Dla Igi Świątek nie ma nieważnych piłek... Fot. Jonathan Hui-USA TODAY Sports/SIPA USA/PressFocus

 

Została tylko Iga

„Indiańskie studnie” okazały się za głębokie dla Magdy, Magdaleny, a nawet Huberta!

 

WTA I ATP W INDIAN WELLS

Cieszę się, że dobrze zaczęłam ten turniej, ponieważ pierwsze rundy nie są łatwe - podkreśliła liderka światowego rankingu Iga Świątek po zwycięstwie nad Amerykanką Danielle Collins 6:3, 6:0 w drugiej rundzie kalifornijskiego turnieju WTA rangi 1000. Świątek z Collins grała już osiem razy, a poprzednio w drugiej rundzie tegorocznego Australian Open. Polka wygrała siedem gier, a jedynej porażki doznała w półfinale Australian Open 2022.

- Danielle naprawdę mocno uderza piłkę i jest dość nieprzewidywalna, więc chciałam być gotowa na wszystko. Jestem zadowolona, że gram dalej - skomentowała 22-letnia raszynianka, dla której był to pierwszy mecz w Indian Wells, bowiem w inauguracyjnej rundzie miała wolny los.

- Myślę, że po prostu zaczęłam popełniać mniej błędów, dałam Danielle szansę, by sama kilka razy się pomyliła. Była to niewielka różnica, ale ja byłam gotowa, aby grać dobrze w ważnych momentach, przy break-pointach i jestem po prostu szczęśliwa, że mogłam to zrobić. Skupiłam się i grałam swoje bez względu na to, co Danielle robiła po drugiej stronie siatki - dodała Polka, która dobrze czuje się w Stanach Zjednoczonych podczas „Sunshine Double", czyli w następujących po sobie „słonecznych" turniejach w Indian Wells i Miami. Wygrała obie imprezy w 2022 roku, natomiast w minionym sezonie w Kalifornii odpadła w półfinale, a do turnieju na Florydzie nie przystąpiła z powodu kontuzji. Mecz z Danielle Collins trwał godzinę i 21 minut. Rywalizacja gem za gem trwała tylko do stanu 3:3 w pierwszym secie. Co prawda w kolejnym gemie Świątek musiała bronić dwóch break pointów, ale gdy jej się to udało, to całkowicie przejęła kontrolę na korcie. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego wygrała dziewięć gemów z rzędu. Odrobina emocji była jeszcze tylko w tym ostatnim, gdy serwowała na zwycięstwo. Znów obroniła dwa break pointy, a chwilę później wykorzystała drugą piłkę meczową.

W trzeciej rundzie w Indian Wells Polka zmierzyła się wczoraj wieczorem czasu polskiego z rozstawioną z numerem 26. 19-letnią Czeszką Lindą Noskovą, która wcześniej pokonała Włoszkę Camilę Giorgi 6:3, 7:5. Była to dla Polki okazja do rewanżu za porażkę na tym samym etapie rywalizacji w wielkoszlemowym Australian Open w styczniu i trzeci mecz z Noskovą. Po raz pierwszy spotkały się w ubiegłym roku w ćwierćfinale imprezy WTA w Warszawie i Świątek zwyciężyła gładko w dwóch setach. Teraz światowa liderka miała trochę problemów w pierwszym secie - przegrywała 1:3 i 2:4, ale wygrała 6:4, a w drugiej partii rozbiła Czeszkę 6:0!

 

