Sport

Złe dobrego początki

Iga Świątek po ciężkim meczu wygrała z Jeleną Rybakiną i w ćwierćfinale zagra Eliną Switoliną.

Zwycięstwo nad Jeleną Rybakiną Iga Świątek okupiła dużym wysiłkiem. Fot. PAP/EPA

FRENCH OPEN

Niewiele brakowało, a mielibyśmy urodzinowego kaca. W sobotę, dniu wolnym od grania, Iga Świątek obchodziła 24. urodziny, o czym nie zapomnieli organizatorzy wielkoszlemowego French Open. Polska tenisistka otrzymała od nich okazały tort oraz prezent - rower. Czy była jakaś lampka szampana, co we Francji wcale by nie dziwiło, nie wiemy! Na pewno jednak raszynianka dużo czasu poświęciła na rozpracowanie niedzielnej rywalki w 1/8 finału, Kazaszki Jeleny Rybakiny. Z dobrym skutkiem, bo rozstawiona z numerem piątym Świątek wygrała ostatecznie z nią (nr 12.) z 1:6, 6:3, 7:5, ale po wielkich nerwach.

Koszmarne otwarcie

To, że Jelena Rybakina postawi naszej zawodniczce twarde warunki, nie było niespodzianką. Reprezentantka Kazachstanu pokonała Polkę w dwóch poprzednich meczach na nawierzchni ziemnej, a także w jedynym wcześniejszym wielkoszlemowym pojedynku - w 1/8 finału Australian Open 2023. Ich dotychczasowy bilans gier wynosił zaś 4:4 i spodziewano się zaciętego pojedynku. Jednak to, co działo się w pierwszym secie, zaskoczyło wszystkich. I jego przebieg nie zapowiadał szczęśliwego zakończenia meczu. Wymiany były krótkie, Świątek popełniała wiele błędów, a jej serwis nie stanowił żadnego zagrożenia. Polka przegrywała gema za gemem i szybko zrobiło się 0:5.

24-latka z Raszyna z trudem wygrała kolejnego gema, broniąc w nim dwie piłki setowe. Początkowo apatyczna Świątek wreszcie więcej ruszała się na korcie, choć początkowo nie przynosiło to wielkich efektów. Kilka minut później Rybakina zamknęła seta, posyłając asa.

Również początek drugiej partii nie zwiastował powrotu Polki do dobrej gry. Po zagrywanych przez rywalkę piłkach blisko nóg, chwiała się niczym bokser po serii mocnych ciosów. Rybakina zaczęła seta od prowadzenia 2:0, ale nie dała rady znokautować rywalki.

Przełamanie

Urodzona w Moskwie blisko 26-letnia Kazaszka w czwartym gemie wyciągnęła do Świątek pomocną dłoń. Zepsuła łatwy wolej przy siatce i po chwili Polka odrobiła stratę przełamania. Niemniej ważny był gem piąty, w którym tenisistki rozegrały aż 18 piłek. Świątek przeplatała genialne zagrania podwójnymi błędami serwisowymi. Musiała bronić trzech break pointów, ale wyszła z opresji i pierwszy raz w tym meczu prowadziła w secie. Rozpędzona, wygrała dziewięć z dziesięciu piłek. Rybakina zaczęła się mylić znacznie częściej niż w pierwszym secie. Po godzinie i 25 minutach był remis w setach 1:1.

Na bardzo wysokim poziomie stała trzecia partia. Pierwsza serwowała Rybakina, wygrywała gemy przy własnym podaniu, a Polka musiała gonić wynik i odpowiadać tym samym. Pierwsza w opałach znalazła się Świątek, ale w szóstym gemie obroniła dwa break pointy. W kolejnym natomiast udało jej się przełamać rywalkę. Nie był to jednak koniec emocji, bo Rybakina błyskawicznie odrobiła stratę, a pomógł jej w tym sędzia stołkowy, który z własnej inicjatywy zmienił decyzję liniowego.

Zawodniczka z Kazachstanu w tym momencie broniła break pointa i wskazanie liniowego oznaczało, że popełniła podwójny błąd. Rybakina nie protestowała, obie tenisistki zmierzały do swoich ławeczek, ale główny arbiter zszedł na kort, aby upewnić się co do wskazania liniowego. Okazało się, że ten się pomylił i należało dograć gema.

Teraz ze Switoliną

Rybakina wykorzystała „nowe życie”. Obroniła dwa break pointy i wyszła na prowadzenie 5:4. Świątek następnie bez straty punktu wyrównała na 5:5, a w kolejnym gemie, już bez dodatkowych emocji, przełamała Rybakinę. Następnie serwując na zwycięstwo w spotkaniu wykorzystała drugą piłkę meczową. Pojedynek trwał dwie godziny i 30 minut.

- W pierwszym secie miałam wrażenie, że gram z Jannikiem Sinnerem (liderem rankingu tenisistów). Musiałam zrobić coś, by wrócić do gry. Jelena nie dawała mi wiele miejsca do gry. Byłam cierpliwa, skupiona i wykorzystywałam okazje. Obie zagrałyśmy świetnie. Z Jeleną zawsze gra się bardzo ciężko i ta wygrana dała mi dużo radości - powiedziała Iga Świątek w rozmowie na korcie.

