Sport

Złoty selekcjoner

W Luisa de la Fuente na Półwyspie Iberyjskim mało kto wierzył. 63-latek udowodnił krytykom, że się mylili.

Taki obrazek nie może dziwić. Luis de la Fuente jest bohaterem Hiszpanii. Fot. PAP/EPA

Rodri, Lamine Yamal, Nico Williams, Alvaro Morata – ci piłkarze zasługują na wyróżnienia po tym, co pokazali podczas mistrzostw Europy. To na nich oparty był ciężar odpowiedzialności za wynik Hiszpanii na turnieju w Niemczech. Zapewne można byłoby wymienić jeszcze większą liczbę iberyjskich piłkarzy, którzy przyczynili się do zdobycia złotego medalu, ale ostatecznie ich wszystkich scala jedna osoba. Jest nią oczywiście Luis de la Fuente. Selekcjoner reprezentacji stworzył potwora, który wygrał każdy mecz na Euro, ani razu nie doprowadzając do serii rzutów karnych. Osiągnięcie jest niebywałe, o czym świadczą statystyki. Gdyby za wszystkie mecze podczas mistrzostw przyznawano punkty, Hiszpania zdobyłaby 21, a druga byłaby Anglia, która uzbierałaby… zaledwie 12 „oczek”. To jest rezultat, który można określić mianem deklasacji.

Sam zainteresowany pozostaje jednak skromny. Wskazuje na swoich piłkarzy i stawia ich jako przykład dla młodych Hiszpanów. – To tylko piłka nożna, ale za nią idą także wartości. Zawodnicy są przykładem dla społeczeństwa. Mają ambicję, chęć do pracy i wszystkie cechy, które doprowadziły ich do wygrania czegoś tak ważnego. Spędziłem z nimi ostatnie 44 dni i uważam, że młodzi ludzie powinni ich naśladować, bo za futbol codziennie są w stanie oddać życie! – komentował sukces Luis de la Fuente. Przy okazji opiekun kadry postanowił wyróżnić kilka indywidualności. – Z Mikelem Oyarzabalem wygraliśmy wszystko. Nigdy nie zawodzi i zawsze daje z siebie 100 procent – powiedział o strzelcu ostatniego gola w niedzielnym finale. Wspomniał tym samym o triumfie, który osiągnął razem z piłkarzem Realu Sociedad, gdy w 2019 roku sięgnęli po mistrzostwo Europy U-21. Jednak najpiękniejszą pochwałę od selekcjonera otrzymał Rodri, który spotkanie z Anglią zakończył po pierwszej połowie, gdy doznał kontuzji. – To najlepszy gracz na świecie! Proszę, dajcie mu już teraz Złotą Piłkę – zaznaczył de la Fuente.

Osiągnięcie Hiszpanów jeszcze miesiąc temu było czymś nieprawdopodobnym. Przed startem Euro nastroje na Półwyspie Iberyjskim były ponure. Selekcjoner nie cieszył się zaufaniem, a wśród piłkarzy trudno było znaleźć osobę, która stałaby się liderem prowadzącym zespół do mistrzostwa. Uważano, że młodzi (Yamal i Williams) nie poradzą sobie z presją. Sądzono, że Morata jest zbyt słabym napastnikiem. Twierdzono, że linia obrony jest w fatalnym stanie. Wszystkie te tezy okazały się nieprawdziwe. Hiszpania – chyba jako jedyna drużyna na turnieju – była w pełni przygotowana na Euro. Nawet gdy trzeba było zastąpić Daniego Carvajala, na boisko pewnym krokiem zmierzał doświadczony Jesus Navas. Gdy kontuzji doznał Rodri, świetnie zastąpił go Martin Zubimendi. Każdy z piłkarzy był gotowy na zwycięstwo, o czym przecież świadczy postawa genialnego Daniego Olmo, który miejsce w wyjściowej 11 zyskał dopiero po kontuzji Pedriego w ćwierćfinale. Ponadto trudno nie wspomnieć po raz kolejny o Oyarzabalu, który wszedł na boisko w meczu z Anglią, zastępując kapitana Moratę i wykonał swoją misję bezbłędnie.

- Mam nadzieję, że Hiszpanie są dumni ze swojej reprezentacji. Wszyscy to widzieli, grali młodzi piłkarze… Od początku twierdziłem, że mamy wspaniałych piłkarzy – skomentował na gorąco triumf kadry kapitan Alvaro Morata. – Zbudowaliśmy rodzinę i zostaliśmy mistrzami. Teraz jesteśmy najbardziej utytułowanym krajem w historii Euro. To niesamowite, co zrobiło to pokolenie – stwierdził Rodri. Ci doświadczeni gracze byli drogowskazem dla młodszych i dzięki temu Hiszpania wygrała w finale. Należy jednak akcentować to, że w aspekcie doboru zawodników i przypisywaniu im ról, największe brawa należą się Luisowi de la Fuente. To jego dzieło i jego sukces.

Kacper Janoszka