Takie obrazki chcielibyśmy oglądać również podczas tegorocznego Euro. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk


Zwycięstwo bez presji

W wypełnionej po brzegi hali w Pile biało-czerwone pokonały mistrzynie świata sprzed 11 lat i z uśmiechem zakończyły 14-dniowe zgrupowanie.

 

Fajnie, że zmierzymy się z naprawdę silnym rywalem. Mecze to zawsze najlepszy trening, więc cieszę się na spotkanie z Brazylią - mówiła przed towarzyskim starciem kapitan naszego zespołu, Monika Kobylińska. Choć Piła nie ma obecnie drużyny ligowej, obiekt MOSiR-u niemal pękał w szwach. W pierwszym rzędzie zasiadła Karolina Kochaniak-Sala, która na widok swych koleżanek, ubranych w koszulki z napisem „Karo, jesteśmy z Tobą” zwyczajnie się rozpłakała. Dziś w Poznaniu liderka reprezentacji i Zagłębia Lubin przejdzie zabieg rekonstrukcji więzadeł krzyżowych tylnych w prawym kolanie. Trener Arne Senstad liczy się z tym, że czołowej zawodniczki może zabraknąć w tegorocznym Euro i musi szukać alternatywy.


Od początku w buty Kochaniak-Sali próbowała wejść Emilia Galińska, ale potrzebowała czasu, by na środku rozegrania złapać odpowiedni rytm. Brazylijki, które latem wezmą udział w igrzyskach olimpijskich, nie zmierzały ułatwiać Polkom zadania. Mocna obrona była też jednak wizytówką naszego zespołu, stąd na premierowe trafienie trzeba było czekać do 4 minuty. To i 2 następne zdobyły Brazylijki, ale biało-czerwone szybko wskoczyły na właściwe tory. Po trafieniu lewoskrzydłowej Darii Michalak było 4:4 i od tego momentu nasze panie powiększały przewagę. Selekcjoner, z którym ZPRP przedłużył umowę do końca stycznia 2025 roku, dokonywał częstych zmian, a gdy prosił o przerwy, krzyczał, namawiając swe podopieczne do agresywniejszej postawy. Zawodniczki go słuchały, zaś ich gra w wielu elementach mogła się podobać.


Po zmianie stron rywalki przyspieszyły i szybko złapały kontakt (13:12). Na więcej nie pozwoliła im jednak Adrianna Płaczek, która udowodniła, że jest jest bramkarką nr 1. Dzięki jej kilku kapitalnym interwencjom oraz wielu pomysłowym akcjom w ataku Polki sukcesywnie ściągały z siebie presję, a ich prowadzenie było bezpieczne. Jedna z Brazylijek chciała unieszkodliwić Płaczek i rzutem ze skrzydła trafiła ją w twarz. W rewanżu Paulina Uścinowicz bezpardonowo potraktowała Patricię Matieli, składając ją niczym scyzoryk. To i wiele innych zdarzeń było dowodem, że biało-czerwone pójdą za sobą w ogień, a zwycięstwo było jak najbardziej zasłużone.


- Cztery bramki przewagi to nie jest duża różnica, ale mimo to jesteśmy bardzo zadowolone. Było dużo dobrych elementów w naszej grze, choć niektóre wciąż są do poprawy. Brazylijki grają szybko, mocno, a stylem gry coraz bardziej przypominają europejskie reprezentacje - powiedziała rozgrywająca Emilia Galińska.


- Nakręcałyśmy się wzajemnie, a kibice byli dla nas dużym wsparciem. Brazylijki niczym szczególnym nas nie zaskoczyły. Postawiłyśmy im bardzo mocne warunki w obronie i to pomogło nam wyprowadzić kilka kontrataków, dzięki czemu długo utrzymywałyśmy korzystny wynik. Na początku wkradło się kilka błędów, musiałyśmy się rozkręcić, ale spełniłyśmy założenia trenera - cieszyła się obrotowa Aleksandra Olek.

 


Polska - Brazylia 26:22 (12:9)

POLSKA: Płaczek, Zima - Balsam 7, Kobylińska 3, Galińska 2, Matuszczyk 2, Uścinowicz 1, Michalak 2, Urbańska, Górna, Tomczyk 2, Rosiak 3, Przywara, Olek 3, Nosek, Nocuń 1. Trener Arne SENSTAD.

BRAZYLIA: Moreschi, Arenhart - Fernandes 3, T. Araujo 4, Matieli 2, Quintino 2, Bolzan, L. Araujo 1, Cardoso, Vieira, Guarieiro 3, Rodrigues, Bitolo 5, Santos, Arounian 1, Lopes, Arruda, Costa 1. Trener Cristiano SILVA.


(mha)

 

7

WYGRANYCH

z Brazylijkami mają od wczoraj Polki. Do bilansu 11 meczów należy dodać remis i 3 porażki.

 

50

MECZÓW

w biało-czerwonej koszulce ma Daria Michalak. Jej koleżanka z Zagłębia Lubin, a w niedzielę rywalka, Patricia Matiei ma ich dokładnie dwa razy więcej.