Bramkarz Górnika Maciej Gostomski był zaporą nie do sforsowania. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

 

Zmarnowana szansa

Gospodarze byli na dobrej drodze, aby przerwać serię meczów bez wygranej, ale znów zawiodła skuteczność.


Marek Saganowski zadebiutował przed sosnowiecką publicznością, ale nie był to udany debiut. Szkoleniowiec sosnowiczan postawił na taki skład jak w poprzednim meczu w Niecieczy, gdzie Zagłębie zremisowało 1:1. W I połowie z boiska wiało nudą. Emocje wzbudziły jedynie transparenty, które rozwiesili fani klubu z Sosnowca. Oba odnosiły się do byłych prezesów, Marcina Jaroszewskiego oraz Łukasza Girka. Na jednym było „Girek szkodniku WON”, a na drugim „Jaroszewski musi wrócić”.


Z czysto sportowych okazji warto odnotować sytuację z 14 min, gdy Maciej Gostomski, dziś bramkarz Górnika, a w przeszłości golkiper sosnowiczan, interweniował najpierw po strzale Artema Polarusa, a następnie poradził sobie ze strzałem Maksymiliana Rozwandowicza. Polarus oddał jeszcze strzał zza pola karnego, po którym piłka odbiła się od jednego z rywali i przeleciała obok bramki.


Znacznie ciekawiej było po przerwie. W 49 min strzał oddał Rozwandowicz, kilka minut później po zagraniu Konrada Wrzesińskiego Sebastian Bonecki trafił w zewnętrzną część słupka bramki gości. Dwukrotnie w roli głównej wystąpił VAR. Najpierw „pochylił się” nad zagraniem w polu karnym Jakuba Bednarczyka, a w 76 min sprawił, że przyznany przez sędziego Szymona Łężnego rzut karny został odwołany. W obu przypadkach analizowane były sytuacje, gdy zachodziło podejrzenie, że Bednarczyk, a następnie Marko Raginić zagrali piłkę ręką w polu karnym. W żadnym z przypadków przewinienia nie odnotowano.


W 85 min Zagłębie miało piłkę meczową, jednak Polarus, zamiast dogrywać do nieobstawionego Nikodema Zielonki, postanowił sam zakończyć kontratak i skończyło się na niecelnym uderzeniu. Górnik, który w I połowie kontrolował wydarzenia na boisku, ale nie stworzył sobie okazji bramkowej, w II połowie mądrze i szczęśliwe się bronił, a w decydującym momencie zadał cios. W doliczonym czasie Mateusz Kos sfaulował w polu karnym Damiana Warchoła, a „jedenastkę” na bramkę zamienił Ilkay Durmus. Tym samym Zagłębie w 19. kolejnym meczu nie zdołało odnieść zwycięstwa, a zarazem po raz 13. z rzędu nie potrafiło pokonać ekipy z Łęcznej.




GŁOS TRENERÓW

Pavol STANO: - W I połowie dominowaliśmy i mieliśmy mecz pod kontrolą, ale musimy wchodzić w pole karne i to wykorzystywać. Potem mecz się wyrównał i bramka wisiała w powietrzu. Udało nam się strzelić w doliczonym czasie. Trzeba pochwalić Zagłębie, bo nie było widać, że gramy z ostatnią drużyną w tabeli.


Marek SAGANOWSKI: - W I połowie Górnik kontrolował sytuację, ale nie stworzył okazji bramkowych. W szatni wprowadziliśmy drobne korekty i II połowa była już pod nasze dyktando. Stworzyliśmy kilka sytuacji, ale niewykorzystane sytuacje się mszczą i w doliczonym czasie straciliśmy bramkę. Drużyna walczyła, realizowała nasz plan. To, co widzę, napawa mnie optymizmem. Mam nadzieję, że w najbliższych meczach będziemy jeszcze lepsi.


5

SZKOLENIOWCÓW

prowadziło Zagłębie na nowym stadionie w Sosnowcu, choć ekipa ze stolicy Zagłębia Dąbrowskiego na ArcerolMittal Park rozegrała dopiero 20 spotkań! To Dariusz Dudek, Marcin Malinowski, Artur Derbin, Alaksander Chackiewicz i Marek Saganowski.


Krzysztof Polaczkiewicz