Zmiany przyniosą efekt?

Wszystkie kluby ekstraklasy znajdują się w początkowej fazie sezonu, w której każdy poznaje tegoroczny poziom ligi i swoich kolejnych rywali.

Co roku początek ligi ma to do siebie, że trudniej jest oceniać zarówno drużynę, której się kibicuje, jak i swoich przeciwników. W przypadku Rakowa po pierwszym meczu można wyciągnąć w większości pozytywne wnioski. Warto jednak mieć zrównoważone nastawienie, aby nie zderzyć się gwałtownie z brutalną ekstraklasową rzeczywistością. Jeśli jednak mamy chwalić drużynę Rakowa, to przede wszystkim za świetnie skompletowaną kadrę, która podobnie jak przed rokiem, przeszła gruntowne zmiany. 

Jednak tym razem potencjał rozwojowy pod względem drużynowym oraz indywidualnym jest o wiele większy niż przed rokiem. Świetną robotę wykonał dyrektor sportowy Samuel Cardenas, który wydaje się, że dobrał takich zawodników, z których zarówno on, jak i trener Marek Papszun mogą się cieszyć.  Mecz w Lublinie pokazał, że Raków może być groźny w rozpoczynającej się kampanii 2024/25. Zawodnik, na którego przeciwnicy muszą zwrócić szczególną uwagę, to Ante Crnac, wielokrotnie chwalony za ogromny potencjał już w poprzednich sezonach. 

Chorwat obecne rozgrywki przywitał już pierwszym golem, którego zdobycie wymagało świetnego instynktu napastnika, włożenia nogi przed przeciwnika w odpowiednim momencie z odpowiednią siłą i precyzją. To spowodowało, że Crnac zwieńczył golem znakomicie przygotowaną akcję „Medalików". Następni oponenci czerwono-niebieskich, a więc Cracovia, swój pierwszy ligowy mecz zremisowała z Piastem Gliwice 1:1, po golu zdobytym w końcówce spotkania. Wcześniej jednak gra „pasów”, mówiąc kolokwialnie, się nie kleiła. 

Z pewnością nie była to taka gra, jaką Cracovia zaprezentowała przeciwko Rakowowi w starciu z 19 maja. Jeśli mówimy o początku sezonu krakowskiej drużyny, to sympatycy z Częstochowy nie powinni mieć większych obaw. Natomiast nigdy nie można lekceważyć rywala na początkowym etapie sezonu, kiedy tak naprawdę wszystko jest możliwe.