ZOO czy... ESA?
REMANENT - Jerzy Chromik
Są dialogi filmowe, które towarzyszą nam do końca naszej pamięci. Pozostają w obiegu i nasuwają się, a nawet narzucają, prawie każdego dnia. Nie chodzi tym razem o cytaty z „Misia” czy „Piłkarskiego pokera”. Chodzi konkretnie o frazę...
– Po co te punkty, Kiler?
Nie tak dawno pewnemu działaczowi przypomniało się to pytanie, gdy jego drużyna klubowa była o krok od tytułu mistrza kraju. Odezwał się bowiem niespodziewanie kolega z konkurencyjnego bractwa i zapytał z rozbrajającą szczerością:
– A po co wam ten tytuł?
Co to ma wspólnego z finiszem rozgrywek piłkarskich? Otóż wiele. Na dwie kolejki przed końcem nadal nie wiadomo, kto mistrzem. Dwa zespoły mogą być najlepsze w kraju. Niby każdemu zależy, ale...
Przewodnik stada ligowego, czyli Raków, nie poradził sobie, choć grał pod Jasną Górą, z Jagiellonią. W tym stanie tabeli Lech poczuł znów zapach mistrzostwa i po jedynym celnym strzale pokonał Legię przy Łazienkowskiej. Złoty Gholizadeh! Warszawianie nie pytali poznaniaków, po co im ten tytuł, bo ten ich już nie obchodził. Polerują sobie teraz na zapleczu Puchar Polski. A poza tym dostali tyle wolnego, że chyba zapomnieli, że trzeba jeszcze grać w lidze.
Prawie co sezon słyszy się śpiewkę, że nasza liga to taki wyścig żółwi. Nikomu nie chce się pokwitować mistrzostwa. Kluby się ociągają, bo dobrze wiedzą, że więcej potem obowiązków niż splendoru. Choćby trzeba było, jeszcze nie tak przecież dawno, jechać do Azerbejdżanu na wycieczkę. I to bez all inclusive.
Najwyższa liga lubi występować pod skrótem ESA. No to przypomnijmy sobie inne, tylko pozornie nieistotne, zawody sprzed prawie sześciu lat. Wtedy miały miejsce ostatnie, zgodnie z numeracją, IV Mistrzostwa Polski Magazynierów ESA Logistika. W Ciemnem koło Radzymina! Niestety nie dało się obstawić zwycięzcy u przydrożnego buka. A konkurencje wcale nie były łatwe. Ot, choćby slalom z ładunkiem. Kolejna próba sił to było układanie wieży z palet. Potem strzały do celu. Czy udało wam się kiedyś trafić po uderzeniu piłki widłami wózka? Nie? To szkoda. No i ostatnia konkurencja – przesuwanie labiryntu. Trzeba umieścić ładunek i to w bardzo ograniczonej przestrzeni.
Tytuł Mistrza Polski Magazynierów to prawdziwy powód do dumy! I nie chodzi bynajmniej o czek na 1500 złotych. Po prostu nikt z sąsiadów nie zapyta: po ci ten puchar, Franek? To przecież ON, MISTRZ dba każdego dnia o płynność procesów w magazynach. Zależy mu, by logistyka ESA działała jak w zegarku! To taka prawdziwa Ekstraklasa i to nie po godzinach, a w godzinach pracy! Szkoda, że przez covid nie ma już takich mistrzostw.
W Ekstraklasie SA mistrza nadal nie ma, ale spadkowiczów znamy. Śląsk jest już myślami przy stypie. Nie walczy, jak mawiał nasz nieodżałowany selekcjoner, o spadek. Nie słychać też głosu wołającego o uratowanie Puszczy, ale... odetchnęły zwierzęta we wrocławskim ZOO. Tygodniami sponsorowały piłkarzy, oszczędzając na karmie, bo prezydent miasta musiał mieć kasę na wypłaty dla piłkarzy. Słoń chodził więc po wybiegu z trąbą zwieszoną na kwintę, a żyrafom opadały szczęki. Z wrażenia i... z niedożywienia.
A gdyby tak to zwierzęta miały raz w sezonie głos i o spadku decydował mecz prawdy? Oliwskie ZOO kontra wrocławskie! Po co licytować, które miasto da więcej na sport – Wrocław czy Gdańsk. To pierwsze miasto traciło na ESA po 20 milionów rocznie! To drugie zagwarantowało ostatnio 10 milionów złotych na poczet długów w zamian za nieodbieranie licencji. Mogłoby pójść jeszcze dalej i wnieść kaucję do PZPN-u w rublach. Może nawet jeszcze tych zapomnianych, transferowych?
Prezes Lechii weźmie i takie.
I gdyby nie ta gałąź...