Zdrowie zawiodło
Uraz łydki sprawił, że „Hubi” skreczował w ćwierćfinale z Amerykaninem Francesem Tiafoe.
Z moimi kolanem jest wszystko w porządku, ale jestem cały oblały i nie czuję się najlepiej – te słowa wypowiedział Hubert Hurkacz po wygranej w drugiej rundzie turnieju w Cincinnati z Japończykiem Yoshihito Nishioka 3:6, 7:6(4), 6:1. 27-letni tenisista z Wrocławia po kontuzji i operacji kolana nie mógł wystartować w igrzyskach olimpijskich, ale dość szybko wrócił do rywalizacji w Tourze ATP. W Montrealu zaliczył 1/4 finału i ten sam wyczyn powtórzył w generalnej próbie przed US Open w Cincinnati. Ale po kolei...
Hurkacz w 1/8 finału zmierzył zmierzył się z Włochem Flavio Cobollinim (31. w rankingu ATP) i ta potyczka miała znacznie spokojniejszy przebieg niż poprzednia z Japończykiem. Ostatecznie Polak wygrał 6:3, 3:6, 6:1, ale na dobrą sprawę powinien ją zakończyć na dwóch setach. Obaj zawodnicy bazowali na silnym serwisie, nie obyło się też bez widowiskowych akcji z jednej i drugiej strony. W pierwszej odsłonie kluczowym momentem było przełamanie w szóstym gemie. Włoch popełnił błąd i piłka wylądowała w siatce, w kolejnej akcji zdecydował się na skrót, ale „Hubi” nie dał się zaskoczyć i wyszedł na prowadzenie 4:2. Nasz tenisista był bezbłędny przy swoim podaniu i pewnie zwyciężył. Wydawało się, że wszystko ma pod swoją kontrolą, ale mecz z powodu deszczu został przerwany. Po powrocie na kort Hurkacz miał trzy okazje na przełamanie rywala, ale ani jednej nie wykorzystał. To się zemściło w czwartym gemie, bo Włoch „zafundował” mu skuteczny return z forhendu i w rezultacie go przełamał. Tej straty już nie udało się odrobić. Mecz ponownie został przerwany, bo obaj zawodnicy mieli zastrzeżenia do nawierzchni, ale po pracach kosmetycznych kontynuowali grę. W decydującej partii Hurkacz już w drugim gemie wykorzystał break pointa i błyskawicznie wyszedł na prowadzenie 3:0. Kolejne przełamanie nastąpiło w szóstym i sytuacja Włocha była już fatalna. Hurkacz wygrał, ale mowa jego ciała nie zwiastowała nic dobrego.
W ćwierćfinale rywalem wrocławianina był Amerykanin Frances Tiafoe, który podczas tych zawodów wyeliminował rozstawionego z nr 4 Włocha Lorenzo Musettiego. W 1/8 finału po horrorze wygrał z Czechem z Jirim Lehecką 6:4, 6:7(10), 7:6(5). Spodziewaliśmy się trudnego spotkania, bo bilans ich meczów był remisowy 3-3. Tiafoe był na fali wznoszącej, zaś Hurkacz walczył się swoim słabościami.
Mecz zaczął się od falstartu, bowiem po pierwszym gemie został przerwany z powodu deszczu. Po powrocie na kort obaj popisywali się efektownymi akcjami, ale nie obyło się też bez błędów. Więcej popełnił ich „Hubi” i w piątym gemie został przełamany. Po tym zdarzeniu odbył rozmowę ze swoim sztabem i zaczął sygnalizować problemy zdrowotne. Amerykanin po raz drugi go przełamał i wygrał partię 6:3. Po niej nasz tenisista zdecydował się skreczować, zaś powodem – jak głosi komunikat ATP – był uraz łydki. To nie są budujące wieści przed wielkoszlemowym US Open, który rozpoczyna się 26 sierpnia.
Wynik ćwierćfinałów: Tiafoe - Hurkacz 6:3 i krecz Hurkacza, Rune (Dania) – Draper (Wlk. Brytania) 6:4, 6:2, Zwieriew (Niemcy) – Shelton (USA) 3:6, 7:6(3), 7:5, Sinner (Włochy) – Rublow 4:6, 7:5, 6:4.
(sow)
171
TYSIĘCY USD, około660 tys. zł zainkasował Hurkacz za udział w ćwierćfinale.