Sport

Zwycięstwo na koniec

Po 224 dniach piłkarze GKS-u Tychy wreszcie zdobyli 3 punkty na swoim boisku.

Marcel Błachewicz cieszący się z gola na 2:0. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Koniec rundy jesiennej okazał się dla tyskich graczy bardzo owocny. Najpierw przerwali fatalną serię spotkań bez zwycięstwa, wygrywając 3:1 na wyjeździe z Miedzią Legnica, a tydzień później na swojej murawie rozgromili Kotwicę Kołobrzeg 4:0. Nic więc dziwnego, że schodzący z murawy zawodnicy w koszulkach z trójkolorowym trójkątem na piersi żegnali się z kibicami z mieszanymi uczuciami. Na radość z pierwszego w tym sezonie kompletu punktów zdobytych w domu cień rzucał fakt, że to był ostatni mecz w tym roku.

Swobodne granie

Tyszanie wyszli w takim samym składzie, w jakim zaczęli poprzednie spotkanie i od pierwszych minut ruszyli do ataku. Już po kilkudziesięciu sekundach oddali groźny strzał, ale po główce Daniela Rumina piłka nieznacznie minęła cel. Co się jednak odwlecze... W 17 minucie, gdy goście próbowali odważniej ruszyć do przodu, znakomitym długim podaniem za plecy kołobrzeskich obrońców popisał się Jakub Bieroński, a wypuszczony w bój Bartosz Śpiączka uciekł stoperom i mając przed sobą tylko bramkarza celnie strzelił z 12. metra.

Na kolejne trafienie rozpędzonych gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 21 minucie popisali się składną akcją, której ukoronowaniem było podanie Rumina do Marcela Błachewicza. Wychowanek Lidera Włocławek, mając przed sobą pustą bramkę, dopełnił formalności, ustalając wynik pierwszej połowy. O tym, jaką tyszanie osiągnęli w jej trakcie przewagę, najlepiej świadczy rubryka strzałów celnych – 4:0.

Chcieliby więcej!

Nic więc dziwnego, że w przerwie sztab szkoleniowy miejscowych niczego nie zmieniał i w drugiej połowie obraz gry pozostał taki sam. Tyszanie nadal mieli przewagę i udokumentowali ją kolejnymi golami. W 68 minucie po kolejnym dośrodkowaniu, tym razem w wykonaniu Błachewicza, obrońcy Kotwicy nie upilnowali Rumina, który głową strzelił swojego drugiego gola w tym sezonie. A rezultat ustalił najskuteczniejszy zawodnik GKS-u w tej rundzie, Jakub Budnicki. 23-letni środkowy defensor znalazł się w polu karnym przeciwników, którzy zostawili go bez opieki. Gdy Julius Ertlthaler wycofał futbolówkę na 7. metr, Marek Kozioł nie miał żadnych szans na skuteczną interwencję. W 78 minucie musiał czwarty raz wyciągnąć piłkę z siatki.

Nie jest zaskakujące, że po takim zwycięstwie piłkarze GKS-u, chcieliby grać dalej. Od 28 października są na fali wznoszącej, bo licząc od tego właśnie dnia, w którym zremisowali 1:1 ze Zniczem Pruszków, nie przegrali sześciu kolejnych spotkań, a 2 ostatnie z nich wygrali . Tegoroczny kalendarz gier został jednak zamknięty, a na następny mecz trzeba będzie czekać do połowy lutego...

Jerzy Dusik