Soichiro Kozuki już pokazał się na boiskach ekstraklasy. Na zdjęciu w walce z Bartłomiejem Pawłowskim. Fot. Artur Kraszewski/Pressfocus.pl


Zdecydowała obecność „Poldiego”

Za 23-letnim japońskim skrzydłowym Soichiro Kozukim debiut w ekstraklasie oraz pierwsza asysta.  


GÓRNIK ZABRZE

W ostatnim czasie Górnik przeprowadza udane transfery związane z piłkarzami z Japonii. Na zakończenie letniego okienka transferowego 2022 do Zabrza trafił 23-letni wtedy Kanji Okunuki. Warto dodać, że nikt go wcześniej nie widział w akcji na żywo! Zaufano skutecznym systemom i jak się okazało - nie pomylono się.


Tak jak Manuel Neuer

Wypożyczony z Omiya Ardija skrzydłowy nie zawiódł. Szybko stał się ważną częścią drużyny. Strzelał i notował asysty. Po roku trafił do 2. Bundesligi, do 1. FC Nuernberg, a ma już za sobą nawet debiut w reprezentacji Japonii, w meczu z Tajlandią; stało się to 1 stycznia. Kilka miesięcy po Okunukim w Zabrzu wylądował Daisuke Yokota. Do Górnika trafił z drużyny mistrza Łotwy - Valmiera FC. Jesienią był najlepszym piłkarzem 14-krotnych mistrzów Polski, zdobył 7 bramek i zanotował asystę. Zimą sprzedano go za ponad 2 mln euro do belgijskiego Gentu (ostatnio nabawił się poważnej kontuzji). Teraz dzięki tym pieniądzom „górnicy” mogą funkcjonować i spłacać zaległości…

Yokota jest związany z agencją menedżerską Pro Profil GmbH z Dortmundu, która w swojej stajni ma m.in. samego Manuela Neuera. Związany z nią jest też 23-letni Soichiro Kozuki. - Zawodowym piłkarzem zostałem w wieku 18 lat. Przez pierwsze dwa-trzy lata uzbierało się raptem 20 meczów. Zdecydowałem więc, że dobrą opcją będzie w młodym wieku wyjechać do Europy. Pomógł mi mój były trener Gert Engels. To dzięki jego kontaktom trafiłem do Niemiec - tłumaczy nam Japończyk.


Z Bundesligi do ekstraklasy

Do Europy przeniósł się z Kyoto Sanga, wcześniej Purple Sanga, gdzie przez kilka lata pracował też Engels, który z Japonią związany jest od końca XX wieku. To pod jego okiem w zespole Kyoto Purple Sanga grał Piotr Sowisz. Wychowanek Odry Wodzisław spędził w tym klubie cały sezon w 2001 roku (21 meczów, 1 gol). 

Pochodzący z miejscowości Dueren w Nadrenii-Westfalii Engels pomógł potem swojemu byłemu podopiecznemu przenieść się do klubu z jego miejscowości - 1. FC Dueren. Japończyk grał tam w IV lidze i zrobił na tyle dobre wrażenie, że szybko trafił do Schalke. Najpierw do rezerw, a potem do pierwszej drużyny. Jeszcze rok temu był Bundeslidze. Zadebiutował w styczniu 2023 i w drugim meczu z RB Lipsk strzelił nawet gola. Skończyło się na pięciu występach w najwyższej klasie rozgrywkowej za Odrą. W lutym na treningu doznał poważnej kontuzji kostki. Wypadł z grania, a Schalke niestety spadło. Japończykowi długo zajęło dojście do siebie. - Przez pół roku rozegrałem ledwie kilka meczów, stąd decyzja o tym, żeby spróbować czegoś innego. Okej, to może krok do tyłu, ale potem można zrobić dwa do przodu - tłumaczy. 


Chce się odbudować

- Nie miałem problemu z zaadaptowaniem się w nowym miejscu. Przebiegło to sprawnie, zostałem też dobrze przyjęty przez kolegów. Jak było z transferem? Rozmawiałem ze swoim menedżerem, który powiedział, że jest zainteresowanie ze strony Górnika. Co wiedziałem o Polsce, o ekstraklasie? Szczerze, to... nic. Słyszałem tylko tyle, co powiedział mi Daisuke Yokota, który jest już w Belgii. Pomyślałem wtedy, że to miejsce i liga, która ma potencjał, żeby się w niej odbudować i zrobić kolejny krok w karierze - opowiada Kozuki.

Rozmawiał z Yokotą o Górniku, o życiu w Polsce, o wszystkim, co trzeba wiedzieć przed przyjazdem do nowego miejsca. - Szybko zdecydowałem, gdzie będę mieszkał. Daisuke był w Gliwicach, ale powiedział mi, że lepiej być w Katowicach i właśnie to miasto wybrałem na miejsce zamieszkania. Na treningi dojeżdżam samochodem - podkreśla.

