Piłkarze GKS Tychy zawalili drugą część rozgrywek. Mają tego świadomość. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl 


Zmarnowana szansa

Od momentu przedłużenia przez Dariusza Banasika kontraktu coś się w zespole popsuło…

 

9. GKS TYCHY

Choćby nie wiadomo jakich racjonalnych argumentów używał trener Dariusz Banasik twierdząc, że z sezonu 2023/24 jest w sumie zadowolony, to i tak kibice GKS-u Tychy uznają minione rozgrywki za zmarnowaną okazję.

Skończyło się niesmakiem

Wystarczy przytoczyć fakty. Po pierwsze tyski zespół po rundzie jesiennej był na drugim miejscu w tabeli, mając tyle samo punktów co lider, a w dodatku jeden zaległy mecz do rozegrania. Po drugie, na swoim boisku trójkolorowi imponowali wygrywając 7 z 9 domowych spotkań i dodali do tego jeden remis i jedną porażkę. Po trzecie zimą, zgodnie z zapowiedziami kierownictwa klubu sztabu szkoleniowego, choć nie było rewolucji kadrowej, to sprowadzono zawodników, którzy mieli wesprzeć zespół w walce o awans. Z takimi aspiracjami dołączył do drużyny doświadczony Julius Ertlthaler z austriackiej Bundesligi oraz Anglik Teo Kurtaran i Maksymilian Stangert z etykietką wielkiego talentu, który w Tychach rozwinie skrzydła.

Jednak od momentu, w którym doświadczony trener nazywany „Szefem” przedłużył swój kontrakt, zapewniając sobie pracę (wypłaty) do 30 czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia umowy o rok w przypadku awansu, to coś się zaczęło psuć. Dość powiedzieć, że w rundzie wiosennej w 16 spotkaniach tyszanie zdobyli tylko 17 punktów, a w z 8 meczów na swoim boisku wygrał tylko 2, aż w sześciu doznając porażki!

Nikt nie był w stanie zatrzymać zjazdu po równi pochyłej co w końcówce sezonu spowodowało frustrację kibiców. Skończyło się więc niesmakiem, a szkoleniowiec niezbyt udolnie starał się tonować nastroje, wmawiając sympatykom tyskiej drużyny, że to był dobry sezon. Kilka razy powtarzał, że przed sezonem zakładano zdobycie 40 punktów – w tabeli dałoby to 14. miejsce, a więc 51 „oczek” to wykonanie planu z dużą nawiązką. Mówił także do znudzenia o tym, że GKS Tychy ma młody zespół i porównywał średnią wieku trójkolorowych do wyżej sklasyfikowanych i wygrywających z tyszanami rywali. Brzmiało to tak jakby ktoś zmuszał Dariusza Banasika do sprowadzania młodych piłkarzy do Tychów i nakazał mu wystawiać po czterech młodzieżowców do meczów, natomiast zespoły rywali były budowane mądrze i dlatego na przykład GKS Katowice został mistrzem wiosny i po znakomitym finiszu awansował z drugiego miejsca do ekstraklasy.

„Odstrzeleni”

W dodatku szkoleniowiec sam sobie zaprzeczył pierwszymi decyzjami po sezonie, bo z drużyną już pożegnali się urodzeni w 1993 roku (starszy w kadrze był tylko Bartosz Śpiączka) Patryk Mikita oraz Mateusz Radecki. 

O tym, że atmosfera w klubie już od jakiegoś czasu nie była najlepsza świadczą pożegnania z ludźmi, którzy z GKS-em Tychy związani byli od lat. Rozstanie „w biegu” z wieloletnim kierownikiem drużyny Grzegorzem Kiecokiem jest tego dobitnym przykładem i ma ciąg dalszy. Kolejny na liście „odstrzelonych” z klubu to tyszanin i człowiek z trójkolorowym trójkątem w sercu Rafał Oprzondek. Zwolnieni zostali także dwaj członkowie sztabu szkoleniowego trener bramkarzy Andrzej Bledzewski i trener przygotowania ogólnego Mateusz Surowiec. Obaj z drużyną pożegnali się ukarani za złe wyniki osiągane wiosną. Zostali odstawieni od zespołu 20 maja czyli tydzień przed ostatnim meczem... Przegranym przez tyszan 0:1 z Górnikiem Łęczna co zadecydowało o „przegranym sezonie” i potwierdziło starą prawdę, że to pierwszy trener w całości odpowiada za rezultaty, a te okazały się zdecydowanie niezadowalające dla kibiców, którzy od 1977 roku czekają na powrót GKS-u do ekstraklasy.

Jerzy Dusik

 


STRZELCY

7 – Rumin, 6 – Śpiączka, 5 – Żytek, 3 – Błachewicz, Budnicki, Niewiarowski, Radecki, 2 – Dijakovic, Machowski, Nedić, 1 – Bieroński, Ertlthaler, Mikita, Połap, Tecław; [samobójcze] - Pena (Stal), Fassbender (Bruk-Bet).


PLUS

FREKWENCJA

Zainteresowanie meczami tyszan wzrosło. Najwięcej kibiców na trybunach Stadionu Miejskiego przy ulicy Edukacji zasiadło w tym sezonie podczas listopadowego meczu 1/16 Pucharu Polski z Legią Warszawa. Wyprzedano wszystkie bilety, a ostatecznie na widowni zasiadło 13 218 sympatyków. Natomiast jeżeli chodzi o spotkanie ligowe to rekordową liczbę 9691 widzów zanotowano 10 maja na meczu z GKS-em Katowice. W tej beczce miodu jest jednak łyżeczka dziegciu – te spotkania tyszanie przegrali.    

 

MINUS

PORAŻKI W DOMU

W 8 domowych meczach rundy wiosennej piłkarze GKS-u Tychy aż 6 razy zeszli z boiska pokonani! Z takim bilansem nie ma więc co marzyć o wysokim miejscu w tabeli i nawet znakomita pozycja wyjściowa nic nie dała. W dodatku, jeżeli na finiszu rozgrywek zespół przegrywa 4 mecze z rzędu w tym bezpośrednie starcie o miejsce w szóstce z Górnikiem Łęczna i ostatecznie „ląduje” na 9 pozycji, to nic dziwnego, że kibice wykazują swoje niezadowolenie i z niedowierzaniem zastanawiają się jak można było zmarnować taką okazję na awans?