Sport

Zgodnie z planem

Iga Świątek wzięła kolejną przeszkodę i jest w finale. Wczoraj pokonała rozstawioną z numerem 3. Amerykankę Coco Gauff.

Do wygrania tegorocznego turnieju w Paryżu Idze Świątek został ostatni krok. Fot. PAP/EPA


Zgodnie z planem

Iga Świątek wzięła kolejną przeszkodę i jest w finale. Wczoraj pokonała rozstawioną z numerem 3. Amerykankę Coco Gauff.


„Nie jestem Potapową, nie jestem Vondrousową” - mówiła przed półfinałem Coco Gauff, nawiązując do dwóch poprzednich tenisistek, które przegrały z Igą Świątek, odpowiednio, 0:6, 0:6 i 0:6, 2:6. Rosjanka i Czeszka też deklarowały, że nawiążą walkę z Polką... Amerykanka rzeczywiście zaprezentowała się lepiej od nich, ale walkę nawiązywała tylko krótkimi fragmentami. Powalczyła trochę dłużej niż Potapowa i Vondrousova, ale poległa bezdyskusyjnie.

Błędy Amerykanki

Liderka światowego rankingu pokonała rozstawioną z numerem 3. Gauff 6:2, 6:4 w półfinale wielkoszlemowego French Open w Paryżu. Pojedynek trwał godzinę i 36 minut. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego przełamała Amerykankę już w pierwszym gemie. Świątek swoich gemów serwisowych nie wygrywała z łatwością, ale krok po kroku zbliżała się do zwycięstwa. W pierwszym secie Polka zanotowała tylko dwa zagrania wygrywające, a w korzystnym rozstrzygnięciu tej partii wydatnie pomogła jej Gauff popełniając aż 18 niewymuszonych błędów. Amerykanka w dodatku kiepsko serwowała.

Nieco emocji było na początku drugiego seta. Gauff przełamała Świątek i prowadziła 3:1. W tym momencie publiczność zgotowała jej owację. To był przełomowy moment, ale nie tak, jak mogłaby sobie życzyć Amerykanka. Gauff wróciła bowiem do seryjnego popełniania błędów i cztery kolejne gemy padły łupem Świątek, która znalazła się blisko awansu do finału. Gauff zdołała jeszcze przedłużyć nieco spotkanie - serwując obroniła dwie piłki meczowe. Przy własnym serwisie Świątek zakończyła jednak rywalizację, wykorzystując czwartego meczbola.

- Cieszę się, że przez całe spotkanie trzymałam się planu. Zagrałam bardzo solidnie. Jestem pewna, że w przyszłości czeka nas z Coco jeszcze wiele zaciętych meczów - powiedziała Świątek na korcie.

To było 12. spotkanie tych zawodniczek i 11. wygrana Świątek. Po raz trzeci zmierzyły się natomiast na kortach im. Rolanda Garrosa. W edycji 2022 Polka pokonała Amerykankę w finale 6:1, 6:3, a rok później w ćwierćfinale 6:4, 6:2.

Finał polsko... polski

W drugim półfinale Włoszka Jasmine Paolini (nr 12.) grała z Rosjanką Mirrą Andriejewą i awansowała do finału, w którym w sobotę zmierzy się z liderką światowego rankingu Igą Świątek. Mająca polskie korzenie i rozstawiona z numerem 12. włoska tenisistka pokonała Rosjankę Mirrę Andriejewą 6:3, 6:1. Pojedynek trwał godzinę i 15 minut.

Włoszka, która w ćwierćfinale wyeliminowała rozstawioną z numerem 4. Kazaszkę Jelenę Rybakinę, od początku zdominowała 17-letnią Rosjankę, chociaż w pierwszym secie tylko jedno przełamanie wystarczyło jej do zwycięstwa 6:3. W drugiej partii wygrała trzy gemy przy serwisie rywalki. 28-letnia tenisistka zrewanżowała się tym samym Andriejewej za porażkę w zeszłym miesiącu w turnieju rangi 1000 w Madrycie.

Paolini, której matka jest Polką, nigdy wcześniej nie awansowała do finału w Wielkim Szlemie. Już gra w ćwierćfinale była jej największym osiągnięciem, ale w środę, a następnie w czwartek, zdołała wykonać kolejne kroki.

Sobotni finał będzie trzecim pojedynkiem Polki z Włoszką. 23-letnia raszynianka wygrała dwa dotychczasowe, w tym w pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open w 2022 roku.


Iga Świątek

JESTEM DUMNA

Ważne było, aby cały czas wywierać presję na Coco. Grać z intensywnością. Myślę, że większość rzeczy w mojej grze dziś zadziałało. Jestem z siebie dumna. Wiedziałam, że to przełamanie na początku drugiego seta szybko odrobię. Dobrze się czułam returnując i przełamałam ją kilka razy w pierwszym secie. Wiedziałam, że mogę wygrać, dlatego nie przejęłam się tym przełamaniem

Mecze z Paolini były dawno temu, a ona teraz rozgrywa swój najlepszy sezon w karierze. Będę musiała dobrze przeanalizować jej grę. Wiem, że zaciekle się broni i nigdy nie rezygnuje.


Jasmine Paolini

TRZEBA MARZYĆ

Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. Kiedy zaczęłam profesjonalnie grać w tenisa, nigdy nie marzyłam o tym, że będę numerem jeden na świecie czy wielkoszlemową mistrzynią. Nigdy nie miałam tak wielkich marzeń. Może marzyłam o byciu w top 10, ale to była bardziej nadzieja niż wiara. To ważne, aby marzyć, a ja musiałam się tego nauczyć. Krok po kroku, najpierw o mniejszych rzeczach. Było dla mnie niewiarygodne, kiedy Novak Djoković będąc dzieckiem mówił w wywiadach, że chce być numerem jeden, mistrzem Wimbledonu. Nawet nie marzyłam o tym, że będę w wielkoszlemowym finale, ale oto jestem.

Kiedy spotykam Igę, próbuję mówić po polsku, ale trochę się wstydzę, bo nie czuję się pewnie. Gratuluję jej zwycięstw, ona mi gratulowała po Dubaju. Zawsze życzy mi powodzenia, kiedy mijamy się w szatni. Iga to niesamowita zawodniczka. Taka młoda, a już z tyloma tytułami. Świetnie sobie radzi tydzień po tygodniu, a to nie jest łatwe. Mam do niej ogromny szacunek. W sobotę moim celem będzie cieszyć się meczem i po prostu dobrze zagrać..

W ŚLADY SELES I HENIN

Iga Świątek w Paryżu walczy o trzeci z rzędu i czwarty w karierze triumf. Najlepsza była także w sezonach 2020, 2022 i 2023. Trzy kolejne wygrane French Open w erze open odnotowały jak na razie dwie tenisistki - Monica Seles (1990-92) i Justine Henin (2005-07).