Znany scenariusz
Zagłębie prezentuje się znacznie lepiej niż na to wskazuje dorobek punktowy i tak jest od kilku sezonów.
Nie ma żadnych kompleksów przed wyżej notowanymi rywalami i podejmuje walkę, ale w końcowym rozrachunku przegrywa jednym golem - tak właśnie prezentuje się EC Będzin Zagłębie w 1. rundzie sezonu. 6. miejsce i 10 pkt nikogo w Sosnowcu nie zadowala. Co najmniej od trzech sezonów, naszym zdaniem, powtarza się ten sam scenariusz: lepsza gra niż wyniki.
Sportowe szczęście
Po poprzednich rozgrywkach klubowi działacze dumnie ogłosili pozyskanie nowego sponsora, EC Będzin, który wszedł w nazwę klubu. Owszem, budżet wzrósł, ale chyba nie na tyle, by szaleć na rynku transferowym. Pozyskano zawodników na miarę klubowej kasy, choć kadra nie była do końca zbilansowana. Trzy wyrównane formacje, w dużej mierze, dają gwarancję rywalizację z najlepszymi, ale, jak się okazuje, nie do końca. Natomiast czwarta, składająca się z młodych, perspektywicznych zawodników, jest tylko uzupełnieniem i, rzecz jasna, na lodzie przebywa najmniej.
Trzy zwycięstwa: z Energą 2:0, Texomem STS Sarnik 2:0 i z Podhalem 5:2 oraz punkt po przegranej z Katowicami 0:1 po dogrywce cieszą, ale by znaleźć się wyżej, trzeba szukać punktów z możnymi tej ligi. Minimalne porażki na własnym lodzie niesłychanie bolą, amożna było ich uniknąć. Przegrana z Jastrzębiem 2:3 i strata bramki na 2:52 min przed końcem, zaś w minioną niedzielę z GieKSą 0:1 po dogrywce, są tego przykładami.
- Każdy mecz analizujemy i śmiem twierdzić, że nasza gra jest zdecydowanie lepsza niż jej efekty – mocno podkreśla trener Piotr Sarnik. - Potrafimy sobie wykreować sytuacje, ale krążek jak zaczarowany trafia w słupek czy w poprzeczkę (z Cracovią dwie poprzeczki – przyp. red.). Brakuje nam sportowego szczęścia, a mówię to z autopsji, bo sam przecież byłem napastnikiem i doskonale wiem jak się czuje zawodnik w takiej sytuacji.
Bez kalkulacji
Hokeistom z Sosnowca brakuje meczu na przełamanie niemocy, czyli wygrania potyczki choćby jednym golem po brzydkim meczu. Może wówczas uwierzą nie tylko w swoje możliwości, ale również w pokonanie rywala teoretycznie silniejszego.
- Nie mamy żadnych kompleksów – mocno zaznacza sosnowiecki szkoleniowiec. - Przed każdym spotkaniem, obojętnie czy mamy przeciwko sobie gromadę Finów czy Szwedów albo kilku reprezentantów kraju, nie kalkulujemy, lecz wyjeżdżamy na taflę, by walczyć. I tak jest od początku sezonu. Tak było w Tychach czy w Oświęcimiu, ale efekt punktowy był zerowy. Niemniej jestem wdzięczny zawodnikom za taką postawę i mocno ich wspieram, bo wiem jak im zależy na wynikach.
Po chwili zastanowieniu trener Sarnik dodaje: - już podczas letnich przygotowań mówiłem, że w kadrze powinno być jeszcze dwóch wartościowych zawodników: obrońca oraz napastnik. Często tak bywa, że jedna indywidualna, niekonwencjonalna akcja może przynieść gola i w rezultacie wygraną. Na razie ich nie ma, bo nie ma...
Christiana Mroczkowskiego (strzelił gola dla GKS-u) podobno już widziano w Sosnowcu, ale ostatecznie wylądował w Katowicach. Podobno po peryferiach miasta krążą: obrońca Dmitrij Załamaj oraz napastnik Andrij Denyskin, występujący ostatnio w Podhalu.
- Nic o tej sprawie nie wiem – natychmiast ucina spekulacje trener i już wymyśla sposób jak rozmontować tyską defensywę w dzisiejszym meczu z GKS-em.
Szukać swoich szans
Zespoły ekstraligi zaliczyły 1. rundę i już wiemy, mniej więcej, na co je stać. Jednak z wiążącymi wnioskami poczekajmy jeszcze do kolejnej serii meczów.
- Uważam, że z każdym rywalem można wygrać i nawet z Unią, która tworzyła skład na Ligę Mistrzów – przekonuje „Steru”, bo taki przydomek od lat ma szkoleniowiec. - Skupiamy się na własnej grze i staramy się z każdym treningiem doskonalić. W ostatnim czasie sporo poświęciliśmy na zajęcia strzeleckie. Po meczu w Katowicach widzę w tym elemencie postęp, bo uderzamy na bramkę z każdej pozycji. To jednak stanowczo za mało. W Tychach przegraliśmy i straciliśmy trzy gole w osłabieniu - jednego w każdej tercji. Jednak w osłabieniach prezentujemy się więcej niż przyzwoicie, należymy do czołówki ligowej (czwarte miejsce – przyp. red.). Dodam, że bramkarz Patrik Speszny mocno nas wspiera, broni z dużym wyczuciem. Nam potrzeba brzydkiego zwycięskiego gola, gdzie krążek w zamieszaniu byłby kilka razy wpychany do bramki i wreszcie w niej się znalazł. Tak przecież Katowice wygrały. Nie mam nic przeciwko temu, by zapisać takiego gola w starciu z Tychami...
Kolejne derby województwa zapowiadają się ciekawie, bo hokeiści z Tychów na wyjeździe od zawsze mieli problemy z Zagłębiem.
Włodzimierz Sowiński
TAURON HOKEJ LIGA
Wtorek, 8 października
SANOK, 18.00: Texom STS - GKS Katowice 0:2*
NOWY TARG, 18.00: Podhale - JKH GKS Jastrzębie 4:3
KRAKÓW, 18.00: Comarch Cracovia - Energa Toruń 6:4
SOSNOWIEC, 19.00: EC Będzin Zagłębie - GKS Tychy 0:4
Re-Plast Unia Oświęcim pauzuje
Mecze są transmitowane na platformie polskihokej.tv.
_____________________________________________________
* wyniki meczów z 1. rundy