Upilnowanie Kevina de Bruyne będzie jednym z trudniejszych zadań do wykonania dla piłkarzy Realu.Fot. Andrew SURMA/SIPA USA/PressFocus.pl


Zwycięstwo to ulga

Carlo Ancelotti, trener Realu Madryt, nie ukrywa, że przed ćwierćfinałowym dwumeczem z Manchesterem City czuje nerwowość.

 

Rok temu Real został zmiażdżony w półfinałowej rywalizacji Ligi Mistrzów z Manchesterem City. Po pierwszym meczu u siebie „Królewscy” byli jeszcze w niezłej sytuacji, bo wywalczyli remis. Jednak wyjazdu na Wyspy z pewnością nie wspominają dobrze. W Manchesterze ulegli 0:4 i pożegnali się z marzeniami o zdobyciu tytułu.


Bez napastnika

Mecz ten do tej pory jest w głowach piłkarzy Realu i ich trenera Carlo Ancelottiego, który wspominał zeszłoroczne spotkanie w Anglii przed dzisiejszym meczem na stadionie Santiago Bernabeu. – Graliśmy bez odwagi i osobowości, co przecież jest kluczowe w starciach tego typu. Brakowało nam również umiejętności piłkarskich w niektórych sytuacjach. Nie był to tylko problem mentalny – stwierdził włoski szkoleniowiec.

Ancelotti podczas konferencji prasowej przed dzisiejszym meczem nie ukrywał, że targają nim emocje. – Jestem bardzo zdenerwowany. Z mojego punktu widzenia, godziny przed meczem są czasem cierpienia. Kiedyś myślałem, że porażka to cierpienie, a zwycięstwo to szczęście, ale to nieprawda. Wygrana to ulga. Szczęście jest wtedy, gdy wygrywa się tytuły, ale indywidualnie jest to tylko ulgą. Cierpienie jest częścią tej pracy – powiedział doświadczony trener, który wierzy w zwycięstwo swojego zespołu. Przy okazji ukrywa swoje emocje i „na zewnątrz” wygląda niezwykle spokojnie. Pewne jest, że jego drużyna zagra nieco inaczej w ofensywie niż w poprzednim roku. – Wtedy mieliśmy Benzemę. W tym sezonie nie mamy środkowego napastnika, ale radzimy sobie dzięki temu, że mamy więcej mobilnych graczy – stwierdził Carlo Ancelotti. Po tych słowach można przypuszczać lub nawet być pewnym, że w meczu nie zobaczymy snajpera Joselu, a atak zostanie stworzony z trójki Vinicius-Bellingham-Rodrygo.


Norweski problem

Jednym ze zmartwień madrytczyków pozostaje postać Erlinga Haalanda, który w bieżącej edycji Ligi Mistrzów zdobył 6 bramek w 7 meczach. To on będzie największym zagrożeniem dla Realu. O rywalizację przeciwko Norwegowi zapytany został Antonio Ruediger, defensor „Królewskich”, który w poprzednim roku w meczu u siebie świetnie radził sobie w pojedynkach ze snajperem. – Bardzo dobrze kontrolowaliśmy tamten mecz, trzymając Haalanda na dystans. Nie dostawał wielu podań. Plan na obecne starcie będzie taki sam. Musimy podjąć próbę kontrolowania ich najniebezpieczniejszych graczy, czyli de Bruyne, Fodena i właśnie Haalanda – powiedział niemiecki stoper.


100 goli

Real do rywalizacji z „The Citizens” podejdzie wypoczęty. Zespół w weekend nie grał meczu ligowego z uwagi na rozgrywany mecz o Puchar Króla. To odróżnia „Los Blancos” od przyjezdnych z Anglii, którzy do stolicy Hiszpanii zawitają świeżo po zwycięstwie nad Crystal Palace (4:2). Jedną z kluczowych postaci w ostatniej wygranej był Kevin de Bruyne, który zdobył dwie bramki, tym samym strzelając swojego setnego gola w barwach Manchesteru City. Po spotkaniu szkoleniowiec Pep Guardiola chwalił Belga. – Jego gole były nieprawdopodobne. Dodał do tego asystę przy bramce Haalanda… Spisał się naprawdę świetnie – mówił o występie pomocnika trener. – Możemy wiele mówić o taktyce, ale dajcie mi po prostu zawodników takich jak Kevin. 10 lat w Manchesterze City, a jego liczby, występy i jego konsekwencja robią wrażenie. To jeden z najlepszych graczy w historii klubu – skomentował osiągnięcia swojego piłkarza Hiszpan.


Kacper Janoszka


ĆWIERĆFINAŁ LIGI MISTRZÓW

Wtorek, 9 kwietnia, godz. 21.00

Real Madryt – Manchester City

Sędzia Francois Letexier (Francja)