ZIELIŃSKI TAK I NIE


Jan Zieliński miał wczoraj dzień zwieńczony – jak to się kiedyś mówiło – mieszanymi uczuciami. Najpierw - razem z Monakijczykiem Hugo Nysem - musiał przełknąć gorycz porażki w ćwierćfinale debla, w którym ulegli Niemcom Yannickowi Hanfmannowi i Dominikowi Koepferowi 4:6, 6:7 (3-7). Rozczarowanie było tym większe, że polsko-monakijska para grała w ubiegłorocznym finale Australian Open, a ponadto na tym etapie rywalizacji w ich połówce drabinki nie było wyżej notowanego duetu. Polak poprawił sobie później nastrój – w parze z tenisistką z Tajwanu Su-Wei Hsieh awansował do finału gry mieszanej. W półfinale pokonali parę gospodarzy Jaimee Fourlis i Andrew Harrisa 7:6 (10-8), 6:2. 38-letnia Hsieh od lat specjalizuje się w grze podwójnej, choć w 2021 roku była w ćwierćfinale Australian Open w singlu. W deblu ma sześć tytułów wielkoszlemowych, a teraz stanie przed szansą na pierwszy triumf w mikście. W zaplanowanym na piątek decydującym spotkaniu rywalami Hsieh i Zielińskiego, którzy są rozstawieni z numerem trzecim, będą grający z „dwójką” Amerykanka Desirae Krawczyk i Brytyjczyk Neal Skupski. W półfinale pokonali oni inną australijską parę Olivia Gadecki - Marc Polmans 6:4, 6:1. Będzie to 25. w historii finał wielkoszlemowy z udziałem tenisisty z Polski, w tym szósty w mikście. Pięć poprzednich podejść - trzy w paryskim French Open i dwa w nowojorskim US Open - nie było udanych.