Sport

Zwolnił miejsce

Deian Sorescu znalazł nowego pracodawcę, a Raków pozbył się niepotrzebnego zawodnika.

Kibice za rumuńskim wahadłowym nie będą tęsknić. Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

To brutalne stwierdzenie, szczególnie że mowa o graczu, który w barwach „medalików” rozegrał pokaźną liczbę spotkań. Nie był on jednak pierwszym wyborem ani Marka Papszuna, ani Dawida Szwargi. Rozstanie z rumuńskim wahadłowym było kwestią czasu. Głównie dlatego, że jego notowania spadały z każdą rundą.

Kto będzie płacił?

W sobotę Raków poinformował, że Deian Sorescu opuścił Raków. Jego nowym pracodawcą został turecki Gaziantep. O tym, że wahadłowy zmieni pracę, było wiadomo od kilku tygodni, jednak brakowało akceptacji klubu. Czym było to spowodowane? Nie wiadomo, zapewne chodziło o kwestie finansowe. Nie zmienia to jednak faktu, że ruch ten dla części osób, nawet z otoczenia samego piłkarza, jest błędem.

Jego agent Giovanni Becali na łamach rumuńskich mediów sugerował, że w Turcji jego nowy pracodawca, w porównaniu do Rakowa, może mu nie płacić. Dla Sorescu ta decyzja podyktowana była zapewne nie kwestią finansową, a sportową. W końcu przy Limanowskiego nie miał czego szukać. Przegrywał rywalizację nie tylko z Franem Tudorem, co akurat zaskoczeniem nie jest, ale i z Jeanem Carlosem Silvą.

Koniec do przewidzenia

Sorescu w zasadzie od początku swojej przygody w Rakowie nie potrafił przebić się do pierwszej jedenastki. Przegrywał przede wszystkim rywalizację na boisku, ale także nie znalazł wspólnego języka z szatnią. Miał problemy komunikacyjne. Nie potrafił dobrze posługiwać się językiem angielskim. Do tego dyspozycja boiskowa była daleka od oczekiwanej, bo gdy trafił do Rakowa, uważany był za zawodnika, który w niedalekiej przyszłości „wygryzie” z zespołu Tudora. Tak się jednak nie stało, a poziom sportowy Sorescu podkreślił mecz sprzed dwóch lat, gdy z Astaną, trudnym rywalem, szybko dostał czerwoną kartkę.

Te elementy spowodowały wypożyczenie Sorescu do FCSB w styczniu 2023 roku. Pół roku później wydawało się, że sytuacja może się odmienić. W Częstochowie miejsce trenera Papszuna zajął Dawid Szwarga. Ten jednak także nie dał mu wielu szans i „wypchnął” go na wypożyczenie do Gaziantepu. Niezłe występy w Turcji i udział w Euro 2024 nie przekonały szkoleniowca Rakowa, by dać mu szansę.

Przepalona „bańka”

Nie wiadomo, ile Raków zarobił na sprzedaży Sorescu. Mało jednak prawdopodobne, by wahadłowy „odrobił” około 800 tysięcy euro, jakie klub z Limanowskiego za niego zapłacił. Był to jeden z większych ruchów częstochowskiego klubu w historii. W 2022 roku był jego najdroższym transferem, ale okazał się całkowitym niewypałem. Raków na swoje szczęście ma obecnie duże rezerwy na prawej flance. Poza Tudorem czy Jeanem Carlosem jest jeszcze Dawid Drachal, który od biedy może pojawić się właśnie na tej pozycji. Sorescu zwolnił więc miejsce w kadrze innemu zawodnikowi z zagranicy. W końcu z Rakowem łączony jest James Eto'o z Botewu Płodiw. Podczas spotkania z Lechem dyrektor sportowy bułgarskiego klubu pojawił się w Częstochowie. Wiele więc wskazuje na to, że to właśnie z powodu przyszłego transferu Kameruńczyka, Sorescu przy Limanowskiego już nie ma.

(ptom) 


51 MECZÓW

w barwach Rakowa rozegrał Deian Sorescu. Zdobył cztery gole. Nie dał się jednak zapamiętać z popisów sportowych, bo na murawie raczej nie błyszczał.