EURO 2024 jest pożegnalnym turniejem gwiazdy chorwackiej piłki, Luki Modrici.  Fot. Pressfocus.pl


Zmierzch bogów

Chorwacja i Włochy stoczą bezpośredni bój o promocję do fazy pucharowej, ale awansować mogą obie drużyny.


Red Bull Arena w Lipsku gości dziś atrakcyjnie zapowiadające się starcie uznanych reprezentacji, brązowych medalistów mundialu z 2022 roku i triumfatorów poprzedniej edycji mistrzostw Europy. Zwycięzca zostanie w grze, jeśli przegrają Włosi, to będą musieli poczekać na tabelkę drużyn z trzecich miejsc w grupach. W lepszej sytuacji jest drużyna Italii, której do szczęścia wystarczy remis. I to nawet gdyby swój mecz z Hiszpanią wygrała Albania, bo Włosi wygrali bezpośrednie spotkanie.

W trzech ostatnich konfrontacjach Chorwacji z Włochami padał wynik 1:1, ale już wiemy, że powtórka takiego rezultatu nie zadowoli „Ognistych”, gdyż prawdopodobnie będzie oznaczała koniec ich udziału w turnieju. W czym tkwi więc nadzieja Chorwatów? Ano w fakcie, że podopieczni Luciano Spallettiego jak na razie prezentują się w Niemczech przeciętnie. Na inaugurację dość szczęśliwie pokonali Albanię, a następnie ulegli w najskromniejszych rozmiarach Hiszpanii. Wynik ten jest jednak mylący, bo gdyby nie Gianluigi Donnarumma w ich bramce i słabsza skuteczność La Furia Roja", to występ „Squadra Azzurra”zakończyłby się zdecydowanie wyższą porażką.

Na szczęście ich sąsiedzi znad Adriatyku prezentują się w Euro 2024 równie słabo. Porażka z Hiszpanią oraz podział punktów z Albanią mocno skomplikowały ich sytuację, bo teraz Chorwaci już koniecznie muszą zdobyć komplet punktów z Włochami. Cztery punkty powinny dać awans do 1/8 finału nawet z trzeciego miejsca. - Wszyscy w Chorwacji oglądamy Euro, wszyscy tymi mistrzostwami żyjemy – zapewnia były bramkarz m.in. Ruchu Chorzów, Cracovii i Zagłębia Sosnowiec, Matko Perdijić, aktualnie przebywający na urlopie w rodzinnym kraju. - W pierwszym meczu było kiepsko (0:3 z Hiszpanią). W drugim troszkę lepiej, choć szkoda że dobrego wyniku nie dowieźliśmy do końca (stracili zwycięstwo w ostatniej akcji meczu), bo byłoby nam łatwiej z Włochami. Teraz musimy po prostu wygrać, jeśli chcemy grać dalej w turnieju.

Taki start w wybrańców selekcjonera Zlatko Dalicia, który zdobył już z Chorwatami dwa medale mundialu, wydawałby się sporym zawodem dla kibiców Hrvatskiej, ale urodzony w Splicie Perdijić wyprowadza nas z błędu. - Luka Modrić, Marcelo Brozović, Ivan Perisić – to trójka, która w ostatnich latach była naszymi kluczowymi zawodnikami. Oni ciągnęli grę Chorwacji, byli jej reżyserami, najważniejszymi ogniwami i prawdziwymi gwiazdami. Teraz Modrić ma już swoje lata (39) i w Realu Madryt dostaje 10 minut gry. Brozović dobrze spisywał się w Interze Mediolan, ale ostatni rok grał w Arabii Saudyjskiej, a Perisić wrócił do gry po roku przerwy spowodowanej kontuzją. Nie wiem, jak trener Dalić to widzi, czy wpuszcza ich za zasługi, czy po prostu nie ma innych w lepszej formie, ale widać na tym turnieju, że nasze gwiazdy najlepsze lata mają za sobą. Maksimum już z siebie dali. Wieku nie przeskoczysz. Ale my, ludzie, którzy znamy piłkę, nie jesteśmy rozczarowani. Wiedzieliśmy, że kiedyś musi nadejść koniec tej znakomitej drużyny, bo Chorwacja jest małym państwem, a zrobiliśmy w świecie piłki coś wielkiego. Wicemistrzostwo świata, trzecie miejsce, to są ogromne sukcesy i ciężko będzie zastąpić Modricia czy Perisicia, bo młodzi potrzebują czasu. Oczywiście mamy w Chorwacji talenty, ale wydaje mi się, że jeszcze sporo czasu minie, zanim doczekamy się zawodnika klasy Modricia. A jak zagrać z Włochami? Nie wiem, czy trener Dalić zagra podobnym składem do Albanii, czy coś pozmienia. Czy da Modriciowi odpocząć, bo w Chorwacji uważamy, że może lepiej, gdyby jednak wyszedł w końcówce na Włochów, na przykład na ostatnie pół godziny.

Mieszkający w Polsce i pracujący w Zagłębiu Sosnowiec Matko Perdijić nie ukrywa, że zerowy dorobek biało-czerwonych na Euro wywołał zdziwienie u jego rodaków. - Wszyscy mnie pytają, jak to jest możliwe? - przyznaje Matko. - Ale to nie do mnie pytanie. Znam dobrze Chorwatów. Zawsze byliśmy małym państwem i zawsze mieliśmy utalentowaną młodzież i sukcesy w różnych dyscyplinach sportu: piłka ręczna, piłka nożna, koszykówka, tenis, piłka wodna... Zawsze zdobywaliśmy medale na różnych mistrzostwach, olimpiadach. Mamy charakter, jesteśmy bardzo ambitni, nigdy nie odpuszczamy, nie boimy się ciężkiej pracy. Mały kraj, małe struktury, dlatego jak się chcesz dostać do większego świata sportu, to musisz grać w lepszych ligach. Takie są realia. W Chorwacji oprócz trzech profesjonalnych klubów reszta jest raczej kiepska. A w Polsce jest wygodnie, piłkarze na poziomie pierwszej ligi już mają się bardzo dobrze, a to nie zawsze idzie w parze z rozwojem.

Zbigniew Cieńciała