Michał Olejniczak (z prawej) boleśnie odczuł starcie z Feliksem Claarem. Fot. PAP/Piotr Polak


Zwycięstwo bez radości

Industria Kielce pokonała SC Magdeburg w 1/4 finału Ligi Mistrzów, ale straciła Michała Olejniczaka.


Rozpoczęła się właśnie 57 minuta meczu o awans do Final Four Ligi Mistrzów. Kielczanie odparli kolejny atak goniących ich rywali, lecz w jego końcowej fazie Felix Claar ciężarem całego ciała wpadł na próbującego odskoczyć Michała Olejniczka. Nie zdążył i jego lewe kolano wygięło się w nienaturalny sposób. Wszystko wyglądało dramatycznie. Hala Legionów zamarła. Rozgrywający padł z grymasem bólu i natychmiast udzielona mu zostało pomoc. Chłodzenie stawu niewiele dawało; „Olej” wył z bólu i za chwilę został zniesiony do szatni. - Jeśli zawodnik nie może zejść o własnych siłach, to musiało mu się stać coś poważnego. Życzymy Michałowi szybkiego powrotu do zdrowia, ale obawiamy się najgorszego - powiedział do kamery Eurosportu [Alex Dujszebajew], wybrany MVP spotkania, mając na myśli zerwanie więzadeł. Hiszpański rozgrywający robił dobrą minę do złej gry i choć przed momentem jego drużyna pokonała obrońców trofeum, to trudno w nim było dostrzec radość. - Pokazaliśmy charakter, walczyliśmy jak równy z równym, a naprzeciw siebie mieliśmy najlepszy klubowy zespół świata, który w moim przekonaniu jest kompletny i rzadko przegrywa. Mamy bramkę zapasu. To niby nic, to prawie jak remis. Wiemy, że w rewanżu będzie ciężko, ale za tydzień do Magdeburga pojedziemy wygrać - oznajmił kapitan mistrzów Polski.

Kielczanie, chcąc myśleć o sukcesie, mieli się otrzeć o perfekcję i się o nią otarli. Walczyli do upadłego, nie było dla nich straconych piłek, dzięki czemu niemal cały czas byli na prowadzeniu. Mieli też pecha, bo w 10 min czerwoną kartkę zobaczył Dylan Nahi. Macedońscy sędziowie byli pewni decyzji, a powtórki pokazały, jak Nahi uderza w twarz Gisli Kristjanssona. Bez Francuza niesieni dopingiem 4000 fanów gospodarze... powiększali przewagę (12:8 w 22 min). Goście jednak szybko wrócili do gry. Już minutę później po skuteczniej kontrze Tima Hornke, przewaga Industrii stopniała do dwóch trafień. W 27 min przez kielecką defensywę przedarł się Kristjansson i był już remis. Rywale mogli nawet wyjść na prowadzenie, ale świetną interwencją popisał się Andreas Wolff.

Tuż po wznowieniu gry świetnej sytuacji nie wykorzystał Arstem Karalek. Wykorzystali to goście, którzy po trafieniu Claara doprowadzili do remisu, ale w dalszej fazie na prowadzeniu byli kielczanie. Dopiero w 51 min Siergiej Hernandez obronił rzut Haukura Thrastarsona, a goście po trafieniu Kristjanssona po raz pierwszy byli na plusie (23:22). Mistrzowie Polsi nie zamierzali rezygnować. Po bramkach braci Dujszebajewów na 7 minut przed końcem prowadzili 24:23. Trener Magdeburga poprosił o czas, ale po wznowieniu gry Wolff popisał się kapitalną interwencją, zatrzymując Kristjanssona. Kielczanie kapitalnie rozegrali kolejną akcję i po bramce Olejniczaka było 25:23. Po tym jak Wolff obronił rzut Magnusa Jensena, mogli odskoczyć na 3 „oczka”, ale Igor Karacić nie zdołał pokonać Hernandeza. Sytuacja z Olejniczakiem wybiła miejscowych z rytmu, ale zdołali dowieźć zwycięstwo.

Industria Kielce - SC Magdeburg 27:26 (14:13)

INDUSTRIA: Wolff, Wałach - A. Dujszebajew 8, Karacić 7, Tournat 3, Olejniczak 2, D. Dujszebajew 2, Kounkoud 1, Moryto 1/1, Surgiel 1, Nahi 1 (CZK, 10 min - atak na twarz), Thrastarson, Paczkowski, Karalek 1. [Kary:] 4 min. [Trener] Tałant DUJSZEBAJEW.

MAGDEBURG: Hernandez - Claar 8, Kristjansson 6, Hornke 6/2, Musche 2, Magnuson 2, Jensen 1, Bergendahl 1, Pettersson, Smarason, Weber, Lagergren, Mertens, O’Sullivan, Damgaard. [Kary:] 0 min. [Trener] Bennet WIEGERT.

Marek Hajkowski