Sport

Żelazna dyscyplina

To był dobry turniej, ale teraz musimy jak najlepiej przygotować się do mistrzostw świata – stwierdził trener reprezentacji Robert Kalaber.

Kamil Wałęga w takich okolicznościach wyrównał w meczu z Węgrami. Fot. PAP/Michał Meissner

TURNIEJ EIHC

O miłą niespodziankę postarali się polscy hokeiści w silnie obsadzonym turnieju Euro Ice Hockey Challenge o Puchar Sosnowca. Biało-czerwoni po zwycięstwach nad Włochami 5:2, Słowenią 3:1 pokonali Węgry również 3:1. We wszystkich meczach na Stadionie Zimowym zadziwili konsekwentną grą, żelazną dyscypliną i... skutecznością. Jedenaście goli strzelonych z tak wymagającymi rywalami ma swoją wartości. Z kolei strata czterech świadczy o dobrej postawie bramkarzy oraz grze defensywnej. Chciałoby się, by taki turniej nasi hokeiści powtórzyli na przełomie kwietnia i maja w rumuńskim Sfantu Gheorghe.

Debiutancki gol

W meczu z Madziarami między słupkami stanął Maciej Miarka. Trzeba stwierdzić, że spisywał się bez zarzutu, a trudno go winić za gola 20-letniego Bence Horvath, który przekierował krążek po strzale Domena Horvatha. Bramkarz z Jastrzębia w tej sytuacji był bez szans na skuteczną interwencję. Do składu powrócili obrońca Olaf Bizacki oraz środkowy Kamil Wałęga, niewątpliwie czołowa postać drużyny. Odpoczywali defensor Oskar Jaśkiewicz i skrzydłowy Paweł Zygmunt. Napastnik Ocelarzi Trzyniec - ale wypożyczony do słowackiej drużyny Vlci Żylina - wyrasta na jednego z liderów. Zdobył wyrównującego, niezwykle efektownego gola, a nade wszystko w odpowiednim momencie. W duecie ze swoim kumplem Dominikiem Pasiem byli kołem zamachowym naszej ofensywy. Ich koledzy też stanęli na wysokości zadania: w ostatniej odsłonie Łukasz Kamiński w swoim trzecim reprezentacyjnym występie zdobył debiutancką bramkę, a trzecią dołożył kapitan Krystian Dziubiński, który posłał krążek pod poprzeczkę.

- Jeszcze przed zgrupowaniem ktoś zapytał, co w kadrze robi Kamiński i natychmiast spotkał się moją z ripostą: - Bo jest potrzebny - uśmiechnął się po meczu słowacki szkoleniowiec. - Łukasz ładnym golem odpowiedział wszystkim niedowiarkom w najlepszy sposób. Od początku swojej pracy jestem konsekwentny w działaniu, bo w sezonie międzynarodowym daję szansę młodszym, potencjalnym reprezentantom. Tylko od nich zależy, czy swoją szansę wykorzystają.

Liczy się drużyna

Mecz z Węgrami rozpoczął się w podobnym stylu jak dwa poprzednie. Pierwsza tercja w wykonaniu naszych hokeistów pozostawiała wiele do życzenia. Przede wszystkim grali zbyt nerwowo, chaotycznie i ich akcje były rwane. Jednak w miarę upływu czasu było coraz lepiej i w końcu wskoczyli na swój wysoki poziom. Rywale nie mieli wiele do powiedzenia.

- To był, moim zdaniem, najlepszy mecz w naszym wykonaniu, choć trudno coś złego powiedzieć o poprzednich - mocno zaakcentował trener Kalaber. - Wszystko było odpowiednio poukładane i zawodnicy konsekwentnie realizowali założenia taktyczne. Gdy przegrywali, pokazali charakter, strona mentalna była bez żadnych zastrzeżeń. Najważniejszy jest team,a zaliczam do niego wszystkich, którzy pracują w reprezentacją. Wszyscy wygrywamy i wszyscy przegrywamy. Każdy z nas jest odpowiedzialny za sukces lub porażkę. I dlatego nie wystawiam indywidualnych cenzurek. Na razie cieszymy się z wygranego turnieju z wymagającymi rywalami i z tego, że każdy hokeistów dołożył solidną cegiełkę do tych wyników.


Gra obronna była bez zarzutu, choć w ferworze walki zdarzały się błędy. Ale też podczas liczebnego osłabienia nie straciliśmy bramki. Zdobyliśmy dwie (z Włochami), natomiast nie potrafiliśmy wykorzystać dwóch podwójnych przewag ze Słowenią oraz Węgrami. Podczas gry w pięciu na trzech nasi hokeiści tracili rezon i sprawiali wrażenie trochę nieporadnych. Znacznie lepiej prezentowali się, gdy mieli pojedynczą przewagę. Wówczas długimi okresami zamykali rywali w ich strefie, stwarzając spore zagrożenie. Te elementy, jak twierdzi selekcjoner, będą ćwiczone podczas zgrupowań od końca marca.

Teraz hokeiści wracają do klubów i przed nimi trzy ostatnie kolejki sezonu zasadniczego. A potem rozpocznie się play off i gra o mistrzostwo Polski.


◼  Polska – Węgry 3:1 (0:1, 1:0, 2:0)

0:1 - B. Horvath – D. Horvath (10:31), 1:1 – Wałęga – Paś – Bizacki (24:09), 2:1 – Kamiński – Łyszczarczyk (42:03), 3:1 – Dziubiński – Kapica – Wanacki (49:27).

Sędziowali:Krisztian Dosa i Bartosz Kaczmarek – Igor Dzięciołowski i Michał Gerne. Widzów 2545.

POLSKA: Miarka; Bryk – Bizacki (2), Górny - Naróg, Wanacki – Biłas, Florczak - Zieliński; Paś – Wałęga (2) – Kiełbicki, Łyszczarczyk – Syty – Sadłocha, Dziubiński – Tyczyński (2) – Kapica (2), Gościński – Krzemień – Kamiński. Trener Robert KALABER.

WĘGRY: Dominik Horvath; Falus – Haranghy, Szathmary – Farkas, Ortenszky – Szongoth (2), Szabo – Domen Horvath; Csongor (2) – Nemeth (2) – Varga, Csanyi (2) – Nagy (2) – Schlekmann, Sofron – Szongoth – Ambruy, Akos – B. Horvath – Michalik. Trener Gergely MAJOROSS.

Kary: Polska – 8 min, Węgry – 10 min,


◼  Słowenia – Włochy 3:0 (1:0, 0:0. 2:0)

1. POLSKA

3

9

11:4

2. Słowenia

3

3

5:6

3. Węgry

3

3

5:6

4. Włochy

3

3

4:9


24 STRZAŁY oddali Biało-czerwoni, rywale zrewanżowali się 17 uderzeniami.

39.ZWYCIĘSTWO z Węgrami odnieśli Biało-czerwoni w 71. spotkaniu; bilans bramkowy: 224:154.

60 SEKUND nasi hokeiści grali w podwójnej przewadze, ale nie zdobyli gola.

Włodzimierz Sowiński