Sport

Żenada i tyle!

KOMENTARZ „SPORTU” - Paweł Czado

Ludzie złoooociii…. Gdybym miał wyrazić stan emocjonalny, jaki towarzyszy społeczeństwu po meczu z Maltą jednym słowem – ewidentnie byłoby to „rozczarowanie”! Ledwie 2:0 z jakąś Maltą... Serio?! Jak ten Świderski strzelił dwa gole, to nie mógł już zaliczyć hat tricka?! Dlaczego w pierwszej połowie Bednarek aż tak długo siedział na murawie po starciu z rywalem i opóźniał grę?! Niby ten Kamiński jeździł wprawdzie po skrzydle między rywalami jak ferrari testarossa, ale nie mógł jednak częściej kończyć tych rajdów podaniami?! O co chodziło Boguszowi, kiedy w pierwszej połowie w dogodnej sytuacji mógł strzelać, a nie strzelał?! Na pewno zarył butem w murawę, hehe… Nie mógł Skorupski częściej się rzucać? Przecież pięknych bramkarskich parad nigdy za mało! A dlaczego w drugiej połowie Biało-czerwoni nie rzucili się na rywali jeszcze bardziej? Kiedy ktoś jest słaby trzeba go dociskać, dojechać, wyrwać oddech z gardła! Nie mógł Probierz dokonać innych zmian niż dokonał?! Dlaczego nasi uderzali za słabo, kiedy trzeba było silniej? Dlaczego uderzali za mocno, kiedy trzeba było technicznie? Podobało wam się w ogóle to oszczędzanie Lewandowskiego w meczu o punkty?! Tyle zarabia, a odpoczywał ponad godzinę! No i żadnego gola nie strzelił! Ludzieee złociii… Musieli nasi w tym meczu dostać w ogóle żółte kartki? To łapanie rywala przez Slisza za koszulkę to zupełna żenada… Musieli tyle wózkować w środkowej strefie boiska zamiast szybciej rozgrywać piłkę? No i dlaczego Polacy nie pokazywali się na pozycjach jak należy? Uważam, że za rzadko wyprzedzali rywali. Nie było takich falowych ataków, jakie powinny być! Z tyłu też za dużo pozwalaliśmy rywalom. Co prawda przeciwnicy gola nie zdobyli, ale to raczej zasługa ich nieudolności, a nie finezji, siły, bystrości i zgrania naszych obrońców… Tak ogólnie: nie uważacie, że na Stadionie Narodowym znowu było zbyt mało finezji?!

Tylko 2:0 z Maltą?! Powinniście się wstydzić, panowie!. Fot. Marcin Karczewski / PressFocus

Nigdy tego nie zrozumiem: reprezentacji Polski trafia się raz na sto lat szansa wygrać w dwóch pierwszych meczach ze słabymi rywalami po 5:0, a tego nie wykorzystuje! Spieprzyła mi wieczór, spieprzyła mi nastrój… Teraz przez Probierza i całą tę jego ekipę będę miał kilka gorszych dni. A tak w nich wierzyłem… Mają szczęście, że przynajmniej wygrali! Nie wyobrażam sobie, żeby nie awansowali do mundialu. Przecież grali na dwóch ostatnich! Byli wśród najlepszych. Teraz też tak musi być.

Człowiek haruje dniami i nocami, żyły sobie wypruwa więc chciałby czasem móc cieszyć się z życia. Tych radości w meczu z Litwą i Maltą odczuwałem jednak zdecydowanie za mało, należy mi się znacznie więcej. Jeśli ekipie Probierza nie uda się puknąć w grupie Holendrów - będę oczekiwał objęcia selekcjonerskiej posady przez Wojciecha Kowalczyka. Jego przenikliwość, zdolność logicznego myślenia, umiejętność łączenia faktów, umiejętność wyciągania wniosków i reprezentacyjne doświadczenie (wielokrotnie oddawał strzały w zwycięskich meczach eliminacji mistrzostw świata) pozwalają mi wierzyć, że na selekcjonerskim stołku poradziłby sobie na pewno lepiej niż Probierz. Niech ten Probierz już te eliminacje sobie wygra, zagra na tym mundialu, osiągnie coś albo nie, ale ja już chcę Kowalczyka! Ko-wal-czy-ka! To będzie gwarancja, że polska piłka znowu będzie uważana za wielką. Jak wtedy, gdy podczas igrzysk olimpijskich w Barcelonie w 1992 roku, gdy graliśmy pięknie i gromiliśmy!

Tego się trzymajmy!