Zgodnie z wolą szefa
Hiszpania zachwyciła w swoim pierwszym meczu na Euro. Chorwaci natomiast falstartem rozpoczęli zmagania w turnieju.
Alvaro Morata został 3. najlepszym strzelcem w historii mistrzostw Europy. Fot. PAP/EPA
Zgodnie z wolą szefa
Hiszpania zachwyciła w swoim pierwszym meczu na Euro. Chorwaci natomiast falstartem rozpoczęli zmagania w turnieju.
Już od pierwszych minut spotkania było wiadome, że mamy do czynienia z historycznym meczem. Wszystko przez postać Lamine Yamala. Piłkarz Barcelony, wychodząc na boisko stadionu w Berlinie, stał się najmłodszym piłkarzem, który zagrał na mistrzostwach Europy. Pobił tym samym rekord należący do Kacpra Kozłowskiego. Yamal w dniu meczu z Chorwacją miał 16 lat i 338 dni. Swoje święto uczcił zwycięstwem, a także asystą.
Trzeci najlepszy
Yamal miał do wykonania niezwykle przyjemną pracę. Reprezentacja Luisa de la Fuente prezentowała się od początku bardzo dobrze. Wyróżniała się na tle Chorwatów i gol wydawał się tylko kwestią czasu. Nie trzeba było na niego czekać bardzo długo - w 29 minucie na listę strzelców wpisał się Alvaro Morata. Napastnik Atletico także zapisał się w historii, bo wskoczył na podium klasyfikacji strzelców mistrzostw Europy. Uzbierał już 7 trafień, zrównując się z Alanem Shearerem oraz Antoine’m Griezmannem. Przed nimi są tylko Michel Platini (9 goli) i Cristiano Ronaldo (14).
Pomogło szczęście
Kolejne bramki Hiszpanów padły siłą rozpędu. W 32 minucie genialną akcją popisał się Fabian Ruiz, a w doliczonym czasie pierwszej połowy na 3:0 podwyższył Dani Carvajal. Chorwaci musieli być w szoku, gdy schodzili do szatni. Praktycznie pozostali bez szans na to, żeby w drugiej połowie odwrócić losy meczu. Hiszpanie zdominowali rywalizację, a przy okazji sprzyjało im także szczęście.
Widoczne to było w ostatnich minutach drugiej połowy, gdy sędzia Michael Oliver podyktował rzut karny dla zespołu Zlatko Dalicia. Do wykonania „11” podszedł Bruno Petković. Jego strzał obronił Unai Simon i piłka wróciła w pole karne. Dobiegł do niej Ivan Periszić i zgrał ją ponownie do Petkovicia. Przy drugiej próbie się nie pomylił, ale… był na spalonym. Wychwycili to sędziowie w wozie VAR i gola nie uznali. W ten sposób Hiszpania zachowała czyste konto i świetnie rozpoczęła zmagania na Euro.
Nastroje odmienione
- Czujemy dodatkową pewność siebie. Wiedzieliśmy, w jaki sposób wygrać z Chorwacją i wykonaliśmy zadanie. Włożyliśmy sporo pracy w ten mecz - zaznaczył zdobywca drugiego gola Fabian Ruiz. Zaznaczył przy okazji, że ważnym elementem była gra oparta na indywidualnych akcjach. W taki zresztą sposób, po samotnym rajdzie, zdobył bramkę. - Minąłem Lukę Modricia, potem Brozovicia, a później strzeliłem - nasz szef lubi, gdy kończymy akcję strzałem - opisywał swoje trafienie Ruiz. „Szef”, czyli Luis de la Fuente, nie cieszył się poparciem hiszpańskich kibiców przed turniejem. Nastroje na Półwyspie Iberyjskim jednak bardzo szybko się odmieniły. Drużyna wydaje się gotowa na rywalizację o najwyższe cele.
Kacper Janoszka