Sport

Znikający punkt

Słowacki napastnik Tomasz Bobczek już ponad dwa miesiące walczy z kontuzją.

Słowacki napastnik Tomasz Bobczek na razie nie może wesprzeć kolegów na boisku. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

LECHIA GDAŃSK

Po 12 rozegranych meczach beniaminek ekstraklasy z Trójmiasta w ligowej tabeli zajmuje dopiero 16. miejsce, co gwarantuje... degradację do Betclic 1. ligi. Podopieczni trenera Szymona Grabowskiego do tej pory zdobyli zaledwie 9 punktów (2 zwycięstwa, 3 remisy. 7 porażek).

Pechowy Słowak

W ubiegłym sezonie do zespołu Biało-zielonych dołączył napastnik ze Słowacji Tomasz Bobczek. Urodzony w Rużomberoku piłkarz 24 meczach na zapleczu ekstraklasy strzelił 9 goli i wspólnie z Ukraińcem Maksymem Chłaniem był najlepszym snajperem w swoim zespole. W bieżących rozgrywkach 23-letni napastnik wystąpił tylko w czterech spotkaniach ligowych, w których raz wpisał się na listę zdobywców bramek (z Zagłębiem Lubin). Po raz ostatni kibice Lechii widzieli go na boisku 16 sierpnia, w meczu z Puszczą Niepołomice (1:4), po czym zniknął.

Tomasz Bobczek pierwszej kontuzji doznał w trakcie okresu przygotowawczego i z tego powodu nie zagrał w 1. kolejce w wyjazdowym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Zadebiutował w PKO BP Ekstraklasie w meczu z Motorem Lublin (0:2), potem wychodził na boisko w podstawowej jedenastce gdańszczan w potyczkach z Lechem Poznań (1:3), Zagłębiem Lubin (1:1) i Puszczą Niepołomice. W tym ostatnim opuścił boisko już w 38 minucie z powodu kontuzji. Okazało się, że naderwał mięsień dwugłowy. Pierwsza diagnoza brzmiała: 2-3 miesiące przerwy, więc najprawdopodobniej nie zagra do końca rundy jesiennej.

Komplikacje

We wrześniu br. dyrektor ds. sportu Lechii Gdańsk Jakub Chodorowski przekazał informacje na temat stanu zdrowia piłkarza Biało-zielonych: - To jest trudny uraz, który ma tendencję, aby się powtarzać - powiedział. - I to w takim miejscu, które jeżeli nie będzie w stu procentach zaleczone, to będzie ryzyko, że się powtórzy. Nie zakładamy sobie jakiegoś horyzontu czasowego, gdy będzie nieobecny. Myślę, że jeszcze w tej rundzie Bobczek wróci do gry. Ale nie będziemy tego przyspieszać na siłę, aby nie ryzykować kolejnych tygodni czekania.
Z powrotem na boisko w tej rundzie będzie jednak bardzo trudno. Tomasz doznał bowiem kolejnej kontuzji, a zapytany o jego sytuację zdrowotną i wynik badań zawodnika trener gdańszczan Szymon Grabowski tylko pokręcił głową. Wygląda więc na to, że do końca rundy jesiennej Lechia będzie mogła korzystać z usług tylko dwóch napastników: Ukraińca Bohdana Viunnyka i Kacpra Sezonienki. Drugi z wymienionych jeszcze nie strzelił gola w tym sezonie, zaś Viunnyk dwukrotnie, w meczach z Górnikiem Zabrze (3:2) i Jagiellonią Białystok (2:3). Sęk w tym, że urodzony w Charkowie piłkarz ostatniego gola strzelił 21 września...

Czas na pobudkę

Ostatniej porażki w lidze z Legią Warszawa nie może przeboleć Dominik Piła. - Nie tak sobie to wyobrażaliśmy - powiedział 23-letni pomocnik. - Mógłby to być taki moment, w którym mogliśmy pokazać, że umiemy grać w piłkę, wygrać i iść do przodu. Głęboko w to wierzyliśmy, że od tego meczu zaczniemy swoją wędrówkę w górę tabeli. Takie były chęci, ale tak się nie stało. Legia pokazała klasę i nas zdominowała. Liczyliśmy, że naszą ambicją i charakterem to nadrobimy. Straciliśmy dość proste bramki, one nas przybiły i nie potrafiliśmy się podnieść. Szykowaliśmy się pod Legię i jej styl gry. Wiedzieliśmy, że są groźni na bokach - Morishita i Vinegre robią dużo wiatru. Japończyk nie trzymał się linii, były z nim problemy, bo był bardzo mobilny i strzelił gola.

Najbliższym przeciwnikiem Lechii będzie Piast Gliwice. - Przestałem patrzeć na to, z kim gramy – dodał Piła. - Ten sezon pokazał nam, że umiemy grać, wszystko zależy od nas. Nie wszyscy jesteśmy jeszcze w optymalnej dyspozycji, ale jestem pewny, że gdy będziemy ją prezentować, to będzie lepiej.

-Musimy pozbierać się, wyeliminować błędy, które robimy i iść do przodu - dodał Tomasz Neugebauer. - Jesteśmy młodzi i musimy się szybko obudzić, bo będzie źle. Trzymamy się razem, cały czas jesteśmy drużyną. Wiemy, co mamy robić, każdy pracuje, stara się jak może. To nie jest tak, że nie chcemy, bo wydaje mi się, że na boisku to widać, że dajemy z siebie sto procent. Do tego dochodzą umiejętności, musimy nad tym popracować, żeby wygrywać mecze.

Bogdan Nather