GKS Tychy wygrał w Krakowie już piąty mecz na wyjeździe. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Zdobyli Kraków

Ważna wygrana tyszan pod Wawelem! O wszystkim zdecydował jeden gol.

 

Drużyna Dariusza Banasika ma w tym sezonie patent na Wisłę. GKS Tychy zdobył z krakowianami komplet punktów, oba mecze wygrywając po 1:0.

 

Gol Austriaka

„Trójkolorowi” podnieśli się po słabym występie w Łęcznej i zaledwie trzy dni po dalekim wyjeździe podołali nie tylko taktycznie, ale przede wszystkim fizycznie dobrze się broniąc i kontratakując.


W ich składzie zaszła tylko jedna zmiana - od początku zagrał Mateusz Radecki, a Daniel Rumin został przesunięty do ataku w miejscu rezerwowego w piątek Bartosza Śpiączki. Jedynego gola w 20 minucie strzelił Austriak Julius Ertlthaler, na którego głowę dośrodkował pochodzący z Krakowa Norbert Wojtuszek. W polu karnym doszło do „mijanki” i sędzia asystent podniósł chorągiewkę, ale o spalonym nie było mowy. Minutę wcześniej wyborną szansę po kontrze zmarnował Miki Villar. Zawodnik Wisły przegrał pojedynek z Maciejem Kikolskim, który od początku do końca świetnie radził sobie między słupkami i w dniu 20. urodzin sprawił sobie najlepszy prezent. - Mierzyliśmy się z zespołem medialnym, który ma bardzo duże aspiracje, ale byliśmy przygotowani do tego meczu pod względem mentalnym. Spotkanie było wyrównane, po zdobyciu bramki mieliśmy kilka sytuacji, w których mogliśmy skontrować Wisłę - powiedział trener gości. Tyszanie wygrali na wyjeździe po raz pierwszy od 28 października.

 

Chcą Algierczyka

Krakowianie na starcie wiosny nie są w najwyższej formie. W debiucie Alberta Rude wygrali dzięki olbrzymiemu fartowi, którego zabrakło na swoim stadionie. Szczęściu trzeba pomagać, a Wisła konkretnie zaatakowała dopiero w końcówce. Wcześniej rzadko przyspieszała grę na tyle, by przeciwnik miał problemy. Fatalne zawody zaliczył Eneko Satrustegui, strzelec zwycięskiego gola ze Stalą, który zagrał od początku, bo drobny uraz mięśniowy przytrafił się Jakubowi Krzyżanowskiemu. - Próbowaliśmy przejąć kontrolę nad spotkaniem, operując piłką, ale to nie był klucz do tej kontroli. Przeciwnik chciał wykorzystać nasze błędy i po nich wyprowadzać kontrataki. Nie mogliśmy się temu przeciwstawić, więc w tym aspekcie byli od nas lepsi - przyznał Hiszpan.


W sobotę umowę z „Białą gwiazdą” (do czerwca 2026, z możliwością przedłużenia aż do 2028) podpisał Karol Dziedzic z Garbarni. To 18-latek i w odpowiedzi na dwie kontuzje środkowych pomocników klub szuka jeszcze doświadczonej „ósemki”. Bliski dołączenia do drużyny jest także algierski napastnik Billel Omrani. Michał Knura

 

 

TRZY PYTANIA DO...

 

BARTOSZA JAROCHA,

obrońcy Wisły


1. 

Znów przespaliście pierwszą połowę. Nie wyciągnęliście wniosków z meczu ze Stalą?

- Pierwsza połowa była słaba. W drugiej wyszliśmy zdeterminowani i dążyliśmy do zdobycia bramki. Zostawiliśmy dużo zdrowia na boisku, ale nic nie chciało wpaść. Nie mogliśmy znaleźć sposobu na obronę GKS-u, a to by nas poniosło.

2.

Szturm na tyską bramkę przeprowadziliście dopiero w końcówce. Wcześniej brakowało przyspieszenia. Dlaczego?

 - Podobnie jak w Rzeszowie brakowało nam trochę płynności. Dużo było też niedokładności. To dopiero początek, przed nami 13 meczów plus Puchar Polski. Zrobimy wszystko, żeby ten cel na koniec sezonu osiągnąć.

3.

Mogliście się zrównać z rywalami, a po porażce odskoczyli wam już na 6 punktów. Czy ta szansa was nie sparaliżowała?

- Mogliśmy wskoczyć na 1. miejsce, dogonić czołówkę, ale w ważnym momencie przegraliśmy. Teraz znów musimy gonić, lecz zapewniam, że będziemy walczyć. W środę przyjeżdża Widzew, na pewno będzie dużo kibiców, którym chcemy zrekompensować tę porażkę i wygrać w pucharze. Na pewno Widzew to drużyna z dużą jakością, ale gramy u siebie i chcemy się sprawdzić na jej tle.