Sport

Zwiedzania raczej nie będzie

Polska reprezentacja na zbliżających się igrzyskach w Paryżu będzie liczyła ponad 210 osób.

Stolica Francji jest już gotowa na przyjęcie uczestników igrzysk olimpijskich. Fot. PressFocus





DO IGRZYSK 13 DNI


Pierwsi polscy sportowcy będą w wiosce olimpijskiej 19 lipca - poinformował szef polskiej misji olimpijskiej, Tomasz Majewski. On sam, jak również jego współpracownicy, lecą do stolicy Francji już w niedzielę. Tego dnia oficjalnie zgłoszą reprezentację liczącą ponad 210 osób.

- Dużo rzeczy będziemy robić już na miejscu, więc nie mogę stwierdzić, że wszystko jest przygotowane. Ja sam będę już Paryżu od niedzieli, bo musimy na miejscu oficjalnie zgłosić skład. Nie mogę jeszcze określić dokładnie, ile osób będzie liczyć polska reprezentacja, bo ogłoszenie składu nastąpi w poniedziałek, ale nie jest tajemnicą, że będzie to dwieście kilkanaście osób - powiedział PAP Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

Szef misji wskazał, że zaraz po przylocie do Paryża będzie musiał złożyć wszystkie dokumenty, wszystko „wklikać” i posprawdzać, co zajmie kilka godzin. - Musimy wszystko posprawdzać, czy jest tak, jak się nam zdawało, czy jest tak, jak nam akceptowali, czy system nam to przyjmuje. Musimy złożyć wszystkie oficjalne dokumenty, zgody papierowe, itp. - wskazał.

Zapytany, czy chodzi o to, aby nie powtórzyła się sytuacja z polskimi pływakami, którzy nie zostali dopuszczeni do startu w igrzyskach w Tokio, choć nawet już byli na miejscu, odpowiedział: - Mniej więcej. Teraz na szczęście zmienili system i taka sytuacja nie byłaby możliwa. Podkreślił, że wszystko musi przyjąć system, a gdy on podpisze dokumenty, to skład jest oficjalny, wszystkie akredytacje są aktywne. - Wtedy będziemy mogli wejść do wioski olimpijskiej. Od tego momentu - od niedzieli, bo gdzieś już musimy spać - nasza misja olimpijska działa na miejscu, urządza się tam. Wtedy przejmujemy już nasze pokoje i pomieszczenia - powiedział Majewski.

Oficjalne otwarcie wioski olimpijskiej jest planowane na 18 lipca. - Pierwsi polscy sportowcy zaczną zjeżdżać do wioski olimpijskiej następnego dnia, czyli 19 lipca. Będzie to mała grupa. Potem każdego dnia będą przyjeżdżać większe bądź mniejsze grupy. Ostatni nasi sportowcy będą meldować się w wiosce bodaj... 8 sierpnia - dodał szef misji. Pobyty mają być stosunkowo krótkie - w zdecydowanej większości. - Wioska to fantastyczne miejsce, ale też nie jest to jednocześnie najlepsze miejsce do treningu. Lepiej przygotowywać się do startu w optymalnych warunkach. Po nim też nie ma co tam siedzieć, a do Paryża jest blisko. Najlepiej przyjechać na krótki pobyt, wystartować. Wielu zawodnikom długie czekanie na start na miejscu nie służy. Igrzysk się bardzo nie obejrzy, bo biletów mało, a zwiedzania Paryża w czasie igrzysk nie polecam. Będzie tłoczno, wszystko ogrodzone. Lepiej wracać do domu - ocenił Majewski.

On sam będzie w Paryżu od niedzieli do zakończenia igrzysk. - Na razie organizacyjnie wszystko wygląda całkiem nieźle. Zobaczymy jednak na miejscu. Wszystko będzie się decydować w realizacji rzeczy operacyjnych. Wioska wygląda naprawdę porządnie, bo nasz człowiek był tam ostatnio i to wiemy - przekazał mistrz olimpijski z Pekinu i Londynu. - Już wiadomo, że na miejscu w Paryżu będzie mnóstwo wojska, policji, ochroniarzy. Takie mamy czasy. Dużo będzie zależeć od sytuacji międzynarodowej, ale mam nadzieję, że będą to igrzyska bezpieczne i sport będzie głównym tematem, a nie jakieś poboczne kwestie - podkreślił.

Jak ocenił, szans na medale Polaków jest „dziesiąt”, a ile będzie miejsc na podium, to okaże się w Paryżu. - Przez to, że igrzyska są w Europie, powinny być to dla nas dobre, udane. Co sportowcy wytrenowali i pokażą, to będzie - wskazał.

Zapytany o sytuację polskiego tenisisty Huberta Hurkacza, który doznał kontuzji na Wimbledonie, odpowiedział: - Cuda się nie zdarzają, ale ileś tam rzeczy można zrobić. Tyle mogę powiedzieć. Na ten moment raczej nie można w sprawie jego występu przesądzić w żadną stronę. Gdyby Hubert nie wystartował w deblu z Janem Zielińskim, to nie możemy wystawić np. Świątek i Zielińskiego w mikście, bo Zieliński wtedy nie jest uczestnikiem turnieju singlowego ani deblowego - tłumaczył Majewski.

Pytany o lekkoatletykę odpowiedział, że zapowiadają się kosmiczne wyniki. - Sądzę, że będzie dużo rekordów świata. Tak to wygląda. Było do przewidzenia, że poprawiony zostanie w końcu rekord świata w kobiecym skoku wzwyż. Jarosława Mahuczich miała wszelkie predyspozycje, aby o tym myśleć i zrobiła to - spuentował.

Majewski wypowiedział się także o grupie polskich kajakarek, która w jego ocenie jest bardzo mocna. - Nasze szanse się rozkładają na bardzo różne sporty - to dobrze. Nikt nie wierzy za bardzo w dziewięć medali w lekkoatletyce. Chyba, że zdarzyłby się cud, ale tego nie zakładamy. Grupa kajakarek jest niezwykle zdeterminowana. Mam nadzieję, że to się skończy dwoma medalami, bo jest na do duża szansa - powiedział Majewski.

W Paryżu w czasie igrzysk będzie funkcjonował Dom Polski. - Ma być miejscem, gdzie można przyjść, pooglądać, gdzie będą sportowcy, studia telewizyjne. Tam będzie się dużo dziać. Będą też bilety dla kibiców. Sądzę, że będzie to dla nich bardzo fajne miejsce. Chcemy tam promować polski sport, łączyć sportowców i dziennikarzy, zapraszać fanów. W obrazku telewizyjnym z igrzysk nie będzie widać spraw związanych z bezpieczeństwem, a to będzie decydować o odbiorze igrzysk. Będzie to piękny obrazek, bo obiekty są wspaniałe i teraz trzeba je zapełnić kibicami i sportowcami. Będzie to wspaniały widok po pandemicznych igrzyskach w Tokio, gdzie trybuny były puste. Mnie będzie można w Paryżu spotkać wszędzie tam, gdzie będę potrzebny. Pewnie głównie w wiosce olimpijskiej. Nie jadę tam dla zabawy, ale do ciężkiej pracy. Jeżeli tylko będzie taka możliwość, będę towarzyszył zawodnikom na arenach. Zobaczymy, jakie będą wyzwania na co dzień - podsumował szef misji.

Tomasz Więcławski (PAP)