Z Górnikiem podpisał kontrakt do końca roku. - To dla mnie dobra opcja. Moje cele są jasne: zdobyć dla nowego klubu jak najwięcej bramek, notować asysty. Chcę pomóc drużynie w tym, żeby jeszcze poprawić to miejsce, na którym teraz jest, żeby była w czołówce - zaznacza. Za nami na razie trzy wiosenne mecze w ekstraklasie. Zadebiutował w starciu z Piastem. Przy Okrzei wszedł na boisko w 81 minucie, zmieniając Lukasa Podolskiego. W kolejnej grze z Koroną były już prawie dwa kwadranse. Z kolei w niedzielę, w przegranym 1:3 meczu z Widzewem w Łodzi, cała II połowa i asysta przy golu Rafała Janickiego.


Podolski pomaga

Co do Podolskiego, dodajmy, że to jego obecność miała - jak się okazuje - decydujący wpływ na to, że Japończyk jest w klubie 14-krotnego mistrza Polski. - Uczciwie powiem, że jeżeli w klubie nie byłoby Podolskiego, to prawdopodobnie bym tutaj nie trafił. Zna piłkarzy z Japonii, bo sam grał w moim kraju. Zna naszą mentalność. Wiedziałem, że trafiając do Polski mogę na niego liczyć. Yokota powiedział, że my, Japończycy, zawsze możemy liczyć na jego pomoc. Z Okunukim było podobnie. Mając kogoś takiego za plecami łatwiej podjąć decyzję o przenosinach - podkreśla.

Kozuki ma kilkanaście występów w juniorskich reprezentacjach swojego kraju. - Do poprzedniego roku, do momentu, kiedy nie zagrałem w Bundeslidze, nie było możliwości, żeby marzyć o występach w reprezentacji. Kiedy zadebiutowałem w Bundeslidze, zrobiło się o mnie głośno. Byłem w kręgu zawodników, którymi interesował się selekcjoner. Teraz muszę się skupić na klubie, żeby jak najlepiej w nim grać i się prezentować. Muszę udowodnić swoją wartość i możliwości - mówi.

Jego piłkarski idol z kraju to Keisuke Honda, 98-krotny reprezentant Japonii, który grał w takich klubach, jak AC Milan czy brazylijskie Botafogo i poza Afryką występował na wszystkich kontynentach. Przede wszystkim ceni jednak Koreańczyka Heung-min Sona z Tottenhamu, jak mówi, za jego „szybkość, umiejętności, sposób kończenia akcji”.


Językowe dylematy

Dodajmy, że Kozuki w przeciwieństwie do Okunukiego, który w ogóle nie mówił po angielsku, oraz do Yokoty, który jakoś sobie radził językowo, dobrze mówi po angielsku. - Kiedy wiedziałem, że będę się decydował na wyjazd do Europy, to przez rok, dwa intensywnie uczyłem się angielskiego. Po przyjeździe do Niemiec pierwsze pół roku było jednak koszmarne. Nie byłem w stanie się komunikować z kolegami ani po angielsku, ani po niemiecku. Inaczej jednak, gdy się uczysz, a inaczej potem w realnym życiu w innym miejscu. Po przejściu do Schalke to się zmieniło. Wcześniej jedyne, co byłem w stanie wydusić z siebie, to „hello” i „dziękuję’. Po transferze do Gelsenkirchen, gdzie wszyscy byli uprzejmi, życzliwi, zmieniło się to. Nagle zacząłem mówić. Nie tylko po angielsku, ale i po niemiecku. Kiedy teraz w tym języku mówi do mnie Podolski, to nie ma problemów ze zrozumieniem. Notuję duże językowe postępy - mówi z uśmiechem. Michał Zichlarz         

 

4

PIŁKARZY

z Kraju Kwitnącej Wiśni grało dotąd w Górniku. Pierwszym był Kimitoschi Nogawa, który trafił do Zabrza w okresie rządów Marka Koźmińskiego. Było to zimą 2004 roku. Miał - w trudnym momencie - przyciągnąć do klubu japońskich inwestorów. Skończyło się na ledwie trzech występach w ekstraklasie. Potem grał m.in. w… Kamerunie. Na kolejnych Japończyków w górniczym klubie trzeba było czekać do ostatnich lat. Latem 2022 w Zabrzu wylądował Kanji Okunuki, a zimą rok temu Daisuke Yokota. Teraz jest Soichiro Kozuki.

 


SOICHIRO KOZUKI

Data urodzenia: 22 grudnia 2000

Miejsce urodzenia: Uji

Wzrost/waga: 182 cm/78 kg

Pozycja na boisku: prawoskrzydłowy

Kariera: Kyoto Sanga, 1. FC Dueren, Schalke 04 Gelsenkirchen, Górnik Zabrze (kontrakt do końca grudnia 2024 z opcją wykupu z Schalke).

Kilkanaście występów w juniorskich reprezentacjach Japonii, od U15 do U19.


Pod okiem trenera Jana Urbana ma szansę do szybkiego odbudowania się. Fot. gornikzabrze.pl