Żołnierz na wahadle
(kaj)
CZTERY PYTANIA DO…
MARCINA WASIELEWSKIEGO, zawodnika GKS-u Katowice
1. Wygrana 6:0 z Puszczą była spektakularna. Czy spodziewaliście się takiego wyniku?
- Taki wynik nie zdarza się często. Pokazaliśmy fajne akcje i przede wszystkim dużą skuteczność. To było coś, czego brakowało nam w wielu meczach. Spotkanie trzeba ocenić na... szóstkę!
2. Pański wkład w zwycięstwo był spory. Dzięki rajdom po lewej stronie wywalczył pan dwa rzuty karne.
- Każdy z nas włożył sporo w zwycięstwo. Każdy ma inne zadania, a w tym meczu wypełnialiśmy je bez zarzutów. Stworzyliśmy wiele sytuacji. Gdy ktoś zagrywał do mnie, dawał mi szansę, ja próbowałem się zrewanżować i stworzyć okazję dla kolegów. Strzeliliśmy sześć bramek, a mogło być więcej… Nie bądźmy jednak zachłanni.
3. Jednak defensorzy Puszczy nie mieli dla pana litości, często faulując.
- Takie sytuacje są wliczone w koszty. Jeżeli szukam gry jeden na jeden, liczę się z tym, że zostanę kopnięty. Na szczęście ze zdrowiem wszystko jest w porządku. Zostają tylko delikatne rany. Najważniejsze, że udało się wywalczyć dwa karne. Z jedenastu metrów też trzeba umieć strzelać. Oba zostały ładnie wykonane i pozostaje tylko się cieszyć.
4. Zaczęła się druga przerwa reprezentacyjna. Spędzicie ją na ósmym miejscu. Czy taki wynik jest satysfakcjonujący?
- Wynik nie satysfakcjonuje i takie odczucie towarzyszyłoby zapewne każdemu sportowcowi. Każdy chce wygrywać, a naszą grą pokazujemy, że punktów mogliśmy mieć więcej. Jesteśmy beniaminkiem, ale w każdym meczu jesteśmy stroną przeważającą. Stwarzamy coraz więcej sytuacji i pokazujemy nasz charakter.
Rozmawiał Kacper Janoszka