Sport

Zmiana wizerunku

Katowicki zespół od początku sezonu musi mieć mentalność zwycięzcy i nad tym usilnie pracuje w okresie przygotowawczym.

Trudno sobie wyobrazić GieKSę bez Grzegorza Pasiuta. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

GKS KATOWICE

Pod kierunkiem trenera Jacka Płachty i jego współpracowników GKS odniósł pasmo sukcesów. Dwa tytuły mistrzowskie i dwa wicemistrzowskie sprawiły, że fani nie wyobrażają sobie, by ich pupile znów nie mierzyli wysoko. I pewnie tak będzie, bo głównodowodzący nie tylko słynie z twardej ręki, ale potrafi przygotować zespół do trudów sezonu. – Z każdym dniem chcemy być lepsi, bo taką kieruję się dewizą. Pragnę mieć w drużynie dwudziestu liderów – deklaruje trener.

Nowy impuls

Obecna GieKSa będzie się różniła od tej z poprzedniego sezonu. Przede wszystkim mniejsza jest kadra. Odeszło aż dziesięciu zawodników, a przyszło tylko pięciu. Sporym zaskoczeniem było odejście m.in. Johna Murraya czy Igora Smala, którzy z reguły mieli pewne miejsce w wyjściowym składzie. Kilku obcokrajowców szukało nowych pracodawców i to zrozumiałe posunięcia, natomiast kilku innym podziękowano za współpracę.

Miejsce Murraya zajął 24-letni Szwed Jesper Eliasson, który wraz z Michałem Kielerem ma być gwarantem odpowiedniej jakości. Kanadyjczyk Zack Hoffman i Szwed Jacob Lundegard dołączyli do obrońców, a zluzowali Johana Norberga, Pontusa Englunda, Santeriego Koponena i Jimiego Jalonena. W kadrze znajduje się tylko siedmiu defensorów, w tym dwóch młodych, Kacper Maciaś i Błażej Chodor. Linię ataku uzupełnili zaś Kanadyjczyk Ian McNulty i Fin Juho Koivusaari, ale zabraknie Bena Sokaya, Dantego Salituro, Marcusa Kallionkielego oraz Christiana Mroczkowskiego.
– Mamy kilku młodych chłopaków (m.in. Jakub i Jonasz Hofmanowie – przyp. red.) i chcieliśmy nieco zmienić wizerunek tej drużyny – uśmiecha się trener Płachta. – Młodzi będą dostawali zdecydowanie więcej minut na lodzie i muszą zapomnieć o juniorskich nawykach. Im szybciej dostosują się do seniorskich rygorów, tym lepiej dla nich i, oczywiście, dla całej drużyny. Nie ukrywam, że mocno liczę na młodzież. Proces wejścia na stałe do drużyny musi trochę potrwać, ale jestem zbudowany ich postawą na treningach.

Fajna grupa

Trener Płachta jest oszczędny w pochwałach i jeżeli z jego ust pada stwierdzenie „mamy fajną grupę”, to trzeba te słowa podkreślić wężykiem. Wszyscy w pierwszej części przygotowań na „sucho” trenowali indywidualnie. Badania wykazały, że są dobrze przygotowani pod względem motorycznym.

– Teraz są dopiero trzy tygodnie na lodzie, a już wskoczyli na wyższy poziom – dodaje szkoleniowiec. – Za nami kilka sprawdzianów i mamy w planie jeszcze kilka meczów kontrolnych. Na wszystko potrzeba czasu, bo nowi zawodnicy dopiero się adaptują. Niektórzy z nich po raz pierwszy mają okazję być w naszym kraju, nie znają naszej ligi. Chcę stworzyć monolit o twardych charakterach, muszą mieć więc mentalność zwycięzców. Jestem optymistycznie nastawiony, bo widzę, jak ciężko pracują na treningach. To jest budujące i idziemy w dobrym kierunku. Od początku rozgrywek ligowych trzeba się starać wygrać w każdym meczu. Oczywiście, że mogą zdarzyć się porażki, ale one też muszą być w odpowiednim stylu. Rywal może okazać się lepszy, ale po walce. Nie możemy sobie pozwolić na obojętność, bo tego nie znoszę i nie toleruję. Startujemy od zera i trzeba się skupić na każdej potyczce, a nie myśleć o play offie, że wtedy wszystko się odrobi.

Coraz ciaśniej

O jakości transferów GKS-u przekonamy się po jakimś czasie. Jest pewne, że nie były robione na łapu capu, lecz wszystko było poparte odpowiednim skautingiem, rozmowami z trenerami, z którymi wcześniej zawodnicy pracowali.

– W profesjonalnym sporcie już nie ma miejsca na działanie w ciemno – śmieje się Płachta. – Rywalizacja ligowa już od dwóch sezonów jest bardziej wymagająca i staje się coraz ciaśniejsza. Kiedyś liga była podzielona na kilka części, zaś teraz czołówka będzie jeszcze węższa. Trzeba jednak przyznać, że GKS Tychy chyba od reszty trochę odskoczył, ale to zrozumiale, bo Liga Mistrzów zobowiązuje.

Kapitan Grzegorz Pasiut od siedmiu lat gra w katowickiej drużynie, a im jest starszy, tym prezentuje bardziej okazale.

– Muszę dorównać młodzieży, bo nie przystoi mi odstawać – mruży znacząco oka wychowanek Krynickiego TH. – Mamy fajnie skomponowany skład, młodzi mają pole do popisu i nie mogą na nic narzekać. Tylko od nich zależy, czy zakotwiczą w drużynie. Mamy potencjał i jestem przekonany, że znów będziemy walczyć o finał. Oby tylko kontuzje nas omijały, bo w poprzednim play offie wypadł nam Bartosz Fraszko, a wszyscy wiemy, jaki to ważny zawodnik dla drużyny. Teraz kadrę mamy szczuplejszą, ale może to i dobrze, bo presja będzie większa. Każdy będzie skupiony na swojej robocie. Dotychczasowe mecze kontrolne na pewno nie odzwierciedlają naszych możliwości, o tym jestem przekonany.

To budujące, że w katowickiej ekipie panuje taki optymizm, bo w poprzednich latach różnie z tym bywało.

Włodzimierz Sowiński