W kolejnej rundzie rywalką Polki będzie Elina Switolina (nr 13.). Świątek grała z nią dotychczas cztery razy i ma korzystniejszy bilans: 3-1. Ukrainka w niedzielę wygrała z ubiegłoroczną finalistką French Open Włoszką Jasmine Paolini (nr 4.) 4:6, 7:6 (8-6), 6:1. To drugie zwycięstwo Switoliny w drugim spotkaniu z tą rywalką. Poprzednie odniosła w styczniu w trzeciej rundzie Australian Open. W drugim secie, przy stanie 5:4 i własnym serwisie, Paolini miała dwie piłki meczowe, ale Ukrainka wyszła z opresji. Kolejnego meczbola Switolina obroniła w tie-breaku i udało jej się doprowadzić do trzeciego seta. W nim urodzona w Odessie 30-latka dominowała już wyraźnie. Spotkanie trwało dwie godziny i 24 minuty. Ukrainka po raz piąty zagra w ćwierćfinale French Open, ale nigdy nie udało jej się awansować dalej.

Albo Iga, albo...

Iga Świątek walczy zaś w stolicy Francji o czwarty triumf z rzędu, a piąty w karierze na kortach im. Rolanda Garrosa. Po ośmiu dniach rywalizacji w tegorocznym French Open Polka jedyną tenisistką, która ma na koncie triumf na kortach Rolanda Garrosa. To oznacza, że albo Paryż będzie miał nową królową, albo po raz piąty zostanie nią Świątek. W czwartek w drugiej rundzie z turniejem pożegnała się Barbora Krejcikova. Czeszka we French Open zwyciężyła w 2021 roku. Rozstawiona z numerem 15. tenisistka przegrała z Rosjanką Weroniką Kudermietową 0:6, 3:6. W piątek w jej ślady poszła Jelena Ostapienko (nr 21). Łotyszka w Paryżu zwyciężyła w 2017 roku, ale w obecnej edycji odpadła w trzeciej rundzie po porażce z Jeleną Rybakiną 2:6, 2:6. W ostatnich latach oprócz tej dwójki i Świątek French Open wygrywały jeszcze Simona Halep (2018) i Ashleigh Barty (2019), ale obie zakończyły już kariery.

Jeśli wziąć pod uwagę tylko turniej w stolicy Francji, to Świątek jest absolutną dominatorką. W sześciu startach cztery razy sięgnęła po trofeum. Raz odpadła w ćwierćfinale (2021), a raz w 1/8 finału (2019). Sześć lat temu jednak dopiero debiutowała w Paryżu i taki wynik tuż po skończeniu 18 lat był bardzo dobry.

Z jej dotychczasowych meczów 1/8 finału w Paryżu najbardziej pamiętne są dwa. W 2020 roku, podczas swojej pierwszej zwycięskiej kampanii, na tym etapie gładko wygrała z najwyżej rozstawioną Rumunką Simoną Halep 6:1, 6:2. Natomiast w 2022 spore problemy sprawiła jej Qinwen Zheng. Świątek ostatecznie wygrała 6:7 (5-7), 6:0, 6:2, a Chinka, która rok temu zdobyła w Paryżu olimpijskie złoto, do dziś wspomina, że gdyby nie dopadły ją bóle menstruacyjne, to mecz mógł się skończyć inaczej.

W tym roku Świątek wygrała bez większych problemów kolejno: ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą 6:3, 6:3, Brytyjką Emmą Raducanu 6:1, 6:2 i Rumunką Jaqueline Cristian 6:2, 7:5 i wczoraj po ciężkim meczu z Jeleną Rybakiną, tracąc pierwszego seta.


◼ Portal sport. pl zacytował dziennikarza Bastiena Fachana: „Elena Rybakina została pierwszą zawodniczką w tej dekadzie, która wygrała pierwszego seta z Igą Świątek 6:1 lub 6:0 w turnieju Wielkiego Szlema”.


Dzieje się w Paryżu

◼  Sensacji nie było

Liderka światowego rankingu, Białorusinka Aryna Sabalenka w 1/8 finału grała z Amerykanką Amandą Anisimovą. Niektórzy liczyli na sensację, bo w dotychczasowych meczach pięciokrotnie wygrywała Anisimova, przegrała zaś dwukrotnie. Wczoraj w Paryżu Sabalenka po 90 minutach wygrała w dwóch setach 7:5, 6:3. W ćwierćfinale zagra z Chinką Qinwen Zheng. Białorusinka może spotkać się z Igą Świątek w półfinale.

◼  Nole wciąż w grze

Najbardziej utytułowany tenisista w historii Novak Djoković pewnie pokonał Austriaka Filipa Misolica 6:3, 6:4, 6:2 w 3. rundzie wielkoszlemowego French Open. Serb walczy o czwarty triumf w Paryżu i 25. tytuł Wielkiego Szlema.

Djoković, który 22 maja obchodził 38. urodziny, jest rekordzistą pod względem zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych. Wygrał ich 24, a tydzień temu, pokonując Huberta Hurkacza w finale imprezy w Genewie, zanotował 100. triumf w cyklu ATP. Kolejnym rywalem Djokovicia będzie Brytyjczyk Cameron Norrie.

◼  Sinner gromi

Lider światowego rankingu, Jannik Sinner, w 1/8 finału pokonał Czecha Jirziego Leheckę 6:0, 6:1, 6:2. Spotkanie trwało zaledwie 94 minuty. Włoch w ciągu dwóch ostatnich sezonów wygrał trzy turnieje wielkoszlemowe - US Open i dwukrotnie Australian Open. W zeszłym roku we French Open odpadł w półfinale po porażce z późniejszym triumfatorem Hiszpanem Carlosem Alcarazem. Jego kolejnym rywalem będzie Andriej Rublow.

(awa, pap)