Sport

Zmiana warty

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado Nic nie jest dane na zawsze, wszystko się zmienia. Nawet największe głazy przesuwają się wolno w rwącej rzece.

Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado

Nic nie jest dane na zawsze, wszystko się zmienia. Nawet największe głazy przesuwają się wolno w rwącej rzece. Drzewo, które kiedyś przynosiło owoce, usycha, nie ma w tym nic dziwnego. Na pustyni kiełkuje tymczasem nowe, które te owoce wyda… Chyba w taki właśnie sposób zmienia się także polski porządek olimpijski. Dyscypliny medalodajne „wysychają”, wzlot za to przeżywają inne, dotychczas z różnych względów nie imponujące dorobkiem.

Wystarczy przyjrzeć się trzem poprzednim edycjom letnich igrzysk. Od razu można zorientować się, które dyscypliny leżały ostatnio polskim sportowcom – trzy konkretne, czyli lekkoatletyka, kajakarstwo i wioślarstwo przyniosły nam 23 medale, w tym aż 8 złotych. Dorobek całej reszty to zaledwie 13 medali i… tylko jeden z najcenniejszego kruszcu.

Ostatnim polskim triumfem olimpijskim spoza wymienionego tercetu dyscyplin było złoto wydźwignięte w Londynie przez Adriana Zielińskiego. Po długich dwunastu latach tego wyczynu dopiero wczoraj dokonała wspaniała Aleksandra Mirosław - we wspinaczce na czas!

Tymczasem nasze główne źródełka wyschły. Na obecnych igrzyskach te trzy dyscypliny przyniosły na razie łącznie jeden (sic!) medal  - w wioślarstwie, z zastrzeżeniem, że decydujące rozstrzygnięcia w kajakach dopiero przed nami, a lekkoatleci nie skończyli jeszcze rywalizacji. Czy trzeba załamywać ręce? Nie! Przecież sukcesy w konkretnych dyscyplinach nie są dane na zawsze, ale ich brak – również. Przykładem pięściarstwo - tak przecież w latach 60. i 70. „polska” dyscyplina sportu - czekało na medal igrzysk aż 32 lata. No i wreszcie się doczekało!

Cóż, trzeba przyjąć rzeczy takimi, jakie są. Odrzucić romantyczne założenie – choć mam przekonanie, że na szczęście już dawno zostało zarzucone – o Polsce jako narodzie wyjątkowym, także sportowym.

Wyjątkowość w sporcie nie jest dana, ot tak. Składa się na nie pięć konkretnych składników:

a) pieniądze

b) system

c) trenerscy fachowcy

d) narybek

e) mentalność

ad a) przykład: ministerialna dotacja na program wspierania sportów olimpijskich w 2023 roku wyniosła prawie 180 milionów złotych. Czy ktoś sądzi, że Polska jest światowym liderem pod tym względem? Że łapie się do pierwszej dziesiątki? Że Francuzi, Niemcy, Anglicy, Amerykanie czy Chińczycy dają mniej?

ad b) w mojej opinii stworzenie trwałego systemu przynoszącego medale w konkretnej dyscyplinie jak obfite połowy rybackie na jeziorze Niasa jest możliwe jedynie przy działających jednocześnie punktach a, c i d. Idealnie to widać w chińskim tenisie stołowym, tam dochodzi coś jeszcze – kult pracy, której oczywiście innym nie odmawiam, ale tam, mając tysiące talentów, nie patyczkują się, jeśli ktoś po drodze ma problem. Życie jest brutalne, zwłaszcza dla kandydata do medalu w ping-pongu;

ad c) fachowości naszym szkoleniowcom nigdy nie odmawiałem. Są świetni. Ale przecież świetni są również w setkach miejsc na całym świecie;

ad d) tu widzę wielki problem. Kiedyś mamy sprowadzały nas za ucho do domu, bo ileż można siedzieć na dworze. Teraz mamy wyprowadzają dzieci za ucho z domu, bo ileż można siedzieć na smartfonie;

ad e) rosnąca konkurencja sprawia, że o sukces coraz trudniej, trzeba nań pracować w pocie czoła latami. Dziś wszyscy chcą wszystkiego „tu i teraz”. Formuła „tam i później”, w dodatku bez gwarancji spełnienia, jest często odrzucana z marszu – jako nieatrakcyjna.

Niemniej w Polsce ciągle są przecież wyjątkowe talenty, wyjątkowi sportowcy. I ciągle będą. Tego, jako kibice, się trzymajmy.

Bo co nam pozostało?