Sport

Znowu Amayew

Dopiero w 82 minucie kibice zgromadzeni na arenie przy Limanowskiego zobaczyli pierwszy celny strzał...

Jedynego gola w meczu zdobył Michael Ameyaw. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus.pl

Po południu w Częstochowie panował potworny upał, który mógł zniechęcić do wychodzenia z domów. Mimo tego stadion przy ul. Limanowskiego wypełnił się po brzegi, bo częstochowianie chcieli obejrzeć spotkanie Rakowa z Piastem. Problem wysokiej temperatury nie dotyczył jednak tylko fanów, ale także (a może przede wszystkim) piłkarzy. Nie wiemy jak piątkowy mecz wyglądałby, gdyby było nieco chłodniej. Wiemy natomiast, bo widzieliśmy to na własny oczy, jak wyglądała pierwsza połowa spotkania. Na murawie nie działo się nic ciekawego. Bramkarze byli zupełnie bezrobotni, bo obie strony nie oddały choćby jednego celnego strzału. Najlepszą okazję zmarnował Damian Kądzior po dwóch kwadransach. 32-latek otrzymał niezłe podanie w pole karne, przyjął piłkę, ale oddał fatalny strzał.

Tak naprawdę najważniejszym momentem przed zmianą stron było zejście z boiska Frana Tudora. Chorwat doznał kontuzji w starciu z rywalem. Gdy przekraczał linię boczną, pokazywał trenerowi Markowi Papszunowi, że doznał urazu kolana. W jego miejsce na boisku zameldował się Matej Rodin, choć szkoleniowiec miał do dyspozycji na ławce rezerwowych Ariela Mosóra, byłego gracza Piasta.

Sytuacja na placu gry nie uległa drastycznej zmianie zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Co prawda powoli gospodarze przechodzi do ofensywy, ale był to naprawdę długotrwały proces. Wynikało to głównie z bardzo dobrej gry środka pola Piasta, ale także defensywy, którą dowodził Jakub Czerwiński. Kapitan gliwiczan grał bardzo solidnie, co szkodziło widowiskowości rywalizacji. Zresztą po chwili Raków swoją przewagę optyczną stracił. Nie miniemy się z prawdą, jeśli stwierdzimy, że jednym z najciekawszych momentów połowy była „akcja” kibiców, którzy w 75 minucie zaprezentowali pokaz fajerwerków i rac.

W 82 minucie Gustav Berggren oddał pierwszy celny strzał w meczu. Chwilę później celnie uderzył także Damian Kądzior. Oba uderzenia były zupełnie niegroźne. Wydawało się, że mecz po prostu musi skończyć się bezbramkowym remisem, aż w doliczonym czasie sędzia niespodziewanie udał się do monitora. Arbitrzy dopatrzyli się faulu na Czerwińskim w polu karnym i chwilę później Patryk Dziczek ustawił piłkę na 11 metrze. Uderzył i… strzał obronił Kacper Trelowski. Raków zyskał nowe siły, ale nie na długo, bo Piast w końcu znalazł drogę do bramki! Z rzutu rożnego dośrodkowywał Patryk Pyrka, a dośrodkowanie zamknął Michael Ameyaw, który zapewnił gościom zwycięstwo. Tym samym Raków wciąż nie wygrał w tym sezonie u siebie.

Kacper Janoszka

Z nieba do piekła 

3 PYTANIA DO…

KACPRA TRELOWSKIEGO, bramkarza Rakowa Częstochowa

1. Jak ten mecz wyglądał z perspektywy bramki?

- Było to ciężkie spotkanie. Prowadziliśmy grę, natomiast nie potrafiliśmy wykorzystać swoich sytuacji. Przeciwnik to zrobił i wygrał spotkanie. Tak to wyglądało.

2. Nie miał pan dużo pracy. Piast oddał tylko trzy celne strzały.

- Takie mecze są najtrudniejsze, ale taka jest specyfika bycia bramkarzem Rakowa Częstochowa. Przeciwnicy często oddają jeden lub dwa strzały. W takich sytuacjach muszę być na miejscu i pomóc zespołowi. Dzisiaj połowicznie się to udało.

3. Jakie emocje panu towarzyszyły, gdy obronił pan rzut karny, a chwilę później, w innej sytuacji, musiał pan wyciągać piłkę z siatki?

- Z nieba do piekła. Takie towarzyszą mi emocje. Niestety się nie udało wygrać. Mam nadzieję, że w następnym meczu u siebie odczarujemy ten stadion.

Rozmawiał Kacper Janoszka

MÓWIĄ LICZBY
RAKÓW PIAST
54 posiadanie piłki 46
1 strzały celne 3
4 strzały niecelne 9
2 rzuty rożne 4
3 spalone 1
13 faule 14
2 żółte kartki 2