Zdrowe i niezdrowe emocje

Widzew nadal jest niepokonany w ekstraklasie. Wygrał spotkanie w Krakowie, które w drugiej połowie sędzia musiał przerwać na 10 minut z powodu pseudokibiców biegających po dachu stadionu. Niespodziewanie wdrapało się tam kilku mężczyzn z sektora gości, którzy rozwiesili baner zmieniający hasło „Cracovia Pany!” na „Widzew Pany!”. Od razu w ich stronę, także po dachu, ruszyło kilkadziesiąt osób z sektora gospodarzy, którzy zabrali płachtę, a następnie podpalili na swojej trybunie. Atmosfera była gorąca, bo wraz z widzewiakami przyszli fani Wisły.

Od początku obie drużynypostawiły na ofensywną piłkę. Zaczęło się od minimalnie niecelnego strzału Samuela Kozlovsky'ego, a za chwilę po wyrzucie z autu na bramkę pomknął Benjamin Kallman, ośmieszył Ibizę i posłał piłkę po ziemi w dalszy róg. To była świetna decyzja, bo Rafał Gikiewicz stał jak słup soli przy prawym słupku. Łodzianie chcieli szybko odpowiedzieć. Sędziowie nie uznali im gola po rzucie wolnym, bo strzelający jako pierwszy Mateusz Żyro i dobijający Imad Rondić byli na spalonym. Wkrótce napastnik z Bośni i Hercegowiny zaliczył asystę przy wyrównującym golu Jakuba Łukowskiego sprzed pola karnego. Henrich Ravas nie sięgnął celnie uderzonej sprzed „szesnastki” piłki, która przeleciała między nogami Patryka Sokołowskiego. Potem mecz się wyrównał i było mniej emocji, a więcej walki w środku pola. Po przerwie niespodziewany strzał z dystansu oddał Maigaard i niewiele się pomylił, a piłka odbiła się od poprzeczki i opuściła pole gry. Po skandalu na trybunach na murawie rządzili już podopieczni Daniela Myśliwca, którzy wykorzystali straty gospodarzy. Świetne wejście z ławki zanotował Antoni Klimek, który jak na tacy wykładał piłkę Franowi Alvarezowi i Rondiciowi. W Cracovii zadebiutował Audin Hasić, pomocnik wytransferowany z Beskitasu.

Michał Knura