Sport

Zdane egzaminy

LIGOWIEC - Michał Zichlarz

Zaskakujące jest to, co dzieje się w ekstraklasie, w której w ostatnich tygodniach zdecydowanie częściej wygrywają goście niż gospodarze. W kolejce numer 11, przed reprezentacyjną przerwą, drużyny grające w delegacji odniosły aż 6 zwycięstw. Teraz jest podobnie. Czyżby atut własnego boiska nie wystarczał? O naszej ekstraklasie mówi się, że jest jedną z najtrudniejszych do obstawienia. Patrząc na wyniki, to rzeczywiście dużo się u nas dzieje, jest o czym mówić i pisać.

Na ostatnią kolejkę patrzeliśmy też poprzez pryzmat występów naszych przedstawicieli w europejskich pucharach, czyli Jagiellonii i Legii. Oba zespoły zdały egzamin na bardzo dobrze. Legioniści w parę minut załatwili sprawę w Gdańsku. Z kolei mistrz Polski już po godzinie gry w Lubinie miał trzy zdobyte gole. Przed obiema drużynami w czwartek mecze z dużo niżej notowanymi rywalami, niż było to w pierwszej kolejce Ligi Konferencji. „Jaga” gra z mołdawskim Petroclubem FC, a warszawianie z serbską Backa Topola. Liczymy na kolejne punkty po świetnym początku. Te są potrzebne do awansu do kolejnej rundy rozgrywek, a szanse na to – patrząc na rywali i terminarz białostocczan oraz Legii - są naprawdę spore.

Jeśli jesteśmy przy Jagiellonii, to nie sposób nie wyróżnić jej lidera Jesusa Imaza. W Lubinie zdobył dwie bramki. Ma ich w tym sezonie 5, a wszystkich w ekstraklasie już 86. Coraz większymi krokami zbliża się do „Klubu 100”, elitarnego grona strzelców, którzy już w prawie stuletniej historii gier ekstraklasy mają 100 i więcej goli. Takich piłkarzy jest obecnie 31, a wśród nich jeden obcokrajowiec, Portugalczyk Flavio Paixao ze 108 bramkami, tyle co legendarny Michał Matyas. Hiszpan może być kolejnym zawodnikiem, który wkroczy do tego grona tym bardziej, że przecież co sezon zdobywa co najmniej po kilkanaście goli.

Na koniec jeszcze dwa zdania o liderze z Poznania, który wygrał z „Pasami” mecz na szczycie 12. kolejki. To była już czwarta wygrana „Kolejorza” na wyjeździe w tym sezonie, dzięki czemu niezagrożenie jest na pierwszej pozycji.