Piłkarze Rakowa nie mieli litości dla mającego wysokie aspiracje Lecha. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


WYDARZENIE KOLEJKI

 

Zmiażdżony „Kolejorz”

Raków Częstochowa udzielił bardzo surowej lekcji futbolu jednemu z pretendentów do mistrzowskiego tytułu, czyli Lechowi Poznań.

 

Przed niedzielnym pojedynkiem obrońcy mistrzowskiego tytułu, czyli Rakowa Częstochowa, z poznańskim Lechem trudno było wskazać zdecydowanego faworyta. Wprawdzie drużyna trenera Dawida Szwargi dysponowała atutem własnego boiska, ale w tym roku radziła sobie nieszczególnie. Odpadła z Pucharu Polski (po porażce z Piastem Gliwice), natomiast w rozgrywkach ligowych w trzech potyczkach zaksięgowała tylko cztery punkty. „Kolejorz” wprawdzie również odpadł z PP (porażka z Pogonią Szczecin), ale w lidze zdobył w tym czasie siedem „oczek”.


Pod Jasną Górą nie było jednak wyrównanego starcia. Było ona na tyle jednostronne, że trener gości Mariusz Rumak nie kwapił się do analizy przegranego 0:4 przez jego zespół meczu. - Zagraliśmy bardzo słabe spotkanie, pozwoliliśmy przeciwnikowi na wiele i rozdawaliśmy prezenty przez naszą niefrasobliwość – powiedział niespełna 47-letni szkoleniowiec. - Nie możemy tak grać, to właśnie powiedziałem w szatni swoim zawodnikom. W przerwie dokonałem czterech zmian, chociaż pewnie mógłbym zrobić więcej, ale przepisy na to nie pozwalają. Zaapelowałem do piłkarzy, że drugą połowę musimy wygrać, ale ją też przegraliśmy. Nie ma teraz co za dużo mówić o tym, co się wydarzyło, bo trzeba mocno pracować i skupić się na meczu z Górnikiem.


Powody do zadowolenia miał natomiast opiekun częstochowian, Dawid Szwarga. Ba, miał pełne prawo, by być cały w skowronkach, bo jego zespół dosłownie zmiażdżył renomowanego przeciwnika. - Gdyby przed meczem ktoś zapytał mnie o wynik, to oczywiście wierzyłbym w zwycięstwo, ale na pewno nie w takich rozmiarach - przyznał szczerze niespełna 34-letni trener Rakowa. - Rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie w każdej fazie. Byliśmy skuteczni przy stałych fragmentach gry, dobrze zorganizowani w wysokiej obronie. W ataku potrafiliśmy wykreować sytuacje, zachować kulturę z piłką. Przeprowadzaliśmy szybkie ataki po odbiorze piłki na połowie przeciwnika. Po przegranej w Pucharze Polski w Gliwicach wzięliśmy się do roboty. To zwycięstwo z Lechem tylko pokazuje, jaki potencjał ma ta drużyna. Teraz będziemy walczyć, by ten potencjał pokazywać co tydzień. Chcemy być w tym powtarzalni. Czy to był nasz najlepszy mecz w tym sezonie? Na pewno będzie konkurował z takimi meczami, jak z Zagłębiem Lubin u siebie (zwycięstwo 5:0 - przyp. BN), czy Sturmem Graz lub Legią Warszawa na wyjeździe (wygrana 2:1). Liga pokazuje, jak ważne jest nastawienie do meczu. Często trzeba z siebie wykrzesać coś więcej niż tylko ambicję i agresję.


Raków w bieżących rozgrywkach – oprócz wspomnianego wyżej spotkania z Zagłębiem Lubin, mógł pochwalić się jeszcze zwycięstwami 3:0 z Jagiellonią Białystok i Radomiakiem. W tym ostatnim w 90 minucie Fran Tudor nie wykorzystał rzutu karnego. Co się zaś tyczy drużyny z Bułgarskiej, niedzielny łomot nie był najwyższą porażką w tym sezonie. Pierwszego października ubiegłego roku lechitom skórę złoiła Pogoń Szczecin, wygrywając na swoim stadionie aż 5:0!

Bogdan Nather