotnie wpisał się na listę zdobywców bramek. Wychowanek Startu Lisie Jamy dołączył do „Miedzianki” latem ubiegłego roku. W ubiegłym sezonie rozegrał w I lidze 28 meczów, w których strzelił pięć goli. W obecnych rozgrywkach jego bilans to 8 meczów i dwa gole. - Cieszymy się, że mogliśmy naszym kibicom dotkniętym powodzią sprawić trochę radości - powiedział bohater wieczoru. - Zafundowaliśmy im delikatny smak radości. Mecz toczył się przy padającym deszczu, był nawet moment oberwania chmury. Z minuty na minutę boisko było coraz gorsze, widzieliśmy, że piłka staje w niektórych miejscach i na pewno było to problemem, żeby skonstruować dobrą akcję, wypracować dobrą sytuację. Boisko nie pomagało, bo były kałuże, w których piłka się zatrzymywała. Nie mieliśmy jednak na to wpływu, poza tym Łęczna miała takie same warunki do gry. Po prostu musieliśmy się do nich dostosować.
Dla Kamila Antonika radość była podwójna, bo nie tylko wygrał jego zespół, ale również zdobył dwa gole. Która z tych sytuacji była trudniejsza? - Myślę, że ta pierwsza, natomiast w drugiej piłka fajnie „znalazła” mnie w polu karnym i udało się strzelić praktycznie do pustej bramki – powiedział pomocnik Miedzi. - Przy pierwszej dopisało mi szczęście, bo piłka wpadła do siatki po rykoszecie, ale najważniejsze, że wpadła.
Kolejnym przeciwnikiem drużyny trenera Ireneusza Mamrota będzie Ruch Chorzów, z którym zmierzy się w niedzielę, 22 września, na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy.
Bogdan Nather