Znaki zapytania...
Dla nas niemal każdy sezon to była walka o życie i teraz będzie tak samo – twierdzi trener GKS-u, Grzegorz Słaby.
Trudne zadanie
Po awansie GKS-u do PlusLigi była fala entuzjazmu i zapowiedź zbudowania silnego ośrodka. Szybko jednak zapał minął i nastał czas szarej rzeczywistości. Sekcja siatkarska GKS-u nie jest mocarzem finansowym i od lat budżet jest na tym samym poziomie. A inflacja nas otaczająca i coraz większe gaże zawodników sprawiają, że pieniędzy de facto jest mniej. GKS można określić jako ubogiego krewnego nie tylko w stosunku do potentatów, ale również ligowej większości. W kuluarach mówi się, acz ta informacja – podkreślamy - jest niesprawdzona - że GKS jest na 15. miejscu pod względem wielkości budżetu. W tej sytuacji tworzenie zespołu graniczy z cudem.
- Oczywiście, że nas na ekskluzywnych graczy nie stać, choć tworzenie zespołu jeszcze kilka lat temu było zdecydowanie łatwiejsze – wyjawia szkoleniowiec GieKSy. - Jak na nasze możliwości finansowe ten zespół jest odpowiednio zbalansowany. Pozyskaliśmy doświadczonego rozgrywającego Joshuę Tuanigę, czyli zawodnika na najważniejszą pozycję. Amerykanin ma więcej rozegranych meczów w naszej lidze, nie licząc Bartosza Mariańskiego, niż pozostali zawodnicy w zespole. Ma za sobą sześć sezonów w Suwałkach i Olsztynie, a więc bogate doświadczenie i zapewne zaprocentuje ono w lidze. Natomiast pozostali gracze przychodzili do naszego klubu z myślą o grze w podstawowym składzie, zaś wcześniej pełnił rolę drugoplanowe. Oczywiście, że każdy z nas marzy o stabilizacji i chciałbym, by co roku zostawali najlepsi, a wymieniać nieco słabszych na lepszych. Chciałbym walczyć z zespołem o znacznie więcej niż dolna część tabeli, ale siła wyższa... Ale tak nie jest, bo co roku przychodzi nam budowanie zespołu od nowa. A to jest coraz trudniejsze ze względu na taki, a nie inny budżet. Stąd też bierze się opinia, że jesteśmy skazani na degradację.
Kulisy treningów
GKS na przestrzeni kilku ostatnich sezonu należał za to do najbardziej walecznych zespołów, który sprawiał wiele kłopotów najlepszym. - Zaczęliśmy przygotowania w połowie lipca w rodzimym składzie i skupiliśmy się na przygotowaniu motorycznym oraz na elementach niewymagających skoków – wyjawia trener Słaby. - Czekaliśmy na przyjazd obcokrajowców i nie mamy jeszcze austriackiego przyjmującego, Aleksandra Bergera, który z reprezentacją swojego kraju uczestniczy w eliminacjach mistrzostw Europy. Gdy skład był prawie kompletny wówczas zaczęliśmy trenować w „szóstkach” i zaczęliśmy gry kontrolne.
Z BBTS-em Bielsko-Biała (4:0), z PSG Stalą Nysa (2x2:2) oraz Aluronem CMC Wartą Zawiercie (2x1:3). Ponadto była gra treningowo-kontrola z ekipą trenera Andrzeja Kubackiego AZS AGH Kraków. GKS będzie jeszcze zmierzył się z Asseco Resovią oraz zagra w turnieju w Częstochowie.
- Sparingi uwidoczniły nasze mankamenty, ale nadal nie wiemy na co stać naszych zawodników – uśmiecha się trener Słaby. - Nie wiem gdzie umiejscowić zespół w tej lidze, bo mamy wiele znaków zapytania, ale odpowiedź znajdziemy dopiero na finiszu rozgrywek. Nie wiem jak będą się spisywali nasi przyjmujący: wspomniany Berger, Tunezyjczyk Aymen Bouguerra czy Ukrainiec Jewhenij Kisiluk. Dla dwóch młodych atakujących to również nowa sytuacja, bo przecież jeszcze nigdy nie byli w takiej sytuacji, że mogą być nr 1 na tej pozycji. Damian Domagała oraz Bartosz Gomułka, jak na razie, nie tylko solidnie pracują, ale również rywalizują ze sobą i dopiero przed inauguracyjnym meczem zobaczymy kto wybiegnie w podstawowym składzie. Na razie wiem, że ten zespół jest wskroś ofensywny i przyjemnie się go ogląda. Może przyjście Bergera sprawi, że poprawi się przyjęcie i będziemy lepiej funkcjonowali w obronie. Musimy skupić na piłkach po naszej stronie i rozgrywać ją na naszych warunkach.
Wszyscy związani z siatkarską GieKSą zdają sobie doskonale sprawę przed jakim zadaniem niebawem stanie zespół. Trener Słaby twierdzi, że w silnej lidze jest co najmniej 7-8 zespołów, którychambicje sięgają gry o medale, a minimum zakwalifikowanie się do półfinału play off. GKS-owi raczej to nie grozi...
Włodzimierz Sowiński