Zdrowe myślenie
Gdyby ktoś przed piątkowym meczem powiedział mi, że wygramy tak wysoko, to pewnie użyłbym w jego stronę kilku dość dobitnych słów, opisujących jego poziom inteligencji.
Dobrze, że takiej sytuacji nie było, bo wyszedłbym na głupka. Mecz w Krakowie to było coś wspaniałego. Pierwszy raz od dawna widziałem aż tak natchniony zespół, który w zasadzie nie popełniał błędów, a w dodatku punktował rywala niczym wytrawny bokser. Miejmy nadzieję, że ekipa nie osiądzie na laurach i dalej będzie wygrywać. Niekoniecznie musi robić to w tak okazałym stylu.
Osobiście wolałbym oczywiście sześć zwycięstw po 1:0, bo wtedy mógłbym usiąść na trybunie z myślą, że nic nam już nie grozi. Ale z drugiej strony czasami warto dodać sobie skrzydeł tak wielkim i obfitym zwycięstwem. Szczególnie biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności. W końcu na boisku było wielu Polaków, a to powinno się cenić! Ponadto tylko nasi krajowi gracze strzelali do siatki rywala. To także rzecz, za którą należy chwalić. Nie jestem przeciwnikiem obcokrajowców, ale uważam, że polska liga jest od tego, by promować krajowych piłkarzy. Ten mecz udowodnił, że można takich rzeczy dokonywać bez udziału zaciągu za gruby szmal.
Czeka nas krótki okres posuchy. Mecze kadry niby dają satysfakcję, bo jednak fajnie jest usiąść do spotkań reprezentacji, ale pozostaje drobna pustka. Mam nadzieję, że za tydzień zostanie ona wypełniona kolejnymi punktami w lidze. Mam lekką obawę, że wydarzy się coś złego. Chciałbym być dobrze zrozumiany – wiem, że piłkarsko jesteśmy na zdecydowanie wyższym poziomie od wielu innych rywali. Mimo wszystko obawiam się, że nasi gracze poczują zbytnią pewność siebie i nie będą przykładać się w odpowiedni sposób do treningów czy meczów. Wiele zależeć będzie od trenera Góraka, który musi utrzymać zespół w ryzach i w najbliższych tygodniach trzymać ich na „smyczy”. W innym przypadku za kilka tygodni radość z rozbicia Puszczy zmieni się w stratę cennych w walce o utrzymanie punktów.