Zmiana lidera
Z DRUGIEJ STRONY - Paweł Czado
Czy ktoś się tego spodziewał? Po cichutku, pomalutku Cracovia wskoczyła na pozycję lidera. Zespół bardzo pragmatycznie budowany, pragmatycznie grający, bez rozgłosu i snopu reflektorów wdrapał się na samą górą. W Katowicach oddał mniej strzałów, zdecydowanie rzadziej był przy piłce, wymienił o ponad sto podań mniej, ich celność też była znacznie niższa niż u gospodarzy. Ale co z tego? Znów potwierdziło się podsumowanie najbardziej banalne z banalnych: liczy się tylko, co w sieci. A Cracovia w tym sezonie w ten akurat element umie najlepiej z całej estraklasowej stawki: nikt na razie nie strzelił 16 bramek.
Liderem klasyfikacji strzelców jest Filip Stojilković (bardzo trudne nazwisko do wymówienia, Polacy mają skłonność do przerabiania go na "Stolijkovicia"). Szwajcar serbskiego pochodzenia przyszedł z OFK Belgrad i przywitał się idealnie: pierwszą bramkę zanotował po stu sekundach pierwszego występu; wbił ją aktualnemu mistrzowi z Poznania! Potem dołożył jeszcze bramki z Lechią (dwie), Jagiellonią, Legią i teraz z GKS-em. W tym tempie powinien przekroczyć barierę 20 goli w sezonie. Najlepszy dotąd jego wynik to 15 bramek dla Aarau pięć lat temu. Tacy cudzoziemscy piłkarze nad Wisłą są mile widziani. Także trenerzy, którzy potrafią coś wnieść: Słoweniec Luka Elsner po szkoleniowych doświadczeniach zwłaszcza w walońskiej Belgii i Francji (Saint-Gilloise, Amiens, Standard Liege) udowadnia, że nie tylko wie, czego chce, ale i wie, jak to osiągać. Jego drużyna jest sprytna i sprytnie wyważona: są ludzie od grania i od noszenia fortepianów, ale każdy wie, co ma robić i to jest najważniejsze.
Nie ma co mówić na razie o finiszu ligi w tym sezonie, bo jesteśmy dopiero pod koniec fazy początkowej. Może się jeszcze tak zmienić, że to, co jest teraz, się odwróci i... jeszcze wróci. Wisła Płock ustąpiła wczoraj z fotela lidera, ale jej kibice nie powinni załamywać rąk; czai się tuż-tuż. Wisła nie dała rady wygrać z Jagą. Ba; przegrała i nie pomogło, że fantastycznie Jesusa Imaza kilkakrotnie powstrzymał bramkarz Rafał Leszczyński. Swoje zrobił Afimico Pululu: jego karne są przecież jak "Kill'em all" Metalliki! Są jak poderżnięcie gardła! Dla Płocka oznacza to jednak tendencję schyłkową: we wrześniu Wisła nie wygrała jeszcze meczu (uważni przypomną, że w tym miesiącu był to jej pierwszy mecz, poprzednio grała jeszcze w sierpniu z Arką). Tak czy inaczej - niedawno byłem na meczu Wisły w Płocku i podobało mi się, ile ta drużyna znaczy dla lokalnej społeczności. Bez przesady: żyje nią całe to miasto. Jeszcze może być przepięknie. Jest!
Mecz Wisły z ekipą z Podlasia był wyrównany i interesujący. Oba zespoły nie dawały się zaskoczyć, wyglądało, że porządnie odrobiły lekcję zapoznania się ze stylem rywala. Jagiellonia nie przegrała trzynastego meczu z rzędu! U gospodarzy podobać mógł się przebojowy, zdecydowany, imponujący zacięciem Ivan Salvador, reprezentant Gwinei Równikowej. Zauważcie: w naszej lidze gra coraz więcej cudzoziemców, którzy wyjeżdżają na mecze własnych reprezentacji. Owszem, nie są to jeszcze najsilniejsze reprezentacja na świecie, ale nasza liga ma renomę. Jest przy tym do czego dążyć. Myślicie, że dożyjemy czasów gdy w naszej lidze będą grać aktualni reprezentanci Niemiec i Francji? Na razie mamy stamtąd reprezentantów byłych (o czym przeczytacie w tym numerze "Sportu")... Cóż, wszystko przed nami.
