Zepchnięci do rogu
Dwie bramki po rzutach rożnych utorowały Jagielloni drogę do zwycięstwa.
Oczekiwania wobec ekipy z Chojnic nie były wielkie. W końcu gościła ona na swoim terenie mistrza Polski, uczestnika Ligi Konferencji i kandydata do zdobycia Pucharu Polski. Nie dziwi więc fakt, że goście z Białegostoku ruszyli na zawodników Chojniczanki jak wściekłe... pszczoły. Jagiellonia dochodziła co rusz do sytuacji strzeleckich. Sęk jednak w tym, że nie była w stanie ich wykorzystać. Świetną okazję miał Tomas Costa Silva. Portugalczyk trafił jednak wprost w Maksymiliana Tkocza i choć piłka odbiła się od ręki 22-latka, to sędzia Paweł Raczkowski nie zdecydował się na podyktowanie rzutu karnego.
Jagiellonia parła przed siebie i chciała szybko wyjść na prowadzenie. Ta sztuka jej się udała. Doskonale rzut rożny wykonał Kristoffer Hansen, zauważając, że źle ustawiony jest Michał Antkowiak. 30-letni Norweg świetnie dokręcił piłkę do bramki i strzelił gola bezpośrednio z narożnika! Żaden z zawodników Chojniczanki nie zareagował odpowiednio. Antkowiak stał jak wryty i jedynie wyskoczył do futbolówki, co skończyło się nieudaną interwencją, a zarazem straconym golem.
Mistrzowie Polski nie chcieli na tym poprzestać, a Chojniczanka w zasadzie mogła tylko stać i obserwować, jak jej rywale konsekwentnie zdobywają teren i prowadzą swoją grę. Dodatkowo już po niewiele ponad 30 minutach trener Damian Nowak musiał dokonać zmiany z powodu kontuzji. Tomasz Boczek, kapitan gospodarzy, starł się z Marcinem Listkowskim. Ten trafił w kostkę defensora Chojniczanki, przez co nie mógł on kontynuować gry. O dziwo, przerwa w grze zadziałała bardzo dobrze na gospodarzy. W końcu zaczęli kreować ataki i wychodzić na połowę Jagiellonii. Akcje ofensywne były jednak prowadzone dość wolno, przez co białostoczanie stosunkowo szybko je przerywali.
Oprócz tego potrafili odpowiedzieć. Pod koniec pierwszej odsłony ponownie gola zdobył Hansen. Tym razem uderzył głową po rzucie rożnym i dograniu Nene. W drugiej połowie Jagiellonia także w pełni kontrolowała grę i nie dała rywalom choćby cienia nadziei na sukces. Potwierdziło to zresztą trafienie numer trzy dla gości. Jego autorem był duet Afimico Pululu - Aurelien Nguiamba. Ledwie po czterech minutach od pojawienia się tej dwójki na murawie pierwszy dogrywał, a drugi uderzył na bramkę Antkowiaka. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z zawodników gospodarzy i wpadła do siatki. Więcej goli już nie padło. Jagiellonia pewnie i w pełni zasłużenie znalazła się w kolejnej rundzie Pucharu Polski.
(ptom)