Linette i Fręch odpadły

Już w pierwszej rundzie Magda Linette przegrała z Amerykanką Taylor Townsend 6:3, 6:7 (3-7), 1:6. Polka w światowym rankingu zajmuje 54. miejsce, a Townsend 77. To było ich drugie spotkanie. Siedem lat temu, również w Indian Wells, górą była Polka. Mecz przez dużą część był zacięty, a obie zawodniczki miały problem z wygrywaniem gemów przy własnym serwisie. W pierwszym secie doszło do pięciu przełamań, a pierwsza podanie poprawiła Polka, co pozwoliło jej wygrać partię. Druga wyglądała podobnie, ale do jej rozstrzygnięcia potrzebny był tie-break. W nim Linette nie zdobyła nawet jednego punktu po swoim serwisie. Decydującego seta Linette zaczęła od wygranego gema, ale później na korcie dominowała Twonsend. Łupem Amerykanki padło sześć kolejnych gemów. Na tym samym etapie odpadła Magdalena Fręch, która przegrała z Włoszką Lucią Bronzetti 2:6, 4:6. Fręch na liście WTA jest 43., a Bronzetti sklasyfikowano na 53. pozycji. To było pierwsze spotkanie tych zawodniczek. W inauguracyjnej partii Włoszka szybko przejęła inicjatywę i po kilkunastu minutach prowadziła już 4:1. Później jeszcze raz przełamała Fręch i set padł jej łupem. Więcej emocji było w drugim, w którym Polka może żałować kilku niewykorzystanych okazji. Podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego poprawiła serwis, ale nie zdołała przełamać rywalki. W piątym, siódmym i dziewiątym gemie Fręch zmarnowała łącznie pięć break pointów. Bronzetti wyszła z opresji, a w dziesiątym gemie, prowadząc 5:4, wykorzystała słabszą dyspozycję serwisową Polki. Fręch przegrywała w nim już 0:40, ale obroniła trzy piłki meczowe i doprowadziła do gry na przewagi. Po chwili Włoszka miała jednak kolejną piłkę meczową, którą Fręch oddała jedynym w tym spotkaniu podwójnym błędem serwisowym.

 

Hurkacz przegrał dwa razy

Hubert Hurkacz i holenderski tenisista Tallon Griekspoor odpadli w pierwszej rundzie debla w turnieju ATP rangi 1000 w Indian Wells - ulegli rozstawionym z numerem drugim Chorwatowi Ivanowi Dodigowi i Amerykaninowi Austinowi Krajickowi 1:6, 6:3, 7-10.

Polak nie powojował również w grze pojedynczej. Rozstawiony z numerem ósmym przegrał z Francuzem Gaelem Monfilsem 0:6, 7:6 (7-5), 2:6. 27-letni Hurkacz w pierwszej rundzie miał wolny los. Z 10 lat starszym Monfilsem mierzył się wcześniej tylko dwa razy, oba mecze odbyły się w 2019 roku. W Montrealu wygrał Francuz, a w Szanghaju Polak. Monfils w światowym rankingu zajmuje 54. miejsce, ale mecz z Hurkaczem zaczął doskonale. Polak seta do zera przegrał po raz pierwszy od listopada 2021, gdy lekcję tenisa w Paryżu dał mu słynny Serb Novak Djoković.

Największą bronią Hurkacza jest serwis, ale tym razem kompletnie go zawodził. W całym spotkaniu zanotował tylko dwa asy. Więcej, trzy, miał podwójnych błędów. Mimo to udało mu się wygrać drugą partię. Od początku inicjatywa należała w niej do Polaka, który w gemie otwarcia przełamał rywala, ale ostatecznie potrzebny był tie-break. W nim wyrównana walka trwała do stanu 5-5. Dwa kolejne punkty zdobył podopieczny trenera Craiga Boyntona i wyrównał stan meczu.

Decydujący set przypominał jednak pierwszą partię. Hurkacz dwukrotnie został przełamany i po kilkunastu minutach przegrywał 0:4. Monfils do końca kontrolował wydarzenia na korcie. Utrzymał serwis i awansował do trzeciej rundy, w której jego rywalem będzie rozstawiony z numerem 28 Brytyjczyk Cameron Norrie.

Szybkie odpadnięcie w Indian Wells oznacza, że w kolejnym notowaniu rankingu (18 marca) Hurkacz nie utrzyma ósmej pozycji. Już na pewno wyprzedzi go Norweg Casper Ruud.

 

Afrykański półfinał Majchrzaka

Odrabiający stracony przez dopingowe zawieszenie czas Kamil Majchrzak (440. ATP) w poprzednim tygodniu wygrał challengera w stolicy Rwandy, Kigali, i przystąpił do kolejnego turnieju w tym mieście. Drugę próbę zakończył jednak na półfinale, gdzie przegrał z Argentyńczykiem Marco Trungellitim (208. ATP), tym samym, z którym wygrał wcześniejszy finał 6:4; 6:4. Teraz Polak popełnił wiele błędów. Miał siedem break pointów, ale ani razu nie przełamał rywala. Sam stracił podanie w pierwszym secie przy stanie 2:3, a partię przegrał 3:6. W drugim secie Polak dał się przełamać przy stanie 4:4 i rywal dołożył jeszcze gema na zwyciestwo w meczu. Kamil Majchrzak zagrał 28. raz w tym roku, a przegrał raptem po raz czwarty, przy czym raz skreczował. Nasz tenisista wygrał trzy finały - ITF M15 w Monastyrze, ITF M25 w Hammamacie oraz w pierwszym challengerze w Kigali.