Znicz rozpalił
Fortuna 1. Liga Znicz - Arka, chyba czoło
Znicz rozpalił nadzieje
Piotr Misztal zagrał na zero, a Shuma Nagamatsu popisał się stuprocentową skutecznością.
Po trzech porażkach z rzędu i stracie 8 goli trener Znicza, Mariusz Misiura, postanowił dokonać zmiany w bramce. Miłosza Mleczkę zastąpił… trener bramkarzy Piotr Misztal i pokazał, że zna się nie tylko na teorii, ale także w praktyce wiele potrafi. 36-letni golkiper założył opaskę kapitana i obronił wszystkie strzały Arki.
Oczywiście można, a nawet trzeba dodać, że wicelider przyjechał do Pruszkowa osłabiony brakiem trzech kontuzjowanych pomocników, ale w pierwszej połowie dyktował warunki. Nic nie wskazywało, że po 9 tegorocznych spotkaniach bez porażki gdynianie stracą miano niepokonanych.
A jednak. Podbudowani interwencjami swojego kapitana gospodarze w 55 min oddali pierwszy celny strzał! Po długim podaniu Mateusza Grudzińskiego i próbie uderzenia Radosława Majewskiego przyblokowana przez Michała Marcjanika piłka znalazła się pod nogą Shumy Nagamatsu. Japończyk niespodziewanie stanął oko w oko z Pawłem Lenarcikiem i nim wracający Przemysław Stolc zdążył zareagować, futbolówka zatrzepotała w siatce.
Także w 68 min duet Majewski – Nagamatsu wystąpił w głównej roli rozgrywając piłkę. Najlepszy strzelec pruszkowian oddając drugi zarówno swój, jak i całej drużyny celny strzał, przypieczętował zwycięstwo drużyny walczącej o utrzymanie.
Reszta należała już do Misztala. W sumie obronił 8 uderzeń rywali. Między innymi efektownie „skasował” główki Karola Czubaka w 32 min i Olafa Kobackiego w 3 min doliczonego czasu. Dlatego choć w statystykach Arka była wyraźnie lepsza (64 procent posiadania piłki, 8:2 w strzałach celnych, 7:2 w rzutach rożnych), to 3 punkty zgarnął Znicz. Zespół z Pruszkowa rozpalił tym samym nadzieję drużyn ze strefy barażowej na to, że gdynianie jeszcze nie dopłynęli do ekstraklasy!
Jerzy Dusik