Złota nie obronią, ale...
W sobotę na noszącym nową nazwę stadionie Rakowa w Częstochowie, Zondacrypto Arenie, rozegrany zostanie jeden z dwóch szlagierów 32. kolejki i jedno z najważniejszych spotkań w kontekście walki o mistrzostwo Polski.
Jesienią w Białymstoku „dymiło” nawet po zakończeniu meczu. Fot. Michał Kosc/PressFocus
Jest jeszcze piękniej
- Było pięknie, a jest jeszcze piękniej - uśmiecha się trener Marek Papszun, mając na myśli sytuację swojego zespołu przed poprzednią kolejką, a rozpoczętą w piątek. - Przed nami istotny mecz, w którym będziemy chcieli zrealizować kolejny cel, jaki pojawił się na horyzoncie. Skoro mamy już europejskie puchary, to teraz ruszamy po mistrzostwo Polski - dodaje szkoleniowiec Rakowa, którego zabraknie na ławce rezerwowych. To skutek czwartej żółtej kartki, jaką został ukarany za nadmiar nerwów, którym dał upust w Mielcu. Spotkanie będzie oglądał z trybun, komunikując się ze sztabem szkoleniowym zarządzającym za niego meczem z ławki rezerwowych. - System komunikacji nie musi być tajny, ponieważ jesteśmy w wolnym kraju, gdzie można się komunikować z kim się chce, jak się chce i gdzie się chce. Poza tym z góry lepiej widać. Zawsze mamy na trybunach swojego trenera, tym razem ja go zastąpię - mówi rozweselony kartkowy recydywista, dla którego jest to szóste takie upomnienie, wliczając dwa czerwone kartoniki. - To niepierwsza moja taka sytuacja. Kilkakrotnie doświadczyłem oglądania meczu z trybun. Tak było m.in. w Radomiu czy wcześniej w sezonie mistrzowskim w Gdyni, więc jestem doświadczony w tym temacie. Nie będzie więc problemem, że muszę pauzować. Drużyna wie co ma robić - uśmiech nie schodzi z twarzy wyluzowanego szkoleniowca Medalików, któremu nie doskwiera nadmiar stresu przed tak ważną batalią. - Pozytywne emocje mną targają, ponieważ cieszę się z miejsca, w jakim teraz jesteśmy - my, środowisko częstochowskie. W piłce jak w życiu zdarzają się takie momenty, ale nie jest przecież ich wiele. Większość codzienności to mozolna, ciężka orka. Proszę zobaczyć, jacy rywale są za naszymi plecami w tabeli i to dość daleko. Liga jest wymagająca, naprawdę trzeba dużo wysiłku i poświęcenia, żeby się tutaj znaleźć - zakończył poważniejąc trener Papszun.
Dyskomfort Jagi
Częstochowianie mają 2 punkty przewagi nad Lechem, co nie jest spokojną, uprzywilejowaną pozycją, gdyż każde potknięcie może okazać się dla nich bardzo bolesne. Broniący tytułu goście też muszą mieć się na baczności, ponieważ 3 punkty przewagi nad Pogonią, która na dodatek ma mecz rozegrany mniej, też nie jest komfortową sytuacją. Białostoczanie „wypisali się” już z rywalizacji o tytuł, ale zrobią wszystko, by spłatać figla Medalikom i dać szansę Kolejorzowi na odrobienie strat. - Nie możemy kalkulować i liczyć, że ktoś nam coś da. - podkreśla trener Artur Siemieniec, komplementując najbliższych rywali. - Raków to drużyna doświadczona, trener Papszun zdobywał mistrzostwo i medale, wie jak to robić. Wiemy jednak z doświadczenia, że finisz i postawienie kropki nad „i” nie jest łatwe. W Częstochowie też na pewno zdają sobie z tego sprawę. Niezależnie od logiki ekstraklasy i jak układają się nasze mecze, liczymy, że z trudnego terenu przywieziemy punkty. Chcemy się przełamać.
Zbigniew Cieńciała
CZY WIESZ, ŻE...
◼ Raków wygrał dwa ostatnie mecze w ekstraklasie bez straty gola i pięć poprzednich ligowych spotkań przed własnymi kibicami.
◼ Wygrał u siebie cztery z pięciu ostatnich meczów przeciwko Jagiellonii.
◼ Dla gości remis z Górnikiem (1:1) był trzecim ligowym spotkaniem bez kompletu punktów. Białostoczanie wygrali zaledwie dwa z pięciu ostatnich wyjazdowych meczów w PKO BP Ekstraklasie.
◼ Sędzia Paweł Raczkowski tym sezonie prowadził Rakowowi jeden, wygrany mecz z Pogonią 1:0. Z Jagą widział się dwa razy i oba spotkania mistrzowie Polski przegrali: 0:1 z Lechią i 1:3 z Zagłębiem.