Sport

Zmasakrowani gospodarze

Pniówek 74 Pawłowice poniósł najwyższą porażkę na własnym boisku w historii występów w 3. lidze.

Nikodem Zielonka był wyróżniającym się piłkarzem rezerw Górnika w meczu z Pniówkiem. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Gdybym sobotni mecz rozegrany w Pawłowicach musiał spuentować jednym zdaniem, powiedziałbym, że był to gwałt ze szczególnym okrucieństwem popełniony na drużynie Pniówka. W I połowie nieporadność gospodarzy była porażająca, a prowadzenie zabrzan różnicą trzech goli było najniższym wymiarem kary, jaką ponieśli podopieczni trenera Kamila Rakoczego. W przerwie szkoleniowiec Pniówka dokonał aż czterech zmian i poprawa gry była widoczna. Cóż jednak z tego, skoro gole strzelali tylko piłkarze Górnika. Owszem, zespół z Pawłowic miał kilka okazji do korekty wyniku, lecz raził nieskutecznością i nie zdobył nawet honorowego gola. Nie pomogło nawet 20 minut gry w liczebnej przewadze po bezmyślnym zachowaniu Dawida Mazurka, który w niespełna 30 sekund (!) dwukrotnie zobaczył żółtą kartkę.

Tak dotkliwej porażki na własnym boisku Pniówek jeszcze nie zasmakował. Kac moralny jest tym większy, że w wyjściowym składzie Górnika było aż 9 zawodników o statusie młodzieżowca! Dobrze, że tego blamażu nie oglądał prezes honorowy Pniówka Bogusław Gawor, bo w najlepszym razie miałby migotanie przedsionków.

- Na pewno cieszy wynik, bo strzeliliśmy pięć bramek, chociaż mogło być ich dużo więcej - powiedział trener zabrzan i długoletnizawodnik Pniówka, Arkadiusz Przybyła. - Wynik mogliśmy sobie szybciej ustawić, ale brakowało wykończenia. Najważniejsze jednak, że moi chłopcy do końca wierzyli w swoje umiejętności, w swój potencjał i cały czas dążyli do tego, by zmienić rezultat. Padła pierwsza bramka, druga i pewność siebie przyszła... Mecz był pod naszą całkowitą kontrolą, rywale mogli nam zagrozić jedynie po stałych fragmentach gry.

- Nic w tym meczu nie zadziałało, począwszy od pressingu, skończywszy na budowaniu akcji zaczepnych - powiedział załamany trener miejscowych, Kamil Rakoczy. - Górnik pod każdym względem był od nas lepszy i wygrał zasłużenie. Rozmiary porażki są bardzo dołujące, bo w przerwie zrobiłem cztery zmiany i dobrze weszliśmy w drugą połowę. Mieliśmy trzy sytuacje, ale żadnej nie zamieniliśmy na bramkę. Z kolei Górnik zrobił dwa wypady i strzelił dwa gole. Był bardzo konkretny i pokazał nam naszą nieudolność.

Bogdan Nather

Pniówek 74 Pawłowice - Górnik II Zabrze 0:5 (0:3)

0:1 - Pochcioł, 23 min, 0:2 - Zielonka, 34 min, 0:3 - Wodecki, 40 min, 0:4 - Wodecki, 58 min, 0:5 - Rogula, 74 min

PNIÓWEK: Neugebauer - Kwaśniewski (46. Tymiński), Płowucha, Sobierajewicz, Ciszewski (46. Szymura) - Weis (73. Rakowiecki), Musioł, Krzemień (46. Hanzel), Ploch (46. Kasperowicz), Lachendro - Herman. Trener Kamil RAKOCZY.

GÓRNIK: Soberka - Mojzyk (82. Zawada), Szwiec, Derkacz, Mazurek - Kosiba (71. Rogula), Pochcioł, Świerkot, Zielonka (82. Kulig) - Quainno (87. Hurny), Wodecki (82. Niedźwiedzki). Trener Arkadiusz PRZYBYŁA.

Sędziował Jakub Szymczak (Wrocław). Widzów 200. Żółte kartki: Derkacz, Mazurek; czerwona Mazurek (76, druga żółta).