Znak czasu
Wszyscy ciągniemy wózek w tę samą stronę - stwierdził nadzwyczaj spokojny trener jastrzębian, Robert Kalaber.
HOKEJ
Ambicje działaczy, trenerów i na dobre zadomowionych zawodników JKH GKS-u Jastrzębie sięgają zdecydowanie wyżej niż 4. miejsce w poprzednim sezonie. Przed obecnym dokonano istotnych zmian w kadrze i na kilka tygodni przed inauguracją TAURON Hokej Ligi trzeba to odpowiednio „posklejać”, by drużyna mogła dobrze funkcjonować od inauguracyjnego spotkania z Podhalem Nowy Targ (13 września).
Szansa młodzieży
Sporo zmian dokonano w kadrze zespołu, bo odeszło aż 15 zawodników, w tym wielu niezwykle doświadczonych. Arkadiusz Kostek, Marcin Kolusz, Patryk Wajda to reprezentacyjni obrońcy, którzy postanowili zmienić barwy klubowe. Filip Starzyński, wartościowy napastnik, zakończył grę i pewnie zakotwiczy w USA, gdzie studiował i skąd pochodzi jego żona. Dominik Paś, reprezentant kraju, zamienił Jastrzębie na Tychy, zaś jego koledzy, Patryk Pelaczyk oraz Dominik Jarosz, szukali swojego sportowego szczęścia w Nowym Targu, ale go nie znaleźli i teraz na finiszu przygotowań szukają nowych pracodawców. Odeszło wielu obcokrajowców, ale za większością z nich nikt nie uroni łzy.
Dokonano zaś, naszym zdaniem, wiele ciekawych transferów m.in. Finów: dwóch defensorów Aleksiego Maekela i Tanelige Ronikinena, napastników Teemu Pulkkinena i Hannu Kuru oraz Słowaka Samuela Petrasa. Powroty Martina Kasperlika, Marka Kaleinikowasa czy Jana Sołtysa, nękanego przez kilka sezonów kontuzjami, również mogą okazać się trafne.
- Kadra jeszcze nie jest zamknięta, bo nadal poszukujemy wartościowego obrońcę – wyjawia trener JKH GKS-u, Robert Kalaber. - Staraliśmy się odpowiednio zbilansować drużynę, która jest zdecydowania odmłodzona. A ponadto od początku naszych przygotowań trenuje z nami kilku młodych zawodników i na zakończenie przygotowań zdecydujemy, którzy z nich znajdą się w kadrze. Obrońca Jakub Onak czy napastnik Bartłomiej Stolarski już na dobre się zadomowili i występują już we wszystkich meczach kontrolnych.
Czas eksperymentów
Kalaber wraz ze swoimi współpracownikami przykłada wagę do każdego szczegółu i nie toleruje braku zaangażowania podczas zajęć czy meczów kontrolnych. Trudno się dziwić, że podczas dotychczasowych pięciu sparingów ciągle zmieniał w poszczególnych formacjach.
- I zapewniam, że ciąg dalszy nastąpi – uśmiecha się słowacki szkoleniowiec. - Te przymiarki są niezbędne, by zestawić optymalne piątki, a każdy z zawodników wiedział jaka mu została przydzielona rola. Solidnie pracujemy, wdrażamy nowy system gry i to jest pewien proces, którego nie można skrócić ani też przyspieszyć. Śmiem twierdzić, że idziemy we właściwym kierunku. I dla mnie najważniejsze: wszyscy ciągniemy wózek w tę samą stronę.
Z przymrużeniem oka
W ostatnich dwóch przedsezonowych okresach JKH GKS prezentował się okazale i notował wartościowe zwycięstwa. Zewsząd zbierał komplementy i oczekiwano mocnego uderzenia na początku sezonu, a było poniżej oczekiwań.
Teraz za hokeistami z Jastrzębia pięć spotkań kontrolnych: z Porubą (4:3 po karnych i 1:6 na wyjeździe), Hawirzowem (6:1), GKS Katowice (3:1), z Frydkiem-Mistkiem (2:4, wyjazd). Przed nimi jeszcze trzy: rewanż z Frydkiem Mistkiem (27.08.), wyjazd do Dubnicy (29.08) i z Energą Toruń (5.09, u siebie).
- Wyniki meczów kontrolnych traktujemy z przymrużeniem oka, najważniejsza dla mnie jest postawa zespołu – wyjaśnia Kalaber. - Owszem, przegraliśmy z Porubą 1:6 i mogło to kibiców zaniepokoić. Jednak musimy wiedzieć na jakim etapie wtajemniczenia treningowego są obie drużyny. Czeski zespół wyszedł wcześniej na lód i już w tym momencie miał nad nami przewagę. Oczywiście, każde spotkanie chcielibyśmy wygrywać, ale nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli. A wracając do potyczki z Porubą. Do połowy meczu przegrywaliśmy 0:1, ale potem zrobiło się 1:3 i chcieliśmy odrobić straty. Skończyło się 1:6, ale wynik na pewno nie jest adekwatny do przebiegu gry. W dwóch kolejnych spotkaniach było już nieźle i odnieśliśmy zwycięstwa. Ten ostatni, przegrany sprawdzian we Frydku-Mistku też nie wyglądał źle. W ciągu ośmiu dni rozegraliśmy cztery spotkania, które dostarczyły ciekawego materiału do analizy. Udało nam się sporo zrobić, ale mamy jeszcze kilka elementów do poprawy. Mamy jeszcze wystarczająco czasu do inauguracji, by te wszystkie niedostatki zniwelować.
Kalaber po dotychczasowych przygotowaniach oraz sprawdzianach jest nadzwyczaj spokojny. W poprzednich latach o tej porze tak niebywało. To pewien znak czasu... Jaki? Przekonamy na początku ligowych zmagań.
Włodzimerz Sowiński