Sport

Zwycięska ścieżka

Piąta kolejna wygrana Lecha i piąta bez straty gola! Na razie nie ma mocnych na „Kolejorza”.

Filip Szymczak dał liderowi wygraną w starciu z mocno dołującym Śląskiem. Fot. Jakub Kaczmarczyk/PAP

Lider ekstraklasy od pierwszego gwizdka sędziego Piotra Lasyka rzucił się na wicemistrza Polski. Na bramkę wrocławian strzeżoną przez Rafała Leszczyńskiego sunęły kolejne ataki. Celne strzały notował głównie Afonso Sousa, tyle że golkiper Śląska nie dawał się zaskoczyć.

Ogromna przewaga

Dodajmy, że posiadanie piłki w pierwszych minutach to 85 do 15 proc. na korzyść „Kolejorza”. Konkretu w postaci bramki jednak nie było. Z czasem gra się zresztą wyrównała, a goście otrząsnęli się z oszołomienia po pierwszym fragmencie gry.   

W 23 minucie piłka trafiła słupek po uderzeniu Sousy. Niechybnie byłby gol, gdyby nie kolejna znakomita interwencja Leszczyńskiego, który odbił piłkę brzuchem. Potem w zamieszaniu podbramkowym obrońcy Śląska wybili futbolówkę sprzed linii bramkowej. Goście najlepsze sytuacje mieli w momencie, kiedy lobem próbowali zaskoczyć grającego daleko od swojej bramki Bartosza Mrozka. Celował w tym Peter Pokorny, ale efektu też nie było. Do przerwy poznaniacy oddali 11 strzałów, w tym pięć celnych, ale gol jeszcze nie padł.

Wszedł w buty Ishaka

Drugą część drużyna z Poznania rozpoczęła z jedną zmianą. W miejsce Antoniego Kozubala, który nabawił się kontuzji oka wszedł Filip Jagiełło. „Kolejorz” dalej atakował, dalej widoczny z przodu był głównie Sousa, ale Portugalczyk nie potrafił się wstrzelić. Pewnie byłoby inaczej, gdyby w składzie był lider Lecha Mikael Ishak. Szweda nie było jednak w ogóle w meczowej kadrze. „Mikael Ishak na jednym z ostatnim treningów doznał lekkiego urazu, dlatego dziś nie gra. Od jutra powinien rozpocząć jednak przygotowania do kolejnych spotkań” – poinformował klub w mediach społecznościowych.

W 59 minucie kolejny słupek gospodarzy, tym razem po uderzeniu Dino Hoticia. Śląsk grał całym zespołem na swojej połowie. W końcu obronny mur wrocławian został skruszony. Akcja lechitów zaczęła się na prawej stronie. Piłkę w pole karne dostarczył jak zwykle aktywny na prawej stronie Joel Pereira, rezerwowy Bryan Fiabema (bardzo dobra zmiana) zgrał do Filipa Szymczaka, który… wszedł w buty Ishaka. Przyjął futbolówkę tyłem do bramki i mimo asysty Simeona Petrova oddał celny strzał, po którym piłka w końcu wylądowała w siatce gości. 22-latek mógł cieszyć się z drugiego kolejnego gola w ekstraklasie.

Nie mając już nic do stracenia trener Jacek Magiera wysłał w bój Jakuba Świerczoka. Dla byłego reprezentanta Polski był to debiut w barwach jedenastki z Dolnego Śląska. To jednak nie Świerczok, a inny rezerwowy Jakub Jezierski miał w końcówce bardzo dobrą okazję, ale uderzana przez niego piłka trafiła w ofiarnie interweniującego Radosława Murawskiego, który dobrze kierował poczynaniami swojego zespołu.

Śląsk na przeciwnym biegunie niż Lech, dalej bez ligowego zwycięstwa. Sytuacja drużyny prowadzonej przez Jacka Magierę jest coraz bardziej dramatyczna.  

Michał Zichlarz

 


MÓWIĄ LICZBY
LECH ŚLĄSK
62 posiadanie piłki 38
12 strzały celne 7
7 strzały niecelne 2
8 rzuty rożne 2
2 spalone 2
13 faule 10
0 żółte kartki 1

 

11 TYLE

kilometrów przebiegł we wczorajszym meczu Michał Gurgul, lewy obrońca Lecha. Niewiele mniej miał w nogach lider linii pomocy Radosław Murawski, który przebiegł 10,81 km. W całym spotkaniu lechici przebiegli o 5 km więcej niż Śląsk. Licznik „Kolejorza” wykręcił 109 km, a wrocławian ledwie 104.