Zresetowani po przerwie
Katowicki zespół jest gotowy na kolejne mecze. GieKSa w piątek zmierzy się z Widzewem.
GKS KATOWICE
Po przerwie reprezentacyjnej GKS Katowice jest gotowy do powrotu do rozgrywek ligowych. Podopieczni Rafała Góraka aktywnie spędzili dwa tygodnie przerwy. Nie tylko brali udział w treningach, ale także rozegrali mecz kontrolny z Piastem Gliwice. Kibice mogli jednak czuć obawy przed przerwą na mecze kadry. Wynikało to z tego, że GieKSa radziła sobie całkiem nieźle na początku sezonu. Nawet porażka z Zagłębiem Lubin nie burzyła dobrego obrazu gry katowiczan. Podobne odczucia w sprawie przerwy reprezentacyjnej przez chwilę towarzyszyły także trenerowi zespołu. – W pierwszej chwili nie byłem zadowolony z tego, że przyszła przerwa reprezentacyjna. Skoro dobrze nam szło, to po co nam ona? Mieliśmy jednak kilku zawodników z mikrourazami i przerwa okazała się bardzo potrzebna. Zawodnicy złapali powietrze, podleczyli się. Widać, że są bardzo dobrze nastawieni. Cieszy ich każdy trening, a radość młodych ludzi jest najlepszą rzeczą, jaka może spotkać trenera – przekazał w rozmowie ze „Sportem” szkoleniowiec GKS-u.
Dostali minuty
Rafał Górak w pierwszych ekstraklasowych meczach korzystał z niezmiennej grupy zawodników. Oczywiście wyjściowa jedenastka ulegała zmianie, ale rotacje dotyczyły tylko wybranych piłkarzy. Inni musieli oglądać spotkania z perspektywy ławki rezerwowych lub trybun. W takiej sytuacji byli m.in. młodzieżowcy, przez co w ostatnich dniach Szymon Krawczyk i Kacper Pietrzyk zostali wypożyczeni. Z klubu odszedł także Shun Shibata. Wciąż jednak w zespole pozostali zawodnicy, którzy grali mniej. Dlatego właśnie w miniony weekend został zorganizowany sparing z Piastem. – Przerwa pozwoliła nam się zresetować, a sparing oceniam bardzo dobrze. Zdecydowaliśmy się z trenerem Vukoviciem, żeby zagrać dwie połowy po 30 minut, bo gliwiczanie też zmagali się ze swoimi problemami. Dla mniej grających zawodników była to fajna jednostka treningowa – zaznaczył Rafał Górak. W piątek przekonamy się, czy mecz towarzyski z gliwiczanami odmienił losy niektórych zawodników, którzy do tej pory nie mogli liczyć na regularne występy.
Spełnienie marzeń
W pełnych przygotowaniach do meczu z Widzewem nie mogli wziąć udziału Marten Kuusk oraz Mateusz Kowalczyk. Estończyk dostał powołanie do reprezentacji i w obu przegranych meczach Ligi Narodów (przeciwko Słowacji i Szwecji) siedział na ławce rezerwowych. Kowalczyk natomiast pojechał na zgrupowanie kadry Michała Probierza z jasnym celem – chciał zadebiutować w pierwszej reprezentacji. Ostatecznie nie zagrał ani w starciu ze Szkocją, ani w meczu z Chorwacją. Czy z tego powodu wrócił do klubu przygnębiony? – Był bardzo zadowolony! Gdyby był w złym humorze, szybko by ze mną musiał porozmawiać! Powołanie do reprezentacji to ogromny zaszczyt, tak samo dla Martena Kuuska, który też nie miał okazji zagrać dla Estonii. Dla Mateusza powołanie było spełnieniem marzeń. Po to się gra w piłkę, żeby być na zgrupowaniu kadry Polski, żeby mieć godło na piersi. To jest najważniejsze. Nie można więc narzekać, a następne powołania przed nim. Niech pracuje i się rozwija – wyjaśnił opiekun katowickiego zespołu. Kibice, którzy pojawią się na Bukowej w piątek (na stadionie po raz kolejny pojawi się komplet publiczności), mają nadzieję, że powołanie zadziała na Kowalczyka motywująco. Do tej pory spisywał się świetnie, został wybrany najlepszym młodzieżowcem sierpnia, a GKS-owi zapewnił spokój w środku pola.
Kacper Janoszka