Zemsta była słodka
Mimo kontuzji kluczowego zawodnika, zielonogórzanie nie mieli problemów z wypunktowaniem osłabionych rywali.
Worek z bramkami w Pawłowicach rozwiązał Kamil Olek (w środku), trafiając po raz 6. w tym sezonie. Fot. Lechia Zielona Góra
Ostatnia wizyta Lechii w Pawłowicach nie zakończyła się pomyślnie. Do końca walczyła o zwycięstwo, ale w doliczonym czasie gry gospodarze wyprowadzili kontrę - lub coraz modniejszą ostatnio „fazę przejściową” - i to oni zgarnęli pełną pulę. Kilku piłkarzy drużyny z województwa lubuskiego pamięta tamten mecz, więc wsiadając do autokaru mówili: „jedziemy się odkuć”.
Zadanie mieli nieco ułatwione, bo w składzie Pniówka nie mogli się znaleźć Mateusz Pańkowski i Dawid Hanzel, pauzujący za kartki. Brak czołowego stopera oraz najlepszego strzelca był widoczny od pierwszego gwizdka, choć w 7 minucie po głowie musiał się podrapać Sebastian Mordal. Wszystko za sprawą zdarzenia z udziałem Bartosza Rutkowskiego. Pozyskany latem z Cariny Gubin zawodnik zatrzymał akcję wślizgiem, ale po chwili zgłosił kontuzję. - Mam nadzieję, że Bartosz tylko naciągnął „dwójkę” - powiedział szkoleniowiec Lechii, który mógł się obawiać, jak jego zespół będzie funkcjonował bez podstawowego stopera. Niepotrzebnie, bo zastępujący go Rafał Ostrowski to stary wyjadacz, który wiele potrafi. Inicjatywa, którą po kilku wyrównanych minutach przejęli goście, przed przerwą udokumentowana została dwukrotnie. Najpierw z drzemki miejscowej defensywy skorzystał dynamiczny Kamil Olek, wyrastający na czołowego snajpera Lechii, a następnie składną akcję sfinalizował Dominik Więcek.
Dwubramkowe prowadzenie okazało się sporą zaliczką, bo zielonogórzanie mogli spokojnie kontrolować grę i punktować coraz bardziej bezradnych rywali. Sztab przyjezdnych można również pochwalić za przeprowadzone zmiany. Doświadczony Przemysław Mycan potrzebował zaledwie 4 minut, by udowodnić, że należy mu się miejsce w pierwszym składzie, a pieczęć na wygranej postawił Mateusz Zientarski, który zabrał się z piłką, wbiegł z nią w pole karne i technicznym strzałem posłał do siatki.
Lechia nie ma zamiaru zmieniać obranego kursu na 2. ligę. Pniówkowi przyjdzie walczyć o utrzymanie, a terminarz nie jest dla niego łaskawy. Po porażce (2:3) w Katowicach ze Spartą i sobotniej przegranej z zielonogórzanami czeka go wizyta w Polkowicach. Jak nie urok, to...
Marek Hajkowski
◼ Pniówek 74 Pawłowice - Lechia Zielona Góra 0:4 (0:2)
0:1 - Olek, 37 min, 0:2 - Więcek, 45 min, 0:3 - Mycan, 66 min, 0:4 - Zientarski, 82 min
PNIÓWEK 74: Hajduk - Zieliński, Płowucha, Szymura, Hornik (70. Matusik) - Kamiński (62. Barański), Budzik, Oleksy (46. Witkowski), Weis (75. Mucha) - Młocek, Groborz (70. Goszyc). Trener Jan WOŚ.
LECHIA: Bursztyn - Flis (80. Embalo), Rutkowski (7. Ostrowski), Tumala, Lizakowski - Ziarkowski, Więcek, Nahrebecki, Bargiel (80. Lisowski) - Szmigiel (62. Zientarski), Olek (62. Mycan). Trener Sebastian MORDAL.
Sędziował Adam Sekuterski (Łódź). Widzów 150. Żółte kartki: Weis, Płowucha, Szymura - Olek, Flis, Szmigiel.
